Od piątku skatepark w Saintes, dzielnicy Tubize, został otoczony barierkami typu Heras. Władze gminy zablokowały dostęp do obiektu z powodu poważnych uchybień bezpieczeństwa. Infrastruktura zbudowana pod mostem linii kolejowej biegnącej wzdłuż autostrady A8 nie spełnia obowiązujących norm i nie uzyskała wymaganej homologacji.
Skatepark powstał w poprzedniej kadencji z inicjatywy lokalnego stowarzyszenia wolontariuszy, przy wsparciu finansowym miasta, które sfinansowało zakup materiałów. Teraz obiekt jest całkowicie zamknięty, a jego przyszłość stoi pod znakiem zapytania. Dwie firmy specjalizujące się w certyfikacji infrastruktury sportowej, którym nowa większość w radzie miejskiej zleciła analizę, wskazały liczne nieprawidłowości i zaleciły przeprowadzenie kosztownych prac naprawczych.
Katalog uchybień i zagrożeń
„Nie powiedziałbym, że wykonano to źle, ale z pewnością nie jest to dokończone” – przyznaje Benoît Langendries, radny ds. sportu i przewodniczący Zarządu Infrastruktury (RDI), który administruje skateparkiem. Jak wylicza, lista problemów jest długa: betonowe kąty wymagają zaokrąglenia, studzienki kanalizacyjne muszą zostać zakratowane, brakuje balustrad i poręczy, część rur do slajdów jest poluzowana, a w niektórych miejscach beton się kruszy i wystają mozaiki. Użyty niebieski kamień okazał się z kolei całkowicie nieodpowiedni.
„Nie mogę podjąć ryzyka, że dojdzie tam do wypadku – ponosiłbym za to osobistą odpowiedzialność” – podkreśla Langendries. Choć od pewnego czasu obowiązywał formalny zakaz korzystania z obiektu, nie był on respektowany. Dopiero w ubiegłym tygodniu władze gminy zdecydowały się na radykalny krok – fizyczne odgrodzenie terenu.
Trudności z egzekwowaniem zakazu
„Musimy udowodnić, że zrobiliśmy wszystko, by uniemożliwić dostęp do tego miejsca” – tłumaczy radny. Jednak już w miniony weekend barierki zostały dwukrotnie sforsowane, a część elementów zniszczono lub skradziono. „Chciałbym, aby mieszkańcy zrozumieli, że ten teren nie jest bezpieczny. Korzystanie z niego może skończyć się poważnym wypadkiem” – dodaje.
Sytuacja pokazuje napięcie między potrzebami społeczności a wymogami bezpieczeństwa. Dla młodzieży, która traktowała skatepark jako ważną przestrzeń rekreacji i spotkań, zamknięcie obiektu jest frustrujące. Wielu użytkowników nie zdaje sobie jednak sprawy ze skali zagrożeń.
Czas i pieniądze – główne przeszkody
Zarząd Infrastruktury zapowiada, że dołoży wszelkich starań, aby obiekt został ponownie otwarty, jednak proces ten potrwa wiele miesięcy. „Jesteśmy w trakcie wyceny niezbędnych prac” – mówi Langendries. – „Na szczęście udało się skontaktować z osobami, które brały udział w budowie i chcą nam pomóc w znalezieniu najlepszych rozwiązań. Ale mówimy o kosztach rzędu kilkudziesięciu tysięcy euro, a może i więcej”.
Radny zaznacza, że mimo dobrej woli kluczową kwestią będą finanse. „Celem nie jest porzucenie projektu, ale w pewnym momencie może się okazać, że zwyczajnie zabraknie środków. Nie wiem też, czy w ogóle uda się uzyskać homologację – pewne elementy konstrukcji są niezgodne z normami europejskimi, a nie mam jeszcze jasności, jak je poprawić”.
Brak możliwości pociągnięcia wolontariuszy do odpowiedzialności
Jak doszło do takiego stanu rzeczy? Według radnego problem tkwi w tym, że projekt zrealizowano w całości siłami wolontariuszy, bez udziału profesjonalnej firmy budowlanej. „Nie możemy teraz dochodzić żadnych roszczeń wobec osób, które pracowały przy tym projekcie. Działały w swoim wolnym czasie, z dobrych intencji” – wyjaśnia Langendries.
„To, co poszło nie tak, to decyzja o niezaangażowaniu od początku fachowej firmy zajmującej się budową skateparków. Teraz naprawa sytuacji będzie bardzo skomplikowana” – dodaje.
Szersze wnioski dla innych gmin
Przypadek skateparku w Saintes jest ostrzeżeniem dla innych samorządów rozważających podobne inicjatywy. Choć społeczne zaangażowanie mieszkańców zasługuje na uznanie, brak profesjonalnego nadzoru technicznego może doprowadzić do kosztownych i niebezpiecznych błędów.
Historia skateparku w Tubize pokazuje, jak ważne jest, aby projekty infrastruktury publicznej – nawet te realizowane z entuzjazmu lokalnych społeczności – były prowadzone zgodnie z obowiązującymi normami bezpieczeństwa i pod okiem fachowców. W przeciwnym razie, mimo najlepszych intencji, efekt może okazać się odwrotny do zamierzonego: obiekt zamiast integrować mieszkańców, zostaje zamknięty jako zagrożenie.