W miniony weekend służby porządkowe w Utrechcie w Królestwie Niderlandów zabezpieczyły samochód, który na pierwszy rzut oka wyglądał jak pojazd ostrzelany z broni palnej. Jak się później okazało, nie był to dowód w żadnej sprawie kryminalnej, lecz element instalacji artystycznej poświęconej losowi palestyńskich cywilów w Strefie Gazy. O całej sprawie poinformowała regionalna stacja RTV Utrecht. Projekt miał zwracać uwagę opinii publicznej na dramatyczną sytuację ludności palestyńskiej na terenach objętych konfliktem.
Historia sześcioletniej Hind Rajab
Na początku ubiegłego roku jedna z palestyńskich rodzin próbowała wydostać się samochodem z Miasta Gaza. W trakcie ucieczki pojazd został ostrzelany przez izraelski czołg. Jednemu z członków rodziny udało się nawiązać połączenie telefoniczne z Palestyńskim Czerwonym Półksiężycem (PRCS), jednak rozmowa została nagle przerwana przez odgłosy strzałów oraz krzyki.
W wyniku ataku zginęła niemal cała rodzina. Przy życiu pozostała jedynie sześcioletnia Hind Rajab. Nagrania rozmów telefonicznych pomiędzy przerażonym dzieckiem a dyżurnymi linii pomocowej PRCS dokumentują dramatyczne godziny, które dziewczynka spędziła samotnie we wraku samochodu. Ratownicy starali się ją uspokajać i dodawać jej otuchy. Fragmenty tych nagrań szybko obiegły media społecznościowe na całym świecie.
Tragiczny finał akcji ratunkowej
Po uzyskaniu zgody władz izraelskich Palestyński Czerwony Półksiężyc wysłał na miejsce dwóch ratowników, aby odnaleźli dziecko. Obaj, podobnie jak Hind, zostali uznani za zaginionych. Dopiero po dwóch tygodniach odnaleziono ciało dziewczynki oraz zwłoki ratowników, którzy próbowali udzielić jej pomocy. Przestrzelony samochód wykorzystany w instalacji artystycznej jest repliką pojazdu, w którym Hind Rajab zginęła wraz ze swoją rodziną.
Konfiskata po wystawie w Doetinchem
Instalacja była prezentowana do minionej niedzieli w Doetinchem, mieście w prowincji Geldria. Po zakończeniu wystawy organizatorzy przetransportowali samochód na przyczepie do Utrechtu i zaparkowali go w pobliżu swojego miejsca zamieszkania. Gdy po pewnym czasie wrócili na miejsce, przyczepy wraz z podziurawionym pojazdem już tam nie było.
Zaniepokojeni właściciele zgłosili sprawę na policję i wówczas dowiedzieli się, że auto zostało skonfiskowane przez funkcjonariuszy. Służby wcześniej otrzymały zgłoszenie o pojeździe noszącym ślady ostrzału i podjęły interwencję. Jak wyjaśnił rzecznik policji w rozmowie z RTV Utrecht, funkcjonariusze nie mieli informacji, że chodzi o obiekt artystyczny. Pojazd nie miał tablic rejestracyjnych, a jego właściciel nie był znany.
Pojazd wróci do właścicieli
Ostatecznie inicjator projektu artystycznego został poinformowany, że samochód zostanie mu zwrócony. Policja zaapelowała jednak, aby w przyszłości tego typu instalacje nie były parkowane w przestrzeni publicznej w sposób mogący wzbudzać niepokój wśród mieszkańców okolicznych osiedli.