Cła wprowadzone przez prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa spowodują dla belgijskiej gospodarki straty przekraczające cztery miliardy euro rocznie – poinformował w środę dziennik „L’Echo”, powołując się na szacunki Federalnego Ministerstwa Gospodarki przekazane rządowi federalnemu. Najpoważniejsze skutki dotkną sektor farmaceutyczny, kluczowy filar belgijskiego eksportu do USA.
Pierwsza analiza skutków nowej polityki celnej opiera się na danych dotyczących belgijskiego eksportu do Stanów Zjednoczonych, który w 2024 roku osiągnął wartość około 27,4 miliarda euro. To ogromna suma, czyniąca rynek amerykański jednym z najważniejszych partnerów handlowych Belgii – obok Niemiec i Francji – szczególnie w branżach wysokich technologii, chemii i farmacji.
Dramatyczny wzrost obciążeń celnych
W 2024 roku średnie stawki ceł w handlu Belgii z USA nie przekraczały 3–4 procent wartości towarów. W tym czasie belgijskie przedsiębiorstwa odprowadzały łącznie ok. 258 milionów euro w opłatach celnych – kwotę relatywnie niewielką w stosunku do wartości eksportu.
Sytuacja zmieniła się radykalnie od 1 października 2025 roku, gdy nowe stawki wzrosły do 15 procent. Według szacunków Federalnego Ministerstwa Gospodarki, przy takim poziomie taryf belgijskie firmy będą musiały zapłacić łącznie od 4,2 do 4,4 miliarda euro rocznie – szesnaście razy więcej niż dotychczas.
To gwałtowne podniesienie ceł stanowi dla belgijskich eksporterów poważny wstrząs. Eksperci ostrzegają jednak, że obecne prognozy nie uwzględniają jeszcze potencjalnych działań adaptacyjnych firm, takich jak zmiana łańcuchów dostaw, relokacja produkcji czy renegocjacja kontraktów.
Sektor farmaceutyczny w centrum kryzysu
Najmocniej ucierpi belgijska branża farmaceutyczna – odpowiedzialna za ponad jedną trzecią krajowego eksportu. Według danych urzędu, tylko ten sektor zostanie obciążony dodatkowymi cłami w wysokości 2,29 miliarda euro rocznie.
To aż 8000 razy więcej niż wynosiły dotychczasowe opłaty celne w tej branży. Tak gwałtowny wzrost wynika z faktu, że produkty farmaceutyczne były wcześniej objęte preferencyjnymi stawkami w ramach współpracy transatlantyckiej dotyczącej zdrowia publicznego.
Belgia, jako europejskie centrum przemysłu farmaceutycznego, stanowi kluczowy punkt produkcji i eksportu dla międzynarodowych koncernów – m.in. Pfizer, GSK, Janssen i UCB. Firmy te wykorzystywały belgijskie zakłady do obsługi rynku północnoamerykańskiego dzięki korzystnym warunkom regulacyjnym, wykwalifikowanej kadrze i rozbudowanej infrastrukturze logistycznej.
Protekcjonizm w polityce handlowej USA
Decyzja administracji Trumpa o podniesieniu ceł wpisuje się w szerszą strategię protekcjonizmu gospodarczego mającego na celu ograniczenie deficytu handlowego USA. Prezydent argumentuje, że europejskie firmy korzystają z nieproporcjonalnie łatwego dostępu do amerykańskiego rynku, podczas gdy eksporterzy z USA napotykają na liczne bariery w Europie.
Z perspektywy Waszyngtonu, wyższe cła mają zachęcać firmy zagraniczne do przenoszenia produkcji do USA, by uniknąć dodatkowych opłat. Jednak zdaniem ekonomistów, efekty takiej polityki są ambiwalentne – wyższe ceny uderzają w amerykańskich konsumentów, a możliwe działania odwetowe partnerów handlowych grożą globalnym spowolnieniem wymiany towarowej.
Uderzenie w belgijski wzrost gospodarczy
Obciążenie rzędu czterech miliardów euro to kwota odpowiadająca ok. 0,7 proc. belgijskiego PKB. Skala strat może więc realnie wpłynąć na tempo wzrostu gospodarczego kraju.
Największe korporacje – dysponujące dużymi rezerwami kapitału – mogą próbować wchłonąć część kosztów bez znaczącego podnoszenia cen. Dla mniejszych firm sytuacja jest jednak znacznie trudniejsza. Dodatkowe cła mogą doprowadzić do ograniczenia eksportu, spadku zatrudnienia, a w niektórych przypadkach – do wycofania się z rynku amerykańskiego.
Reakcje władz i środowisk gospodarczych
Analiza Federalnego Ministerstwa Gospodarki została przekazana rządowi federalnemu jako podstawa do dalszych działań w ramach Unii Europejskiej. Belgia, jako członek UE, nie prowadzi samodzielnej polityki handlowej i musi działać w porozumieniu z Brukselą.
Przedstawiciele belgijskich organizacji biznesowych apelują o wspólnotową reakcję na poziomie europejskim, ale bez eskalacji konfliktu handlowego. Postulują intensyfikację dialogu transatlantyckiego i wypracowanie kompromisowego rozwiązania, które zminimalizowałoby szkody po obu stronach.
Środowiska przedsiębiorców domagają się również krajowego wsparcia – ulg podatkowych, dotacji inwestycyjnych oraz pomocy w dywersyfikacji rynków eksportowych, szczególnie w kierunku Azji i Bliskiego Wschodu.
Branża farmaceutyczna szuka wyjścia z kryzysu
Firmy farmaceutyczne rozpoczęły rozmowy z belgijskimi i europejskimi władzami, podkreślając, że produkty medyczne nie powinny być wykorzystywane jako narzędzie w wojnach handlowych.
Część koncernów rozważa przeniesienie fragmentu produkcji do Stanów Zjednoczonych, aby uniknąć ceł, lecz takie decyzje wiążą się z ogromnymi kosztami i ryzykiem utraty miejsc pracy w Belgii. Związki zawodowe ostrzegają, że mogłoby to osłabić pozycję kraju jako jednego z farmaceutycznych liderów Europy.
Możliwe scenariusze i dalsze kroki
Przyszłość relacji handlowych między Unią Europejską a USA pozostaje niepewna. Bruksela rozważa dwa główne scenariusze: działania odwetowe w postaci własnych ceł na towary amerykańskie lub rozpoczęcie rozmów o nowym porozumieniu handlowym.
Eskalacja taryf doprowadziłaby do wojny handlowej o potencjalnie katastrofalnych skutkach dla globalnych łańcuchów dostaw. Z kolei scenariusz negocjacyjny, choć trudniejszy politycznie, mógłby przynieść stabilizację – poprzez wzajemne obniżenie ceł, harmonizację norm technicznych i stworzenie mechanizmu rozstrzygania sporów.
Znaczenie dla polskiej społeczności w Belgii
Polacy pracujący w belgijskim przemyśle farmaceutycznym, chemicznym czy logistycznym mogą odczuć skutki amerykańskich ceł w postaci niepewności zatrudnienia lub zmian organizacyjnych w firmach. Choć skutki nie będą natychmiastowe, możliwe ograniczenia eksportu i inwestycji w sektorze farmaceutycznym mogą odbić się na lokalnych rynkach pracy.
Dla pracowników i przedsiębiorców wartością dodaną pozostaje monitorowanie sytuacji gospodarczej i dywersyfikacja źródeł dochodu – szczególnie w sektorach mniej zależnych od globalnych napięć handlowych.