Prokuratura w Aalst zażądała trzech lat więzienia dla opiekunki dziennej z Moorsel pod Aalst, oskarżonej o znęcanie się nad dziewięciorgiem dzieci powierzonych jej opiece. Dla jej partnera, który pomagał w prowadzeniu placówki, śledczy domagają się kary dwóch lat więzienia. Sprawa dotyczy dramatycznych wydarzeń z lat 2013–2021, kiedy to w domowym żłobku dochodziło do przemocy wobec niemowląt. Najcięższy przypadek dotyczył 10-miesięcznego Aydena, który doznał poważnych urazów mózgu w wyniku brutalnego potrząsania. Proces, toczący się przed sądem w Aalst, przebiega w atmosferze silnych emocji, a zeznania rodziców odsłaniają skalę tragedii rodzin, które powierzyły opiekunce swoje dzieci.
Tragiczne odkrycie i walka o życie niemowlęcia
W marcu 2021 roku ojciec Aydena odebrał z żłobka synka w stanie wyraźnie złym – dziecko było blade, wiotkie i wymiotowało. Opiekunka, E.M., zapewniała, że to nic poważnego, tłumacząc objawy zwykłym zmęczeniem. Po powrocie do domu stan chłopca gwałtownie się pogorszył. Na ponowne pytania rodziców kobieta zmieniła wersję wydarzeń, wspominając o „drobny upadku”.
Zaniepokojeni rodzice natychmiast zawieźli synka do szpitala UZ Jette, gdzie lekarze stwierdzili krwotok do mózgu oraz ślady wcześniejszych urazów. Diagnoza była jednoznaczna: zespół dziecka potrząsanego. Ayden został brutalnie potrząśnięty, co spowodowało ciężkie uszkodzenia neurologiczne.
Wieloletni ciąg nadużyć
Po ujawnieniu przypadku Aydena kolejne rodziny zaczęły zgłaszać podobne sytuacje, które miały miejsce w tej samej placówce już od 2013 roku. Wspominano o dzieciach ze zwichniętymi kończynami, siniakami i śladami zaniedbania. Oskarżona prowadziła żłobek wraz ze swoim partnerem P.S., funkcjonariuszem policji, który pomagał w opiece nad dziećmi.
Łącznie E.M. i jej partner zostali oskarżeni o znęcanie się nad dziewięciorgiem niemowląt w ciągu ośmiu lat działalności. Sprawa wywołała oburzenie opinii publicznej i postawiła pytania o skuteczność nadzoru nad prywatnymi placówkami opiekuńczymi.
Wstrząsające zeznania matki Aydena
Podczas rozprawy matka Aydena ze łzami w oczach opisała dramatyczne wydarzenia:
„Wierzyliśmy, że oddajemy nasze dziecko w miejsce, gdzie będzie bezpieczne. Zamiast tego spotkało je okrucieństwo. Nigdy nie zapomnę strachu tamtego dnia – szpital, operacje mózgu, walka o życie. Nasz syn przeszedł dwie operacje, a my mogliśmy tylko modlić się, by przeżył.”
Kobieta opowiedziała też o długotrwałej traumie, jaka pozostała w rodzinie. „Każdy jego upadek wywołuje panikę. Nigdy więcej nie poszedł do żłobka – opiekowali się nim moi rodzice, dopóki nie zaczął chodzić do szkoły.”
Jej starsza córka Amber również doświadczyła zaniedbania – rodzice odebrali ją kiedyś z brudną, niezmienioną od dawna pieluchą. „Żołądek mi się przewracał, gdy czytałam zeznania M. – była oburzona, że w ogóle się tym przejęliśmy” – wspominała matka.
Ukrywanie prawdy i systemowe zaniedbania
W sądzie pojawiło się wielu rodziców, których dzieci również padły ofiarą przemocy. Wskazywali na ślady po uderzeniach, zaniedbania higieniczne i tłumaczenia opiekunki, że dzieci „same się zraniły podczas zabawy”. Prokuratura uznała to za świadome wprowadzanie rodziców w błąd i próbę zatuszowania skali przemocy.
Adwokatka ofiar, Emeline Vanhooren, mówiła o poczuciu bezsilności rodzin: „Rodzice są wściekli i mają do tego prawo. Myśleli, że mają z opiekunką dobre relacje, a ona przez lata znęcała się nad ich dziećmi.”
Prokuratura dodała, że E.M. od początku próbowała ukrywać fakty, zmieniając wersje wydarzeń i obciążając winą innych. „Szczególnie smutne jest to, że dziś odmawia składania zeznań” – podkreślił prokurator.
Psychologiczny kontekst i współodpowiedzialność partnera
Obrona wskazywała na trudne dzieciństwo i depresję oskarżonej, które miały wpływać na jej zachowanie. Prokuratura nie negowała możliwych problemów psychicznych, ale zaznaczyła, że kobieta nigdy nie szukała pomocy. „Po pierwszym akcie agresji powinna była zrozumieć, że musi przestać i podjąć leczenie. Zamiast tego kontynuowała swoją działalność, kierując się wyłącznie zyskiem” – powiedział prokurator.
Partner E.M., zdaniem śledczych, był współodpowiedzialny – utwierdzał ją w przekonaniu, że to dzieci są problemem i wymagają „surowego traktowania”.
Wniosek o kary i konsekwencje dla rodzin
Prokuratura zażądała trzech lat więzienia dla E.M., z możliwością zawieszenia pod warunkiem rozpoczęcia terapii, oraz dwóch lat dla jej partnera, który wciąż zaprzecza faktom.
Ayden i Amber czują się dziś lepiej, choć skutki psychiczne i emocjonalne pozostaną z nimi na długo. W przypadku innych dzieci stwierdzono trwałe szkody emocjonalne, które mogą rzutować na ich dalszy rozwój.
Sprawa ta ujawniła poważne braki w nadzorze nad prywatnymi placówkami opieki i pokazała, jak łatwo system może zawieść rodziny powierzające dzieci w ręce nieodpowiednich osób. Wyrok, który zostanie ogłoszony w późniejszym terminie, może stać się punktem zwrotnym w debacie o bezpieczeństwie najmłodszych i standardach opieki w Belgii.