Po ponad 40 godzinach intensywnych debat w Izbie Deputowanych, w piątkowy poranek, około godziny 2:30, posłowie przeszli do głosowania nad porozumieniem rządowym nazwanym „Arizona”. Dyskusje przeciągały się, momentami stając się wyjątkowo napięte, co skłoniło wielu uczestników do kwestionowania sensu tak długiego procesu legislacyjnego. Bart De Wever, jeden z czołowych polityków flamandzkich, podczas swojego przemówienia o godzinie 14:00 w czwartek wyraził znużenie, zastanawiając się, czy taki sposób pracy jest jeszcze adekwatny do współczesnych czasów. Podobne stanowisko zajęła Katja Gabriëls z partii Open Vld, która nazwała procedurę „reliktem przeszłości” i zaapelowała o zmiany.
„To trudniejsze niż Ironman”
Axel Ronse, nowy lider partii N-VA, w rozmowie z dziennikiem Nieuwsblad przyznał, że udział w tej maratonowej debacie był dla niego większym wyzwaniem niż udział w triathlonie Ironman. Spędził sześć godzin na mównicy, stając się celem licznych interpelacji i pytań ze strony innych posłów. Moment humorystyczny nastąpił, gdy Ronse, po wypiciu dziewięciu szklanek wody, nagle musiał przerwać swoje wystąpienie z powodów fizjologicznych. „Miałem do wyboru: albo zniszczyć mównicę, albo zrobić coś, co nazwałem 'walką wstydu’” – wyznał z uśmiechem. Ostatecznie poprosił przewodniczącego o „przerwę sanitarną”, co wywołało salwy śmiechu na sali obrad.
Poszukiwanie snu i odrobiny odpoczynku
Mimo zmęczenia Ronse postanowił nie opuszczać dalszych obrad. Jednak około godziny 5:30 rano organizm odmówił mu posłuszeństwa. Szukając miejsca do snu, trafił do Senatu, gdzie znalazł fotel w pobliżu obrazu przedstawiającego Bitwę pod Złotymi Ostrogami. „Miejsca były oddzielone taśmami, ale przeszedłem przez barierkę i zasnąłem” – opowiadał.
Inni deputowani wybrali bardziej komfortowe rozwiązania, korzystając z pobliskich hoteli, by na zmianę odpoczywać i reprezentować swoje ugrupowania w trakcie debat. Niektórzy jednak znaleźli czas na chwilę relaksu w izbowej kawiarni, gdzie symbolicznie uczcili przerwę lampką piwa. Vincent Van Quickenborne z partii Open Vld przyznał, że po krótkim odpoczynku wrócił do obrad odświeżony – zmienił skarpetki i umył zęby.
Bart De Wever wzywany przez ekologów
Premier Bart De Wever również miał okazję do krótkiego wytchnienia, jednak został niespodziewanie wezwany do kontynuowania rozmów przez przedstawicieli partii ekologicznych. Podczas swojego wystąpienia przypomniał to wydarzenie, mówiąc: „Po 19 godzinach debat udałem się na chwilę do kawiarni, ale nawet tam nie daliście mi spokoju. Musiałem wrócić, by wysłuchać oskarżeń o nieludzkie traktowanie nowo przybyłych.” Premier ironicznie zauważył, że gdyby podobnie długie przesłuchania spotkały osoby ubiegające się o azyl, przeciwnicy rządu natychmiast żądaliby dymisji ministra odpowiedzialnego za te procedury.
Wydarzenia te pokazują, jak trudne i wyczerpujące bywają nocne debaty parlamentarzystów w Belgii, a jednocześnie ujawniają potrzebę modernizacji procesów legislacyjnych.