W środę 22 października Region Stołeczny Brukseli osiągnął niepokojący kamień milowy – 500 dni bez w pełni funkcjonującego rządu. Polityczny paraliż jest wynikiem kalkulacji i sporów między negocjatorami, ale także konsekwencją niezwykle złożonego układu politycznego, który trudno rozwiązać. Dziennik „Le Soir” przedstawił szczegółową chronologię wydarzeń, ukazując, jak stolica Belgii pogrążyła się w bezprecedensowym kryzysie.
Bruksela od 500 dni zarządzana jest jedynie przez rząd tymczasowy, ograniczony do prowadzenia bieżących spraw. Bez większości parlamentarnej ustępujący gabinet nie może przyjąć budżetu, którego Region pilnie potrzebuje. Deficyt w wysokości 1,5 miliarda euro przy całkowitym budżecie 7,5 miliarda doprowadził już do kilkukrotnego obniżenia ratingu kredytowego przez agencję Standard & Poor’s. Utrzymujący się impas nie tylko kompromituje klasę polityczną, ale naraża Region na ryzyko niewypłacalności. Potencjalna interwencja rządu federalnego mogłaby oznaczać dla Brukseli utratę części autonomii.
Skomplikowane równanie polityczne
Choć część winy spoczywa na poszczególnych partiach, które zasiadły do stołu negocjacyjnego, formowanie rządu w Brukseli jest obiektywnie trudniejsze niż w pozostałych regionach kraju. Na przeszkodzie stoją: pogarszająca się sytuacja finansowa, brak ideologicznie spójnej koalicji oraz wymóg zapewnienia podwójnej większości – francuskojęzycznej i niderlandzkojęzycznej. Mieszkańcy stolicy obserwują z rosnącym znużeniem negocjacje, które coraz częściej przypominają farsę.
Już w wieczór wyborczy 9 czerwca 2024 roku wiadomo było, że proces formowania rządu będzie wyjątkowo trudny. Niezbędne porozumienie między socjalistami z PS (Parti Socialiste) a liberałami z MR (Mouvement Réformateur), pilna potrzeba uzdrowienia finansów publicznych oraz rozdrobnienie sceny politycznej po stronie niderlandzkojęzycznej sprawiały, że stabilna większość wydawała się niemal niemożliwa do osiągnięcia.
Pierwsze próby i wczesne porażki
Już w czerwcu pojawiły się pierwsze poważne problemy. Z powodu kontrowersji wokół byłego flamandzkiego socjalisty Fouada Ahidara, który prowadził kampanię wokół kwestii związanych z islamem, formatorka Elke Van den Brandt z partii Groen zaproponowała koalicję z udziałem Groen, Open VLD, Vooruit i CD&V. Chrześcijańscy demokraci natychmiast odrzucili tę propozycję, zamykając drzwi przed potencjalnym porozumieniem.
Na początku sierpnia MR, Les Engagés i PS rozpoczęły rozmowy nad francuskojęzyczną częścią rządu. Choć wyniki wyborów czyniły tę tripartitę niemal nieuniknioną, socjaliści ze stolicy zwlekali, żądając konkretnych gwarancji. Już wtedy stało się jasne, że zaufanie między potencjalnymi partnerami jest wyjątkowo kruche.
We wrześniu napięcia sięgnęły zenitu po decyzji MR, PS i Les Engagés o odroczeniu kolejnego etapu wdrażania strefy niskich emisji (LEZ). W reakcji Georges-Louis Bouchez, przewodniczący MR, zagroził zablokowaniem planu mobilności Good Move. W obliczu konfliktu Elke Van den Brandt zrezygnowała z funkcji formatorki, co oznaczało powrót do punktu wyjścia.
Wybory komunalne pogłębiają kryzys zaufania
Październikowe wybory gminne jeszcze bardziej zaostrzyły napięcia, ostatecznie niszcząc resztki zaufania między PS a MR. Socjaliści zdobyli kilka stanowisk burmistrzowskich kosztem liberałów, którzy jednak uzyskali lepszy wynik ogólny. Spór o władzę na Schaerbeek stał się symbolem szerszego kryzysu politycznego w stolicy.
Pod koniec listopada Elke Van den Brandt ogłosiła, że Groen, N-VA, Open VLD i Vooruit są gotowi do utworzenia niderlandzkojęzycznej większości. Jednak Ahmed Laaouej z PS zablokował ten scenariusz, stanowczo sprzeciwiając się udziałowi nacjonalistów z N-VA. Weto to znacząco pogłębiło impas.
Groźba kryzysu instytucjonalnego i rotacja negocjatorów
Na przełomie stycznia i lutego 2025 roku negocjacje znalazły się na granicy kryzysu instytucjonalnego. Po wycofaniu się PS sytuacja stała się szczególnie napięta. Socjaliści zaproponowali utworzenie rządu w drodze specjalnej procedury parlamentarnej, chcąc w ten sposób wymusić decyzję na MR. Pomysł zakończył się jednak fiaskiem, jeszcze bardziej pogarszając relacje między stronami.
W lutym brukselski formator David Leisterh ustąpił ze stanowiska, a misję mediacyjną powierzono duetowi Elke Van den Brandt (Groen) i Christophe’owi De Beukelaerowi (Les Engagés). W MR pojawiły się obawy, że nowa formuła negocjacji zaszkodzi liberałom.
Od marca proces ugrzązł w całkowitym marazmie. Flamandzki liberał Frédéric De Gucht, aspirujący do kierownictwa swojej partii, odrzucił możliwość koalicji bez N-VA i jednocześnie sprzeciwił się obecności CD&V. Negocjacje znów utknęły w miejscu.
Desperackie próby przełamania impasu
Na początku kwietnia Georges-Louis Bouchez zaproponował utworzenie rządu mniejszościowego po stronie francuskojęzycznej, stawiając na prawicowy sojusz z N-VA. Inicjatywa ta upadła po kilku tygodniach, nie zdobywając poparcia w parlamencie.
W maju Ahmed Laaouej przedstawił alternatywną koncepcję progresywnej większości obejmującej PS, Ecolo, PTB, Groen, Vooruit oraz Ahidara. Projekt szybko upadł, gdy Conner Rousseau (Vooruit) odmówił udziału. Stało się jasne, że PS i MR są na siebie skazane, mimo wzajemnej niechęci.
Pod koniec maja MR próbowało przejąć inicjatywę, publikując dokument nazwany „deklaracją polityki ogólnej”. W praktyce był to jednak skrót programu wyborczego partii, a nie realna podstawa do negocjacji.
Lato fałszywych nadziei
W lipcu Georges-Louis Bouchez ogłosił powrót do rozmów między MR a PS, zapowiadając porozumienie w ciągu dziesięciu dni. Propozycja zakładała udział N-VA jednocześnie w większości i poza nią, co okazało się politycznie niewykonalne. Rozmowy załamały się już po jednej dobie.
W sierpniu do gry wkroczył Yvan Verougstraete, przewodniczący Les Engagés, który ogłosił się samodzielnym mediatorem. Zaproponował szeroką koalicję MR, PS, Les Engagés, Groen, Vooruit, Open VLD i CD&V. Frédéric De Gucht ponownie odrzucił pomysł, podtrzymując swoją nieugiętą postawę wobec N-VA i CD&V.
Ostatnie próby i narastająca desperacja
We wrześniu na zaproszenie Davida Leisterha przedstawiciele MR, PS, Les Engagés, Groen, Vooruit i Open VLD podjęli kolejną próbę porozumienia. Celem była redukcja deficytu o miliard euro do 2029 roku. Nawet ta ograniczona, finansowa inicjatywa nie przyniosła rezultatów.
W połowie października pojawił się nowy problem: minister finansów Sven Gatz (Open VLD) zapowiedział rezygnację z funkcji z powodów zdrowotnych. Frédéric De Gucht wykorzystał sytuację, podnosząc spór językowy między partiami niderlandzkojęzycznymi i ponownie destabilizując rozmowy.
Pięćset dni bez rządu to nie tylko liczba – to symbol głębokiej dysfunkcji politycznej w sercu Europy. Zmęczeni mieszkańcy Brukseli obserwują spektakl, w którym politycy kierują się przede wszystkim osobistymi ambicjami, zapominając o odpowiedzialności wobec ponad miliona obywateli stolicy. Koniec kryzysu wciąż nie jest w zasięgu wzroku, a każdy kolejny dzień bez rządu pogłębia problemy finansowe i instytucjonalne Regionu, podważając wiarę mieszkańców w sens demokracji i politycznego zaangażowania.