Mélissa Amirkhizy, radna gminna reprezentująca partię MR w Ganshoren, złożyła oficjalne zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa po otrzymaniu gróźb śmierci. Od niemal roku polityczka jest nękana anonimowymi połączeniami telefonicznymi, które z czasem przerodziły się w bezpośrednie groźby. Zdarzenie z 9 października skłoniło radną do publicznego zabrania głosu w sprawie przemocy wobec lokalnych przedstawicieli władz samorządowych.
Sytuacja zwraca uwagę na szerszy problem dotyczący bezpieczeństwa osób zaangażowanych w życie publiczne na szczeblu lokalnym. Radna Amirkhizy zdecydowała się przerwać milczenie, podkreślając, że brak reakcji wobec takich działań jest nie do przyjęcia w demokratycznym społeczeństwie.
Rok systematycznego nękania telefonicznego
Od blisko dwunastu miesięcy Mélissa Amirkhizy otrzymuje anonimowe połączenia o charakterze nękającym. Jak relacjonuje w rozmowie z dziennikiem La Dernière Heure, dzwoniący robili jej uwagi dotyczące godzin, w których przebywała poza domem. Pojawiały się też wiadomości w stylu: „Nie powinno się wychodzić z dzieckiem o tej porze”.
Radna przyznaje, że od dawna czuje się obserwowana. Systematyczny charakter połączeń i ich treść sugerują, że osoba lub osoby stojące za tym procederem monitorują jej codzienną aktywność i przemieszczanie się.
Kulminacja nastąpiła w czwartek 9 października, kiedy polityczka otrzymała osiem kolejnych telefonów. Około godziny 23:00 postanowiła w końcu odebrać połączenie. „Usłyszałam: szukamy rasistki, żeby się jej pozbyć. Natychmiast zadzwoniłam na policję, która przybyła na miejsce” – relacjonuje radna.
Obawy o bezpieczeństwo rodziny
Zagrożenie dotyczy nie tylko samej Mélissy Amirkhizy, ale również jej najbliższych. Polityczka podkreśla, że najbardziej martwi się o bezpieczeństwo swojego dziecka i rodziny. Świadomość, że może być śledzona, a jej życie prywatne jest monitorowane, budzi uzasadnione obawy o eskalację sytuacji.
Po złożeniu zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa radna zdecydowała się mówić o swoich doświadczeniach publicznie. W mediach społecznościowych ujawniła informacje o otrzymanych groźbach i udostępniła kopię policyjnego protokołu.
„Żeby było jasne: im więcej mi grożą, tym więcej mówię. Nie ustąpię. Groźby i zastraszanie nie mają miejsca w demokracji. Nie zmusicie mnie do milczenia ani nie sprawicie, że zniknę. Przeżyłam gorsze rzeczy, a każda próba tylko wzmacnia moją determinację” – napisała na swoim profilu.
Szerszy problem przemocy wobec lokalnych polityków
W piątkowym wpisie Mélissa Amirkhizy zwróciła uwagę na systemowy charakter problemu, który dotyka wielu osób działających w samorządzie. „Jest nas wielu – radnych, mandatariuszy, przedstawicieli pracujących w terenie… często mało słyszanych, ale bardzo obecnych. Życie z groźbami, presją i zastraszaniem jest nie do zniesienia” – podkreśliła.
Jej wypowiedź wskazuje, że przypadki nękania i gróźb wobec lokalnych polityków mogą być znacznie częstsze, niż sugerują doniesienia medialne. Wielu przedstawicieli władz samorządowych unika nagłaśniania takich sytuacji z obawy przed eskalacją lub z przekonania, że to nieodłączny element pracy publicznej.
Kontekst działalności politycznej radnej
Mélissa Amirkhizy jest znana z wyrazistych poglądów i krytycznego stanowiska wobec lewicy. Regularnie zabiera głos w debatach dotyczących radykalizacji, co może tłumaczyć, dlaczego stała się celem ataków – choć w żadnym razie nie usprawiedliwia to działań sprawców.
Określenie jej przez anonimowego rozmówcę mianem „rasistki” może wskazywać na polityczne podłoże gróźb, ale ustalenie tożsamości i motywów sprawców należy do organów ścigania prowadzących postępowanie.
Wyzwania dla bezpieczeństwa w życiu publicznym
Sprawa radnej z Ganshoren rodzi pytania o skuteczność ochrony osób pełniących funkcje publiczne na szczeblu lokalnym. W przeciwieństwie do polityków krajowych, lokalni radni i urzędnicy rzadko dysponują środkami ochrony osobistej, mimo że ich bezpośredni kontakt z mieszkańcami czyni ich bardziej narażonymi na różne formy przemocy czy zastraszania.
Demokratyczne społeczeństwo wymaga, by osoby zaangażowane w życie publiczne mogły wykonywać swoje obowiązki bez obawy o bezpieczeństwo własne i swoich bliskich. Systematyczne groźby i nękanie stanowią zagrożenie nie tylko dla konkretnych osób, ale też dla funkcjonowania instytucji demokratycznych na poziomie lokalnym.
Policja prowadzi postępowanie w celu ustalenia tożsamości sprawców i pociągnięcia ich do odpowiedzialności karnej. Sprawa ta przypomina mieszkańcom Belgii o konieczności poszanowania różnorodności poglądów i o tym, że groźby nie mogą być narzędziem nacisku w debacie publicznej.