Rząd Flandrii przedstawił szeroko zakrojony plan reformy systemu wydawania pozwoleń budowlanych i środowiskowych. Pakiet 45 działań ma znacząco przyspieszyć procedury administracyjne i uprościć uzyskiwanie zgód, jednocześnie wyraźnie ograniczając możliwość składania odwołań przez mieszkańców oraz organizacje ekologiczne. Zdaniem władz regionalnych zmiany są odpowiedzią na wieloletnie problemy systemowe, które w ostatnich latach prowadziły do poważnych opóźnień w realizacji inwestycji. Minister środowiska Jo Brouns z partii CD&V zapowiadał reformę już wiosną, po emisji programu Pano, który ujawnił skalę dysfunkcji obecnych procedur. Propozycje wywołały jednak gwałtowną krytykę ze strony ekologów i opozycji, którzy ostrzegają przed ograniczaniem praw obywatelskich i osłabieniem ochrony środowiska.
Jedno stanowisko administracji zamiast sprzecznych opinii
Jedną z kluczowych zmian ma być nowy sposób opiniowania wniosków przez administrację publiczną. Zamiast wielu, często sprzecznych stanowisk różnych instytucji, inwestorzy mają otrzymywać jedno spójne stanowisko urzędowe. Administracja ma koncentrować się wyłącznie na ocenie zgodności projektu z obowiązującym prawem, rezygnując z rozstrzygania o jego celowości. Zniknie również dotychczasowy podział na opinie korzystne i niekorzystne. Rząd argumentuje, że nowy model ma sprzyjać poszukiwaniu rozwiązań, a nie blokowaniu projektów na wczesnym etapie.
Wartość społeczna jako element decyzji
Nowym kryterium, które mają uwzględniać władze lokalne, będzie tzw. wartość społeczna projektu. Minister Brouns tłumaczył to na przykładzie szkoły, która mimo potencjalnych uciążliwości dla sąsiadów, takich jak hałas, realizuje istotny interes publiczny. Tego rodzaju argument ma być formalnie brany pod uwagę przy podejmowaniu decyzji o wydaniu pozwolenia. Właśnie ten element reformy wzbudza jednak szczególne obawy krytyków, którzy wskazują na jego nieostrość i możliwość dowolnej interpretacji.
Wcześniejsze konsultacje z mieszkańcami
Rząd planuje również wprowadzenie obowiązkowych konsultacji inwestora z mieszkańcami okolicy jeszcze przed złożeniem formalnego wniosku. Ma to pozwolić na uwzględnienie uwag sąsiadów na wczesnym etapie i ograniczyć liczbę późniejszych skarg oraz odwołań. Skala problemu jest znaczna – w 2023 r. protesty dotyczyły 35 procent dużych projektów mieszkaniowych realizowanych we Flandrii.
Znaczące ograniczenie prawa do odwołań
Najbardziej kontrowersyjne zmiany dotyczą zasad zaskarżania decyzji administracyjnych. Prawo do odwołania ma przysługiwać wyłącznie osobom lub podmiotom, które wykażą konkretny, osobisty interes oraz rzeczywistą szkodę. Minister Brouns wskazywał jako przykład sprawę szwajcarskiej organizacji ekologicznej, która zaskarżyła pozwolenie dla instalacji do krakingu etanu koncernu Ineos – jednej z największych inwestycji w belgijskim przemyśle chemicznym.
Premier Flandrii Matthias Diependaele z N-VA mówił o konieczności usunięcia „elementu szykany” z polityki pozwoleń, podkreślając, że obecny system umożliwia blokowanie projektów lub przeciąganie ich realizacji latami. Nowe przepisy mają również wprowadzić zasadę, zgodnie z którą wszystkie zastrzeżenia muszą zostać zgłoszone na początku procedury – bez możliwości dodawania nowych argumentów na etapie sądowym. Przewidziano także kary finansowe za bezzasadne odwołania.
Budownictwo domaga się szybkich zmian
Sektor budowlany z zadowoleniem przyjął zapowiedzi reformy. Caroline Deiteren z organizacji Embuild Vlaanderen wskazała, że liczba wydawanych pozwoleń osiągnęła rekordowo niski poziom, a zmiany są konieczne, by zapewnić dostępne cenowo mieszkania, sprawną mobilność, transformację energetyczną oraz budowę szkół i placówek opieki zdrowotnej. Organizacja podkreśla, że aktywnie uczestniczyła w konsultacjach i miała realny wpływ na kształt propozycji.
Podobne stanowisko prezentuje Voka. Jej dyrektor zarządzający Frank Beckx stwierdził, że dla flamandzkiej gospodarki nie ma obecnie ważniejszego tematu niż pozwolenia inwestycyjne. Środowiska biznesowe oczekują jednak szybkiego wdrożenia zmian i apelują, by nowe przepisy zaczęły obowiązywać najpóźniej latem przyszłego roku.
Ryzyko sporów prawnych
Realizacja reformy może napotkać poważne bariery prawne. Podobne propozycje poprzedniego rządu zostały zakwestionowane przez Trybunał Konstytucyjny. Minister Brouns domaga się także zmiany konstytucji, argumentując, że obecna interpretacja zasady standstill, zakazującej cofania osiągniętego poziomu ochrony środowiska, prowadzi do niepewności prawnej i uniemożliwia dostosowanie przepisów do zmieniających się realiów. W tej sprawie zwrócił się oficjalnie do rządu federalnego o doprecyzowanie odpowiedniego artykułu konstytucji.
Stanowczy sprzeciw ekologów i opozycji
Organizacje ekologiczne przyznają, że obowiązkowe konsultacje z mieszkańcami są krokiem w dobrym kierunku, jednak całość reformy oceniają jednoznacznie negatywnie. Benjamin Clarysse z Bond Beter Leefmilieu stwierdził, że pozwolenia zaczynają być traktowane jak automatyczne prawo inwestora, a obywatele są postrzegani jako przeszkoda. Jego zdaniem to właśnie mieszkańcy i organizacje społeczne często ujawniają przypadki wydawania pozwoleń niezgodnych z prawem, na przykład dotyczących zrzutów zanieczyszczeń szkodzących środowisku. Jak podkreślił, państwo zamiast wzmacniać tę kontrolną rolę, chce ją osłabić.
Opozycyjna partia Groen również ostro krytykuje propozycje rządu. Mieke Schauvliege zarzuciła władzom systematyczne ograniczanie głosu obywateli i ekologów przy jednoczesnym faworyzowaniu deweloperów oraz przemysłu zanieczyszczającego środowisko. Szczególny sprzeciw budzi pojęcie wartości społecznej, które – jej zdaniem – może stać się uniwersalnym uzasadnieniem dla wydawania kontrowersyjnych pozwoleń i tłumienia krytyki.