Premier Bart De Wever chce znacznie szybciej zwiększyć wydatki na obronność, niż wcześniej planowano. Rząd zamierza już do lata przeznaczyć dodatkowe 4 miliardy euro na wojsko, aby osiągnąć poziom 2% PKB – wymagany od państw członkowskich NATO.
Ambitne zobowiązanie przed szczytem NATO
Belgijski rząd chce podczas szczytu NATO w Hadze 24 czerwca zaprezentować wyższy poziom zaangażowania w obronność. Premier De Wever potwierdził, że jego celem jest osiągnięcie standardowych dla Sojuszu 2% PKB przeznaczanych na wojsko już tego lata, a nie dopiero w 2029 roku, jak wcześniej zakładano.
Obecnie Belgia wydaje na obronność około 8 miliardów euro rocznie, co odpowiada jedynie 1,31% PKB. Poprzednia ekipa rządząca planowała dojście do 1,59% do końca swojej kadencji, lecz plan ten nie został zrealizowany. Warto dodać, że w tej kwocie uwzględniono również pomoc dla Ukrainy, finansowaną z odsetek od zamrożonych rosyjskich aktywów w Euroclear. Jak zwrócił uwagę szef sił zbrojnych Frederik Vansina, rzeczywisty budżet operacyjny armii to zaledwie 1,15% PKB.
Rosnąca presja po wypowiedziach Trumpa
Planowane zwiększenie budżetu obronnego wynika również z sygnałów płynących ze Stanów Zjednoczonych. Donald Trump zapowiedział, że jeśli zostanie ponownie prezydentem USA, Europa będzie musiała samodzielnie zadbać o swoje bezpieczeństwo, zwłaszcza jeśli dojdzie do zawieszenia broni między Rosją a Ukrainą – czego stanowczo się domaga.
Dla Belgii oznacza to konieczność wygospodarowania 4 miliardów euro, choć jednocześnie rząd stoi przed wyzwaniem ograniczenia wydatków. Poprzedni plan zakładał przeznaczenie miliarda euro na wojsko do 2029 roku, teraz jednak tempo realizacji tego celu musi zostać znacząco przyspieszone.
Poszukiwanie źródeł finansowania
Aby zdobyć potrzebne środki, rząd rozważa kilka opcji. Jednym z pomysłów jest wyłączenie wydatków na obronność z budżetowych celów oszczędnościowych, tak aby nie były wliczane do deficytu. Jeśli jednak Komisja Europejska nie zgodzi się na to rozwiązanie, konieczne będzie znalezienie dodatkowych środków w innych częściach budżetu, który już teraz jest mocno obciążony.
Planowane jest także utworzenie specjalnego funduszu obronnego, który miałby być finansowany z dywidend państwowych spółek, takich jak BNP Paribas i Belfius, a także ze sprzedaży części państwowych udziałów. Według wyliczeń rządu, stopniowa sprzedaż tych aktywów mogłaby zapewnić nawet 2,7 miliarda euro rocznie na potrzeby wojska.
Zaangażowanie sektora prywatnego i samorządów
Rząd bada również możliwość przyciągnięcia prywatnych inwestorów, takich jak fundusze emerytalne i towarzystwa ubezpieczeniowe, które mogłyby zasilać fundusz obronny. Inwestorzy mieliby zapewniony zwrot zainwestowanych środków w postaci udziału w przyszłych dywidendach oraz wpływów ze sprzedaży aktywów państwowych.
Minister obrony Theo Francken liczy także na współfinansowanie z poziomu regionów. Flamandzka agencja inwestycyjna PMV mogłaby odegrać tutaj rolę, choć wymagałoby to zmian w przepisach ograniczających publiczne inwestycje wojskowe. Rozważane jest również uwzględnienie niektórych już istniejących wydatków infrastrukturalnych – takich jak rozbudowa portów czy modernizacja mostów – jako części belgijskiego wkładu w zobowiązania wobec NATO.
Czy uda się znaleźć 4 miliardy euro?
Większość partii koalicyjnych – w tym Vooruit, CD&V i MR – zgadza się, że konieczne jest szybkie zwiększenie budżetu na obronność. Jednak według Maxime’a Prévota z Les Engagés, osiągnięcie pełnej kwoty jeszcze przed latem jest praktycznie niemożliwe.
Dla ugrupowań centrolewicowych kluczową kwestią jest to, aby dodatkowe fundusze na wojsko nie były pozyskiwane kosztem systemu zabezpieczeń społecznych. Chcą, aby wydatki na obronność zostały wyłączone z ogólnych celów budżetowych, co może spotkać się z akceptacją Komisji Europejskiej – pod warunkiem, że Belgia faktycznie przekroczy próg 2% PKB przeznaczanych na obronność. Na ten moment jednak kraj wciąż jest daleko od osiągnięcia tego celu.