Sąd w Tongeren skazał dwóch osadzonych przebywających w zakładzie karnym Leuven-Centraal na dodatkowe kary pozbawienia wolności za zlecenie podpalenia samochodu należącego do funkcjonariusza służby więziennej mieszkającego w Heers. Sprawa ujawniła zorganizowany charakter działań odwetowych, w które zaangażowano osoby spoza więzienia – od pośrednika rekrutującego wykonawców po samych sprawców podpalenia. Wyrok objął łącznie pięć osób, a orzeczone kary wahają się od czterech lat bezwzględnego pozbawienia wolności po wyroki częściowo zawieszone.
Konflikt podczas kontroli celi
Do zdarzeń, które zapoczątkowały całą sprawę, doszło jesienią ubiegłego roku. Dwaj osadzeni dzielący celę w więzieniu Leuven-Centraal popadli w konflikt ze strażnikiem więziennym z Heers. Jeden z więźniów odbywał wówczas karę 30 lat pozbawienia wolności za zabójstwo 75-letniego mężczyzny. Bezpośrednim zarzewiem sporu była październikowa kontrola celi, podczas której – według relacji osadzonych – funkcjonariusz miał uszkodzić ich rzeczy osobiste.
Już wtedy jeden z więźniów dał do zrozumienia, że zna adres zamieszkania strażnika. Ta informacja stała się punktem wyjścia do zaplanowania aktu zemsty, który miał sięgnąć daleko poza mury zakładu karnego.
Rekrutacja wykonawców przez media społecznościowe
Jeden z osadzonych wykorzystał telefon współwięźnia, aby skontaktować się ze swoim 21-letnim znajomym z dawnych lat i zlecić mu podpalenie samochodu strażnika. Młody mężczyzna nie chciał jednak działać osobiście. Za pośrednictwem aplikacji Snapchat rozpoczął poszukiwania osób gotowych wykonać zadanie. W krótkim czasie znalazł dwóch rówieśników, którzy zgodzili się przeprowadzić atak.
Nocna wyprawa z Denderleeuw do Heers
Plan został zrealizowany w listopadzie. Dwaj wykonawcy podpalenia wyruszyli wynajętym samochodem z Denderleeuw do oddalonego o kilkadziesiąt kilometrów Heers. Towarzyszyła im znajoma oraz osoba nieletnia. Po drodze, na stacji benzynowej w Heverlee, napełnili kanister olejem napędowym. Kobiecie powiedziano, że paliwo jest potrzebne znajomemu, którego samochód uległ awarii.
Na miejscu sprawcy mieli trudności z podpaleniem pojazdu, jednak ostatecznie ogień objął samochód strażnika, powodując poważne szkody materialne. Podpalacze pozostawili również list z pogróżkami, w którym zagrozili kolejnymi działaniami, jeśli funkcjonariusz nie zrezygnuje z pracy w zakładzie karnym Leuven-Centraal.
Nagranie jako kluczowy dowód
W trakcie podpalenia sprawcy nagrali płonący pojazd telefonem komórkowym. Film został przesłany pośrednikowi, a następnie trafił do osadzonych, którzy zlecili atak. Materiał wideo stał się jednym z kluczowych dowodów wykorzystanych w postępowaniu karnym.
Już dzień po zdarzeniu jeden z więźniów otwarcie przyznał się do zlecenia podpalenia. W efekcie został natychmiast przeniesiony do zakładu karnego w Hasselt. Zmiana miejsca osadzenia nie zakończyła jednak gróźb – osadzony nadal kierował je pod adresem strażnika z Heers oraz jego współpracowników.
Monitoring i dane telekomunikacyjne przesądziły o śledztwie
Śledczy szybko ustalili przebieg wydarzeń dzięki analizie materiałów dowodowych. Kluczowe okazały się nagrania z kamer monitoringu pobliskiej firmy oraz systemu automatycznego rozpoznawania tablic rejestracyjnych ANPR, które pozwoliły zidentyfikować wynajęty samochód użyty podczas przejazdu z Denderleeuw do Heers. Dane z telefonów komórkowych oraz informacje z systemów śledzenia pojazdów umożliwiły odtworzenie całej trasy i precyzyjne powiązanie poszczególnych osób z przestępstwem.
Zróżnicowane kary dla uczestników spisku
Sąd w Tongeren wymierzył kary proporcjonalne do roli odegranej przez poszczególnych oskarżonych. Dwaj osadzeni, którzy zlecili podpalenie, otrzymali najwyższe wyroki – odpowiednio cztery oraz cztery i pół roku pozbawienia wolności, doliczone do kar, które już odbywają. Pośrednik oraz dwaj bezpośredni wykonawcy podpalenia zostali skazani na 40 miesięcy więzienia, z czego połowa kary została orzeczona w zawieszeniu.