Nagranie przedstawiające kierowcę autobusu De Lijn powalającego ciężarną kobietę na ziemię na dworcu w Mouscron wywołało falę oburzenia i doprowadziło do jego natychmiastowego zwolnienia. Decyzja zarządu firmy z kolei sprowokowała spontaniczny strajk części kierowców. Sprawa ujawnia narastające napięcia dotyczące bezpieczeństwa w transporcie publicznym oraz granic dopuszczalnego zachowania w sytuacjach konfliktowych.
Starcie na dworcu
Do zdarzenia doszło 9 października. W sieci pojawiło się nagranie, na którym widać, jak kierowca De Lijn przewraca ciężarną kobietę na ziemię po ostrej wymianie zdań. Według relacji 16-tygodniowej kobiety w ciąży, konflikt zaczął się w autobusie na trasie z Marke do Mouscron, kiedy prowadzący miał zdenerwować się na jej dwuipółletniego syna.
„Złapał mnie za ramię, próbowałam się bronić, a wtedy uderzył mnie i powalił na ziemię” – opowiadała poszkodowana mieszkanka dzielnicy Cité des Hurlus. Na nagraniu kierowca utrzymuje jednak, że sam został zaatakowany i jedynie się bronił.
Zwolnienie i protest kierowców
W poniedziałek flamandzka firma transportowa De Lijn poinformowała o natychmiastowym zwolnieniu kierowcy z zajezdni w Kortrijk. W reakcji część pracowników spontanicznie przerwała pracę, domagając się ponownego rozpatrzenia decyzji. Strajk doprowadził do ograniczonych zakłóceń w kursowaniu autobusów w południowej części Flandrii Zachodniej.
„Przemoc jest niedopuszczalna – zarówno wobec naszych pracowników, jak i ze strony naszych pracowników” – podkreślił rzecznik De Lijn, broniąc decyzji o dyscyplinarnym zwolnieniu.
Sprzeczne wersje zdarzeń
Chrześcijański związek zawodowy ACV przedstawił odmienną wersję wydarzeń. Według sekretarza Barta Reynsa kierowca był „nękany przez całą trasę przez pasażerkę, która pozwoliła swojemu dziecku bawić się elementami bezpieczeństwa autobusu”. Związek twierdzi, że mężczyzna działał w obronie własnej po tym, jak został uderzony.
Dyrekcja De Lijn utrzymała jednak swoją decyzję. „Oczekujemy wsparcia dla naszych pracowników, a nie potępienia” – skomentował Reijns, dodając, że reakcja firmy pogłębia poczucie braku ochrony wśród kierowców.
Szerszy problem w transporcie publicznym
Zdarzenie w Mouscron wpisuje się w coraz częściej zgłaszane przypadki agresji wobec kierowców komunikacji publicznej. Pracownicy skarżą się na brak skutecznych narzędzi do reagowania w sytuacjach konfliktowych oraz niewystarczające wsparcie psychologiczne i prawne ze strony pracodawcy.
Jednocześnie sprawa wzbudziła pytania o granice dopuszczalnej obrony i profesjonalizmu w kontakcie z pasażerami. Użycie siły wobec kobiety w ciąży, niezależnie od okoliczności, budzi powszechny sprzeciw opinii publicznej i podważa zaufanie do firmy.
Potrzeba nowych procedur
Incydent może skłonić władze regionalne i kierownictwo De Lijn do przeglądu obowiązujących procedur bezpieczeństwa oraz szkoleń z zakresu zarządzania konfliktem. Eksperci podkreślają, że kierowcy powinni mieć zapewnione skuteczne narzędzia reagowania – od komunikacji z centralą po system wsparcia kryzysowego – które pozwolą unikać eskalacji przemocy.
Przypadek z Mouscron pokazuje, jak cienka bywa granica między obroną a agresją, i jak bardzo potrzebne są jasne standardy zachowania w transporcie publicznym – zarówno ze strony pasażerów, jak i osób odpowiedzialnych za ich bezpieczeństwo.