Organizacja BelRefugees, drugi co do wielkości operator placówek pomocy doraźnej w Regionie Stołecznym Brukseli, potwierdziła definitywne zamknięcie swojego centrum dla samotnych mężczyzn na Molenbeek-Saint-Jean z dniem 31 października. Decyzja ta oznacza utratę 320 miejsc noclegowych, co stanowi niemal jedną trzecią wszystkich łóżek zarządzanych przez tę organizację.
Zamknięcie następuje w momencie, gdy cała brukselska sieć pomocy doraźnej działa na granicy swoich możliwości, a zbliżająca się zima zwiastuje wzrost zapotrzebowania na miejsca w noclegowniach. Sytuacja stawia przed władzami regionu poważne wyzwanie związane z zapewnieniem schronienia najbardziej potrzebującym mieszkańcom stolicy.
Koniec tymczasowego rozwiązania
Budynek należący do CityDev funkcjonował na podstawie umowy najmu czasowego, która była kilkukrotnie przedłużana od 2021 roku – w szczytowym okresie kryzysu związanego z brakiem miejsc dla osób potrzebujących pomocy. Obecnie na tym terenie mają ruszyć prace budowlane przy realizacji projektu mieszkań socjalnych, co uniemożliwia dalsze przedłużenie umowy.
„Powinniśmy opuścić budynek do 31 sierpnia, zgodnie z ustaleniami z właścicielem i wykonawcą. Udało nam się to przesunąć, wciąż staramy się wywalczyć kilka dodatkowych nocy, ale oni muszą rozpocząć budowę” – wyjaśnił agencji Belga Mehdi Kassou, dyrektor generalny BelRefugees.
Prace budowlane zaplanowano na listopad, co pozostawia organizacji bardzo niewiele czasu na znalezienie alternatywnych rozwiązań dla setek podopiecznych.
Proces relokacji postępuje, ale nie dla wszystkich
Część mieszkańców ośrodka została już przeniesiona do innych placówek w ramach sieci pomocy. „Obecnie na miejscu przebywa jeszcze 260 osób. Do piątku powinno ich zostać około setki” – precyzuje Mehdi Kassou. Dyrektor dodaje, że osoby, które nie znajdą miejsca w żadnym z ośrodków, otrzymają sprzęt survivalowy, który ma im umożliwić przetrwanie na zewnątrz.
Ta informacja pokazuje dramatyczną sytuację systemu pomocy w Brukseli – część osób, które do tej pory miały zapewniony dach nad głową, będzie zmuszona spędzać noce na ulicy lub w warunkach tymczasowych.
Zamykanie zamiast otwierania – paradoks nadchodzącej zimy
Moment zamknięcia budzi szczególne obawy. „Zazwyczaj o tej porze roku otwieramy nowe łóżka, a nie je zamykamy. Strata 320 miejsc to ogromna liczba” – podkreśla dyrektor BelRefugees. Jego słowa nabierają szczególnego znaczenia w kontekście nadchodzącej zimy, gdy zapotrzebowanie na miejsca noclegowe tradycyjnie rośnie.
Cała brukselska sieć pomocy doraźnej pracuje obecnie przy pełnym obciążeniu. Zamknięcie tak dużego ośrodka na Molenbeek pogłębia już i tak trudną sytuację, stawiając pod znakiem zapytania możliwość zapewnienia schronienia wszystkim potrzebującym w nadchodzących miesiącach.
Konsekwencje wykraczające poza liczby
Zamknięcie centrum pociąga za sobą także poważne skutki społeczne i ekonomiczne. Organizacja musi rozstać się z około trzydziestoma pracownikami obsługującymi placówkę. BelRefugees apeluje do władz regionalnych o pilne wskazanie nowych lokalizacji oraz zapewnienie finansowania, które pozwoliłoby utrzymać dotychczasowy poziom działalności.
Perspektywy na przyszłość budzą obawy
Prognozy na kolejny rok nie napawają optymizmem. „Jeśli spojrzymy na rok 2026, wiemy już, że będziemy musieli pracować z takimi samymi środkami jak w 2024 roku, co przy uwzględnieniu inflacji i wzrostu kosztów oznacza dalsze ograniczanie działalności” – ostrzega Mehdi Kassou.
Taka perspektywa jest szczególnie niepokojąca w kontekście rosnących potrzeb społecznych i braku zwiększenia budżetu na pomoc doraźną. Organizacje takie jak BelRefugees stają przed dylematem, jak utrzymać jakość usług i zakres działania w obliczu rosnących kosztów i ograniczonych zasobów finansowych.
Sytuacja na Molenbeek jest przykładem szerszego kryzysu w systemie pomocy społecznej w Brukseli, który wymaga długofalowych rozwiązań i stabilnego wsparcia ze strony władz regionalnych.