Liga Praw Człowieka, Greenpeace oraz CNE (Koordynacja Krajowa Akcji na rzecz Pokoju i Demokracji) oskarżają policję o „poważną przemoc” wobec uczestników manifestacji z 14 października w Brukseli. Trzy organizacje opublikowały w poniedziałek wspólne oświadczenie, w którym stanowczo potępiły działania funkcjonariuszy wobec uczestników pokojowego protestu.
„Manifestacja z 14 października w Brukseli została splamiona niedopuszczalną przemocą policyjną” – podkreślają Liga Praw Człowieka (LDH), Greenpeace i CNE. Wydarzenie, które miało być pokojowym wyrazem sprzeciwu wobec polityki rządu, przerodziło się w konfrontację z siłami porządkowymi.
Masowy protest przeciwko koalicji Arizona
W poniedziałek 14 października stolica Belgii stała się miejscem jednej z największych manifestacji ostatnich lat. Według danych policji uczestniczyło w niej około 80 tysięcy osób, podczas gdy związki zawodowe mówią o 140 tysiącach. Demonstranci wyrazili sprzeciw wobec działań koalicji Arizona – rządu złożonego z liberałów, nacjonalistów flamandzkich i chrześcijańskich demokratów.
Zgromadzenie miało charakter pokojowy i zostało legalnie zarejestrowane, jednak jego przebieg znacząco odbiegł od planów organizatorów po interwencji policji.
Zarzuty wobec działań policji
W centrum krytyki znalazło się użycie gazu łzawiącego i armatek wodnych przeciwko demonstrantom. W oświadczeniu LDH, Greenpeace i CNE wymieniono szereg nadużyć, które – zdaniem organizacji – stanowią naruszenie podstawowych praw obywatelskich.
Zarzuty obejmują brutalne interwencje, agresję ze strony funkcjonariuszy w cywilnych ubraniach oraz stosowanie techniki „nasse” (tzw. kotła), polegającej na otaczaniu grupy protestujących i uniemożliwianiu im opuszczenia terenu. Metoda ta od lat budzi kontrowersje i była już wielokrotnie uznawana za niezgodną z zasadą proporcjonalności przez organizacje broniące praw człowieka.
„Całe obszary, w tym strefy związkowe i organizacji społecznych, zostały zalane gazem łzawiącym i oblane wodą z armatek – bez żadnego uzasadnienia” – czytamy w komunikacie. Uczestnicy podkreślają, że środki przymusu zastosowano również w miejscach, gdzie nie dochodziło do żadnych zamieszek ani aktów przemocy.
Erozja państwa prawa i wolności zgromadzeń
Zdaniem trzech organizacji opisane wydarzenia są kolejnym przejawem erozji państwa prawa i wolności obywatelskich w Belgii. W komunikacie przypomniano, że w podobnych przypadkach Sąd Pierwszej Instancji w Brukseli uznawał już odpowiedzialność państwa, policji i burmistrza za nadużycia w postaci bezprawnych aresztowań, zatrzymań i przemocy wobec demonstrantów.
Odwołanie do tych precedensów ma znaczenie nie tylko symboliczne, ale i prawne – wskazuje, że w belgijskim systemie sądowniczym istnieją podstawy do uznania, że siły porządkowe ponoszą odpowiedzialność za nieproporcjonalne działania wobec obywateli.
Wezwanie do działań i solidarności
LDH, Greenpeace i CNE wyraziły solidarność ze wszystkimi osobami poszkodowanymi podczas protestu i potępiły stosowanie „represyjnych praktyk sprzecznych z wolnością związkową i prawem do manifestowania”. Organizacje wezwały uczestników, którzy padli ofiarą przemocy, do złożenia skarg do Komitetu P – niezależnego organu nadzorującego działalność służb policyjnych w Belgii.
Celem jest nie tylko zapewnienie sprawiedliwości ofiarom, ale również udokumentowanie skali problemu i wymuszenie zmian w polityce działań policji podczas zgromadzeń publicznych.
Apel do władz Brukseli
Trzy organizacje skierowały też apel do burmistrza Philippe’a Close’a, szefa policji strefy Bruksela-Ixelles, wzywając go do wycofania się z planu wprowadzenia sądowego zakazu uczestniczenia w manifestacjach wobec osób, które miałyby dopuścić się wykroczeń podczas protestów.
W opinii organizacji obywatelskich taki środek stanowiłby naruszenie konstytucyjnego prawa do pokojowych zgromadzeń i mógłby być wykorzystywany jako narzędzie represji wobec aktywistów. Projekt ten postrzegany jest jako część szerszego trendu ograniczania przestrzeni dla społecznego sprzeciwu w Belgii.
Szerszy kontekst społeczno-polityczny
Październikowa manifestacja wpisuje się w kontekst rosnących napięć wokół reform wprowadzanych przez rząd koalicji Arizona. Obejmują one m.in. zmiany w polityce społecznej, rynku pracy i ochronie środowiska, które spotykają się z rosnącym oporem związków zawodowych, organizacji ekologicznych i obywatelskich.
Dla belgijskiego społeczeństwa wydarzenia te stanowią próbę granic demokratycznego dialogu – pokazują zarówno zaangażowanie obywateli, jak i kontrowersje wokół sposobu, w jaki władze reagują na społeczne niezadowolenie.
Kwestia proporcjonalności użycia siły wobec uczestników legalnych manifestacji pozostaje jednym z kluczowych wyzwań dla państwa prawa. Wydarzenia z 14 października w Brukseli i reakcja organizacji pozarządowych wskazują, że debata o granicach wolności zgromadzeń i odpowiedzialności policji będzie kontynuowana zarówno w przestrzeni publicznej, jak i na salach sądowych.