Ostatnie zdarzenia z przelatującymi nad belgijskimi lotniskami, bazami wojskowymi i więzieniami dronami ujawniły poważne luki w systemie nadzoru przestrzeni powietrznej. Choć przepisy dotyczące używania bezzałogowych statków powietrznych są w Belgii wyjątkowo restrykcyjne, ich egzekwowanie okazuje się niewystarczające. Sytuacja ta stawia pod znakiem zapytania skuteczność krajowych mechanizmów bezpieczeństwa.
Dramatyczny niedobór personelu kontrolnego
Jak wynika z ustaleń mediów, zaledwie ośmiu inspektorów odpowiada za nadzorowanie działalności dronów wokół belgijskich lotnisk. Liczba ta jest rażąco niewystarczająca wobec rosnącego zagrożenia i ogromu obszarów wymagających monitoringu.
Philippe Touwaide, dyrektor Federalnej Służby Mediacji dla lotniska Brussels-National, nie ukrywa niepokoju. Wskazuje, że we wtorkowy wieczór to mieszkańcy gminy Steenokerzeel – a nie służby – pierwsi zgłosili obecność podejrzanych dronów w okolicy lotniska. „To dowód, że nasz system nadzoru nie funkcjonuje tak, jak powinien” – ocenia Touwaide.
Brak jednolitego dowództwa w sytuacjach kryzysowych
W środę rano odbyła się zamknięta debata parlamentarna z udziałem ministra obrony Theo Franckena (N-VA). Dyskusja ujawniła kolejną słabość: w Belgii nie istnieje obecnie jedno centrum dowodzenia, które koordynowałoby działania w przypadku intruzji dronów w przestrzeni powietrznej.
Choć podczas ostatnich incydentów centrum kryzysowe odegrało kluczową rolę w komunikacji między Ministerstwem Spraw Wewnętrznych, Ministerstwem Obrony i władzami lotnisk, źródła rządowe przyznają, że koordynacja między służbami wciąż pozostawia wiele do życzenia.
Apel o kompleksowy plan działania
Touwaide wyraził nadzieję, że czwartkowe posiedzenie Narodowej Rady Bezpieczeństwa przyniesie konkretny plan obejmujący wszystkie zainteresowane instytucje. Jego zdaniem priorytetem powinno być zwiększenie liczby inspektorów oraz wzmocnienie zasobów technicznych służących do wykrywania i neutralizacji nieautoryzowanych dronów. „Bez ludzi, którzy będą mogli faktycznie prowadzić kontrole, wszelkie plany pozostaną na papierze” – zaznaczył.
Surowe kary – lecz czy skutecznie egzekwowane?
Belgijskie prawo przewiduje surowe sankcje dla osób łamiących przepisy dotyczące lotów dronami, jednak ich egzekwowanie jest ograniczone przez brak personelu.
– Naruszenie prywatności poprzez nagranie wideo grozi grzywną w wysokości 58 euro.
– Lot nad wydarzeniami masowymi, takimi jak festiwale, może kosztować nawet 8 000 euro.
– W przypadku stref całkowicie zakazanych – baz wojskowych, lotnisk czy więzień – kara sięga 10 000 euro, a gdy działania zagrażają bezpieczeństwu narodowemu, sprawcy grozi kara więzienia.
Tymczasem przy zaledwie ośmiu inspektorach szanse na wykrycie i ukaranie większości naruszeń pozostają znikome.
Priorytety ministerstwa: identyfikacja i neutralizacja
Minister spraw wewnętrznych Bernard Quintin wskazał dwa główne cele w walce z nielegalnymi lotami dronów: zwiększenie zdolności identyfikacji właścicieli urządzeń oraz opracowanie skutecznych metod ich neutralizacji.
Aby osiągnąć te cele, Belgia potrzebuje nowoczesnych technologii – radarów o wysokiej czułości, systemów zakłócających sygnał oraz wyspecjalizowanego personelu. Bez odpowiednich inwestycji zapowiadane działania mogą pozostać jedynie w sferze deklaracji.
Restrykcyjne przepisy dla użytkowników rekreacyjnych
Użytkownicy dronów w Belgii podlegają jednemu z najbardziej restrykcyjnych reżimów w Europie. Urządzenia ważące mniej niż kilogram mogą latać maksymalnie na wysokości 10 metrów i wyłącznie na terenie prywatnym lub na wyznaczonych polach modelarskich.
Drony o masie od 1 do 150 kilogramów muszą być zarejestrowane w Dyrekcji Generalnej Transportu Lotniczego (DGTA), a ich operatorzy muszą posiadać odpowiednie certyfikaty. Brak rejestracji lub licencji wiąże się z grzywną od 500 do 2 500 euro.
Konieczność systemowego podejścia
Belgijski system ochrony przestrzeni powietrznej wymaga pilnej modernizacji.
Po pierwsze – potrzebne jest radykalne zwiększenie liczby inspektorów nadzorujących obszary strategiczne. Ośmiu urzędników na cały kraj to liczba symboliczna, nie gwarantująca realnej kontroli.
Po drugie – należy stworzyć jednolite centrum dowodzenia, które w razie incydentu pozwoliłoby na natychmiastową i skoordynowaną reakcję wszystkich służb.
Po trzecie – konieczne są inwestycje w technologie wykrywania i neutralizacji dronów, ponieważ obecne poleganie na zgłoszeniach obywateli nie zapewnia bezpieczeństwa.
Czwartkowe posiedzenie Narodowej Rady Bezpieczeństwa będzie sprawdzianem dla belgijskich władz. Od tego, czy zapowiedziane środki przełożą się na konkretne decyzje kadrowe i technologiczne, zależy bezpieczeństwo przestrzeni powietrznej kraju.