Podczas dwugodzinnego wystąpienia poświęconego sytuacji ekonomicznej Belgii premier Bart De Wever ani razu nie odwołał się do swojego tradycyjnego hasła konfederalizmu. Zamiast tego podkreślał znaczenie integracji europejskiej – choć obie wizje w jego oczach wcale się nie wykluczają.
Nowy ton premiera
Flamandzcy komentatorzy byli jednomyślni po inauguracyjnym wykładzie z nauk politycznych, który 7 października premier wygłosił na Uniwersytecie w Gandawie: „De Wever odkłada konfederalizm do szafy, stawiając na Europę”. Jak zauważa prasa – De Standaard, De Morgen i De Tijd – nie jest to francuskojęzyczna interpretacja, lecz zgodna obserwacja flamandzkich mediów, które dostrzegły wyraźną zmianę tonu u lidera N-VA.
„Nie zmienił poglądów – po prostu dorósł do roli premiera i wie, kiedy może mówić jako polityk flamandzki, a kiedy jako szef rządu” – wyjaśnia osoba z jego otoczenia. W siedzibie rządu przy rue de la Loi 16 podkreśla się, że w obecnym kontekście dominują tematy społeczno-ekonomiczne i geopolityczne, a kwestie instytucjonalne zeszły na dalszy plan. Jednocześnie De Wever pozostaje odpowiedzialny za przygotowanie przyszłej reformy państwa – co pozwala przypuszczać, że temat powróci po 2029 roku.
W Gandawie, podczas wykładu dla studentów, premier pokazał wykres zatrudnienia w krajach Unii Europejskiej, uwzględniając dane dla Belgii, Flandrii, Walonii i Brukseli. Komentując je, powiedział: „Nie należy porównywać regionów z krajami – spójrzcie na słupek Belgii”. Dla obserwatorów był to symboliczny moment – flamandzki nacjonalista po raz pierwszy przemawiał w kategoriach jednego kraju, bez charakterystycznych dla przeszłości aluzji wobec mieszkańców frankofońskich regionów.
Dwa scenariusze na 2029 rok
Według Carla Devosa, politologa z Uniwersytetu w Gandawie, N-VA przygotowuje się do dwóch możliwych dróg. „De Wever nie chce teraz budzić demonów wspólnotowych, zwłaszcza przed trudnymi negocjacjami. Do 2029 roku partia będzie unikać tematu konfederalizmu. Wtedy nastąpi moment wyboru: albo uznają, że udało im się zmieniać Belgię od środka i poproszą wyborców o drugi mandat, albo stwierdzą, że dalsza reforma w ramach obecnych struktur jest niemożliwa i powrócą do idei konfederalizmu.”
De Wever sam wielokrotnie powtarzał, że widzi siebie jako premiera przez dwie kadencje. Ale jak zauważają obserwatorzy, „nie ma gwarancji, że układ sił po stronie frankofońskiej pozostanie taki sam – bez PS u władzy”. Premier, zdaniem ekspertów, świadomie przyjął postawę „premiera wszystkich mieszkańców Belgii”. „Mógł powiedzieć: ‘trzeba przekazać więcej kompetencji regionom’, ale tego nie zrobił. Powiedział natomiast, że potrzebujemy więcej Europy” – zauważa Devos.
N-VA – partia proeuropejska z tradycji
Zbliżenie De Wevera do idei europejskich nie jest zaskoczeniem. N-VA nigdy nie była ugrupowaniem eurosceptycznym – jej symbolem od lat są obok siebie flaga flamandzka i europejska. W 2009 roku partia posługiwała się nawet hasłem „Niezbędna dla Flandrii, użyteczna dla Europy”. W jej programie od zawsze zakładano, że niezależna Flandria pozostałaby częścią Unii Europejskiej.
„Jako kraj, w którym spotykają się kultury germańska i łacińska, jesteśmy doskonale umiejscowieni w Europie” – powiedział premier podczas wykładu, zdając się z dumą przywdziewać nowy europejski kostium.
Od „Barta De Wevera konfederalisty” do „Barta De Wevera Europejczyka”? Oba wizerunki nie muszą się wykluczać. Już w 2010 roku lider N-VA mówił o „odparowaniu Belgii – ku górze i ku dołowi”, co miało oznaczać jednoczesne wzmocnienie regionów i przekazanie części kompetencji na poziom europejski. „Nie ma tu żadnego zwrotu – De Wever po prostu dobrze wie, co może mówić jako premier” – komentuje jeden z wysokich rangą członków partii.
Strategiczna równowaga
Obecna postawa De Wevera odzwierciedla napięcie między jego rolą jako lidera flamandzkiego ruchu narodowego a obowiązkami premiera całego kraju. Z jednej strony musi realizować program N-VA i odpowiadać na oczekiwania flamandzkich wyborców, z drugiej – zachować spokój społeczny i uniknąć otwarcia frontu wspólnotowego.
Ta taktyczna równowaga może okazać się decydująca dla przyszłości belgijskiej sceny politycznej. Jeśli De Weverowi uda się wdrożyć część reform w ramach istniejących struktur, może to osłabić argumenty za konfederalizmem. W przeciwnym razie – jego powrót do twardej linii stanie się tylko kwestią czasu.
Najbliższe lata pokażą, czy rezygnacja z retoryki wspólnotowej to jedynie chwilowy manewr, czy początek głębszej ewolucji w myśleniu największej flamandzkiej partii o roli Belgii i jej miejscu w zjednoczonej Europie.