Premier Bart De Wever stanął w czwartek przed koniecznością przyznania się do podwójnej porażki swojego rządu. Impas w negocjacjach budżetowych na lata 2026–2029 doprowadził do zamrożenia kluczowych reform dotyczących emerytur, rynku pracy i podatku od zysków kapitałowych. Szef rządu dał sobie 50 dni – do Bożego Narodzenia – na przełamanie kryzysu, podczas gdy początek 2026 roku kraj rozpocznie z prowizorium budżetowym w postaci miesięcznych „dwunastek”.
Podczas wystąpienia w Izbie Reprezentantów po spotkaniu z królem premier De Wever ogłosił zawieszenie realizacji tzw. „porozumienia letniego”, które miało stanowić fundament programu koalicji Arizona. Decyzja ta, choć daje mu argument w rozmowach z Ruchiem Reformatorskim – bez budżetu nie będzie reform – jednocześnie potwierdza, że rząd znalazł się w poważnym impasie. W zawieszeniu pozostaje niemal cały program społeczno-ekonomiczny koalicji, z wyjątkiem już uchwalonej reformy zasiłków dla bezrobotnych.
Dramatyczny apel premiera i nieustępliwy Bouchez
„Wzywam do przekroczenia samych siebie, dobrobyt jutra zaczyna się od odwagi dzisiaj” – apelował premier z mównicy sejmowej, wyraźnie rozdrażniony i zrezygnowany. Ostrzegł, że jeśli za 50 dni nie zostanie osiągnięte porozumienie, „nigdy nam tego nie wybaczą”. De Wever przypomniał, że do 2029 roku trzeba znaleźć 9,2 miliarda euro, a do 2030 – 10 miliardów.
Apel nie zrobił jednak większego wrażenia na Georges-Louis’u Bouchezie, do którego słowa premiera były w dużej mierze skierowane. „Zostaliśmy wybrani, by reprezentować wszystkich obywateli, nie tylko własnych wyborców” – podkreślił lider Ruchu Reformatorskiego. W wystąpieniu przed mediami ponownie powtórzył swoje stanowisko: „Domagam się przestrzegania umowy koalicyjnej. Nie ustąpimy w sprawie stawek VAT”.
Spór o zamrożenie indeksacji płac
Bouchez stanowczo odrzucił także pomysł zamrożenia indeksacji płac w szerokim zakresie. Jego zdaniem uderzyłoby to w większość pracowników, a nie w beneficjentów świadczeń socjalnych. Liberałowie byliby gotowi rozważyć zamrożenie jedynie w odniesieniu do zasiłków społecznych.
Lider MR przypomniał, że skoro respektuje się czerwone linie partii Engagés w sprawie wzrostu wydatków na opiekę zdrowotną oraz Vooruit w kwestiach dotyczących kas chorych i związków zawodowych, to należy również uszanować czerwone linie liberałów. Bouchez zaapelował też, by do stołu negocjacyjnego zaprosić przewodniczących partii – czemu pozostali partnerzy koalicyjni stanowczo się sprzeciwiają.
Atmosfera między optymizmem a frustracją
„Show Boucheza” – jak ironicznie określali niektórzy ministrowie jego medialne wystąpienia – wywołał mieszane nastroje w kuluarach parlamentu. Od ostrożnego optymizmu po rosnącą frustrację. „Wystarczyłoby, żeby jedna osoba spoza kern przestała zatruwać negocjacje i porozumienie byłoby gotowe w jedną noc” – powiedział jeden z ministrów. Inny dodał: „Nie wiem, co miałoby się zmienić w ciągu 50 dni. Najpierw cisza do 17 grudnia, potem paniczne rozmowy”. Poseł z koalicji ujął to jeszcze dosadniej: „Jedyne, co może nas uratować, to żeby Bouchez zrozumiał do 25 grudnia, że upadek rządu nie leży w jego interesie”.
Krytyka metod premiera
Krytyki nie uniknął również sam Bart De Wever. „Sposób, w jaki prowadzi negocjacje, zaskakuje – rozpoczął kilka dni przed terminem 14 października, gdy szukamy 10 miliardów euro…” – zauważył jeden z członków koalicji. Inny parlamentarzysta stwierdził, że „De Wever przyznał Bouchezowi rację, akceptując jego bardzo długi termin”. Nacjonaliści z N-VA ripostują, że „trudno prowadzić rozmowy, gdy jedna partia blokuje wszystko po każdych 30 minutach spotkania”, na co liberałowie odpowiadają: „Wracanie z tymi samymi tabelami i oczekiwanie innej reakcji to naiwność”.
Ostre ataki opozycji
Opozycja nie szczędziła rządowi ostrych słów. „Nigdy nie widziano takiej dezorganizacji” – komentowali przedstawiciele różnych partii. Alexia Bertrand z Open VLD zaproponowała ironicznie: „Przyjdźcie z waszymi reformami do parlamentu, poprzemy je – tak jak reformę zasiłków dla bezrobotnych. Możemy poprzeć również godziny nadliczbowe czy rozszerzenie systemu flexi-jobs”. Zapytała też: „Czy nadal jest pan kapitanem, czy może na pokładzie są pasażerowie na gapę?” – kierując te słowa w stronę MR.
Sarah Schlitz z partii zielonych dodała: „Obywatele nie oczekują, że położy pan pod choinką prezenty dla najbogatszych”. Raoul Hedebouw z PTB skonkludował: „Odroczenie antyspołecznych środków to zwycięstwo ruchu społecznego. Żadnego zamrożenia indeksacji, żadnego malusu emerytalnego”. Przekaz był jasny – ulica wymusiła zatrzymanie reform.
Porównania polityczne bolą najbardziej
Szef grupy parlamentarnej Partii Socjalistycznej Pierre-Yves Dermagne podsumował: „Osiem miesięcy na zainstalowanie się, dziesięć na zatopienie kraju. Śniło się panu, że będzie pan Churchillem – obudziliśmy się z Borisem Johnsonem”. François De Smet dodał: „Mówiono o panu jak o Dehaenie, jak o De Croo… Na razie przypomina pan raczej Leterme’a”.
Porównanie do Yvesa Leterme’a – premiera, którego De Wever przed laty doprowadził do upadku – wyjątkowo zabolało. Tym razem to on znalazł się w podobnej sytuacji: kryzysowej, osamotnionej i pod presją czasu. Ma 50 dni, by udowodnić, że potrafi utrzymać ster i przywrócić wiarę w stabilność rządu Arizona.