Po nocnych negocjacjach rada ministrów osiągnęła kompromis dotyczący sankcji wobec Izraela oraz procesu uznania państwa palestyńskiego. Reakcje ugrupowań politycznych pokazują głębokie podziały w podejściu do konfliktu bliskowschodniego.
Rząd Barta De Wevera wypracował w nocy z poniedziałku na wtorek porozumienie w sprawie polityki wobec Gazy. Decyzje dotyczące sankcji i warunków uznania Palestyny spotkały się z różnorodnymi ocenami belgijskich partii.
Przewodniczący Les Engagés Yvan Verougstraete zapewnił, że uznanie Palestyny nastąpi automatycznie po spełnieniu dwóch warunków: uwolnienia zakładników przetrzymywanych przez Hamas oraz demilitaryzacji tej organizacji. W rozmowie z La Première podkreślał automatyczny charakter procesu po wypełnieniu wskazanych kryteriów.
Lider MR Georges-Louis Bouchez w mediach społecznościowych mocno zaakcentował znaczenie warunków wstępnych poprzedzających uznanie Palestyny. Z kolei minister spraw zagranicznych Maxime Prévot (Les Engagés) poinformował, że Belgia przyłączy się do sygnatariuszy Deklaracji Nowojorskiej i ogłosi uznanie Palestyny podczas sesji wysokiego szczebla Zgromadzenia Ogólnego ONZ, zgodnie z francusko-saudyjską inicjatywą wspieraną przez belgijską Izbę Reprezentantów.
Deputowany MR Michel De Maegd uznał kompromis za doskonałe porozumienie zgodne z wartościami liberalnymi, o czym mówił w Bel RTL.
Przewodniczący Vooruit Conner Rousseau określił uzgodnienia rządu federalnego i flamandzkiego mianem „kompromisów z zębami”. Przypomniał, że na początku lata część partii sprzeciwiała się zarówno sankcjom, jak i uznaniu Palestyny, a obecne porozumienie wyznacza jasny kierunek działań.
W opozycji przewodnicząca Défi Sophie Rohonyi oceniła, że nadszedł czas na realne postępy – zarówno w uznaniu Palestyny, jak i wprowadzeniu sankcji wobec izraelskiego rządu oraz Hamasu. Wyraziła jednak żal, że sankcje nie objęły podmiotów wspierających organizację terrorystyczną.
Partia Ecolo uznała porozumienie za spóźnione i niewystarczające wobec trwającej katastrofy humanitarnej. W komunikacie ekolodzy opisali je jako układ fasadowy, który przerzuca odpowiedzialność na poziom regionalny i europejski, nie odpowiadając na skalę kryzysu.
Rozczarowania nie krył również lider Groen Bart Dhondt, według którego kompromis ma na celu jedynie uniknięcie kryzysu rządowego. Jego zdaniem konkretne środki nie przyniosą większych efektów, a komunikacja polityczna jedynie nadaje im pozór znaczenia – podczas gdy w rzeczywistości nie wprowadzono ani pełnego embarga na broń, ani bezwarunkowego uznania Palestyny. Groen oskarżył także Vooruit i CD&V o uległość wobec MR, które z satysfakcją podkreślało przyjęcie swoich warunków.
Sekretarz generalny PTB Peter Mertens zwrócił uwagę, że dopiero pod presją społeczną po 22 miesiącach konfliktu zaczęto mówić o konkretnych środkach, co uznał za pozytywne. Jednocześnie skrytykował działania rządu jako rozczarowujące i obliczone na ratowanie samej koalicji, a nie narodu palestyńskiego. Postulował wprowadzenie pełnego embarga ekonomicznego, podkreślając absurdalność ograniczania się do bojkotu produktów z Zachodniego Brzegu, podczas gdy działania wojenne toczą się w Strefie Gazy.
Spektrum reakcji politycznych pokazuje, że belgijska scena pozostaje głęboko podzielona w ocenie konfliktu bliskowschodniego. Partie rządowe bronią osiągniętego kompromisu, a opozycja krytykuje go jako niewystarczający bądź zbyt restrykcyjny. Porozumienie jest próbą wyważenia różnych stanowisk w koalicji, a jednocześnie odpowiedzią na społeczne oczekiwania większego zaangażowania Belgii w rozwiązanie konfliktu izraelsko-palestyńskiego.