Przywódca belgijskiej Partii Socjalistycznej Paul Magnette zainicjował w miniony weekend dyskusję, która może zasadniczo zmienić sposób, w jaki frankofońskie partie demokratyczne konfrontują się ze skrajną prawicą. W obszernym wywiadzie dla dziennika Le Soir lider socjalistów postawił pytanie, które jeszcze niedawno byłoby nie do pomyślenia w jego formacji: czy tradycyjna strategia całkowitego wykluczania ugrupowań skrajnie prawicowych z życia publicznego ma jeszcze sens w dzisiejszej rzeczywistości politycznej?
Magnette formułuje tezę, która brzmi jak epitafium dla wieloletniej doktryny jego partii. Mechanizm izolacji skrajnej prawicy, skrupulatnie budowany od początku lat dziewięćdziesiątych, przestał być skuteczny wobec gwałtownie zmieniającej się mapy politycznej Europy. Przywódca socjalistów wskazuje na paradoks: podczas gdy w Belgii utrzymuje się formalny zakaz współpracy z partiami skrajnie prawicowymi, w innych krajach kontynentu formacje te sprawują władzę lub współrządzą. Na Węgrzech Viktor Orbán od lat buduje autorytarny model państwa, we Włoszech rządzi Giorgia Meloni wywodząca się z neofaszystowskiej tradycji, a w wielu innych państwach ugrupowania prawicowo-populistyczne notują rekordowe poparcie.
Rewolucja cyfrowa jako katalizator zmian
Transformacja medialnego ekosystemu jest jednym z kluczowych elementów diagnozy Magnette’a. Media społecznościowe całkowicie zmieniły mechanizmy komunikacji politycznej, czyniąc tradycyjne narzędzia kontroli informacji w dużej mierze bezużytecznymi. Przekazy identyfikowane jako skrajnie prawicowe – antyimigracyjne, antyestablishmentowe, populistyczne – docierają dziś do milionów odbiorców z pominięciem klasycznych filtrów medialnych i politycznych. Platformy takie jak TikTok, Instagram czy Telegram stały się przestrzenią intensywnej propagandy, której nie sposób kontrolować przy użyciu instrumentów wypracowanych w epoce telewizji publicznej i prasy drukowanej.
Lider PS nie ogranicza się jednak do analizy czynników zewnętrznych. Wskazuje również na zjawisko zachodzące wewnątrz belgijskiego systemu partyjnego – przenikanie elementów ideologii i retoryki skrajnej prawicy do głównego nurtu, zwłaszcza do największej frankofońskiej partii liberalnej, Ruchu Reformatorskiego (MR).
Oskarżenia pod adresem liberałów: strategia czy przypadek?
Magnette starannie dobiera słowa, unikając bezpośredniego utożsamienia MR z ugrupowaniami skrajnie prawicowymi. Nie nazywa liberałów skrajną prawicą, lecz zarzuca im świadomą strategię pozyskiwania elektoratu podatnego na hasła populistyczne. Jako przykłady podaje przyjmowanie do partii osób wcześniej związanych z formacjami skrajnie prawicowymi oraz udostępnianie przez działaczy MR treści z tego nurtu ideowego.
To wyjątkowo drażliwy temat w belgijskiej polityce. Pod przewodnictwem Georges-Louisa Boucheza MR od lat sprzeciwia się wykluczaniu Vlaams Belang – największej flamandzkiej partii nacjonalistycznej – z rozmów koalicyjnych. Bouchez twierdzi, że ostracyzm wobec ugrupowania popieranego przez dużą część flamandzkiego elektoratu jest niedemokratyczny i tylko wzmacnia jego pozycję jako siły antysystemowej. Dla Magnette’a to dowód, że MR normalizuje skrajną prawicę i otwiera jej drogę do mainstreamu politycznego.
Radykalna rewizja dotychczasowej strategii
Propozycja Magnette’a stanowi spektakularny zwrot wobec linii, którą PS realizował przez trzy dekady. Lider socjalistów otwarcie podważa sens strategii polegającej na odbieraniu platformy przedstawicielom skrajnej prawicy. Zadaje pytanie, które jeszcze niedawno w jego partii uznano by za herezję: czy nie lepiej dopuścić te idee do debaty publicznej, by można było im skuteczniej się przeciwstawiać?
Ta zmiana doktryny jest szczególnie wymowna, bo to właśnie PS był przez dziesięciolecia głównym architektem kordonu sanitarnego i strażnikiem polityki izolacji skrajnej prawicy. Socjaliści stanowczo sprzeciwiali się wszelkim formom normalizacji kontaktów z ugrupowaniami takimi jak Front National czy Vlaams Belang. Fakt, że to właśnie przywódca PS otwiera dziś debatę o odejściu od tej zasady, pokazuje skalę kryzysu tradycyjnych metod przeciwdziałania ekstremizmowi.
Reakcje środowiska politycznego: między akceptacją a niepokojem
Zaproszenie Magnette’a do rozmowy o przyszłości strategii wobec skrajnej prawicy spotkało się z różnorodnymi reakcjami. Wszystkie główne frankofońskie partie demokratyczne – Ecolo, Les Engagés, PTB i DéFI – wyraziły gotowość do udziału w debacie. Sam fakt, że ugrupowania o tak szerokim wachlarzu ideologicznym są gotowe usiąść do wspólnego stołu, świadczy o powadze sytuacji i potrzebie refleksji nad dotychczasowymi metodami działania.
MR jako jedyna formacja nie zajęła jasnego stanowiska wobec zaproszenia. Według Le Soir liberałowie prawdopodobnie odmówią udziału. Może to wynikać z dwóch powodów: po pierwsze, MR jest bezpośrednio oskarżany przez Magnette’a o flirt ze skrajną prawicą, po drugie – Bouchez od dawna otwarcie kwestionuje zasadność kordonu sanitarnego, więc udział w debacie organizowanej przez ideowego przeciwnika mógłby zostać odebrany jako ustępstwo.
Fragmentacja konsensusu: od jednomyślności do chaosu pojęciowego
Komentator polityczny Bertrand Henne w swojej analizie zauważa, że społeczeństwo frankofońskie utraciło wspólny fundament, który w latach dziewięćdziesiątych umożliwił powstanie kordonu sanitarnego. Wówczas panowała zgoda co do tego, czym jest skrajna prawica – dyskryminacja, nietolerancja, autorytaryzm, nacjonalizm – i dlaczego stanowi zagrożenie dla demokracji liberalnej. Od centroprawicowej PRL (poprzedniczki MR) po ekologów z Ecolo, wszystkie główne partie uznawały ten konsensus.
Dziś, zdaniem Henne’a, panuje semantyczny i ideologiczny chaos. Przykładem jest stanowisko Sophie Rohonyi z DéFI, która warunkuje udział w debacie koniecznością omówienia także problemu skrajnej lewicy. Ten pozornie neutralny postulat w istocie oznacza odejście od logiki, na której opierał się kordon. Teoria „podkowy”, zrównująca zagrożenia ze strony skrajnej prawicy i skrajnej lewicy, była bowiem odrzucona przez twórców kordonu sanitarnego jako zacierająca różnice między tymi zjawiskami.
Przewartościowania pojęciowe w służbie polityki
Henne zwraca uwagę na odwrócenie znaczeń w retoryce MR. Aktywistów antyfaszystowskich nazywa się tam faszystami, podczas gdy Vlaams Belang krytykuje się za rzekome „lewicowe” poglądy ekonomiczne. Ten zabieg semantyczny nie jest przypadkowy, lecz częścią strategii mającej zdezorientować opinię publiczną i rozmyć tradycyjne kategorie polityczne. W efekcie trudniej jest prowadzić racjonalną debatę o rzeczywistych zagrożeniach dla demokracji.
Jeśli wszystko może zostać nazwane faszyzmem, to nic nim nie jest. A jeśli skrajna prawica i skrajna lewica są uznawane za równorzędne zagrożenia, zacierają się różnice między egalitaryzmem a ideologią opartej na hierarchii etnicznej. Ten chaos pojęciowy nie jest błędem, lecz skutkiem świadomej strategii komunikacyjnej.
Wymiar instytucjonalny: koniec wieloletniego konsensusu
Zdaniem Henne’a kordon sanitarny ma sens tylko wtedy, gdy opiera się na szerokim poparciu społecznym i politycznym – obejmującym nie tylko partie parlamentarne, ale także media, związki zawodowe, środowiska akademickie i organizacje obywatelskie. Ten konsensus po stronie francuskojęzycznej już nie istnieje, a jego formalne utrzymywanie stało się jedynie gestem symbolicznym.
Autor przewiduje, że debata zainicjowana przez Magnette’a ujawni ten stan rzeczy i doprowadzi do wniosku, iż nie ma już wspólnego rozumienia pojęcia „skrajna prawica” ani przekonania, że wymaga ona szczególnych form izolacji. Będzie to oznaczać koniec pewnej politycznej fikcji – przyznanie, że kordon sanitarny został przekroczony przez rzeczywistość.
Implikacje dla przyszłości polityki demokratycznej
Upadek kordonu sanitarnego nie musi oznaczać kapitulacji wobec skrajnej prawicy, lecz konieczność opracowania nowych strategii walki z autorytaryzmem, ksenofobią i nacjonalizmem. Partie demokratyczne stoją dziś przed zadaniem stworzenia podejścia dostosowanego do realiów epoki cyfrowej, w której kontrola informacji jest niemożliwa, a polaryzacja polityczna sięga niespotykanego poziomu.
Nowe kierunki mogą obejmować przejście od wykluczenia do otwartej konfrontacji ideologicznej, inwestycje w edukację medialną, rozwój fact-checkingu oraz tworzenie szerokich sojuszy demokratycznych wykraczających poza tradycyjne podziały. Kluczowe będzie również zajęcie się rzeczywistymi przyczynami wzrostu poparcia dla skrajnej prawicy – poczuciem ekonomicznej niepewności, lękami tożsamościowymi i przekonaniem o oderwaniu elit od społeczeństwa.
Belgijska specyfika w europejskim kontekście
Debata o przyszłości strategii wobec skrajnej prawicy w Belgii ma znaczenie ogólnoeuropejskie. Wiele krajów zmaga się dziś z podobnym dylematem: izolować czy konfrontować, tworzyć kordon czy podejmować dialog? Doświadczenia są różne – w niektórych państwach współrządzenie z populistami doprowadziło do ich oswojenia, w innych – do radykalizacji dyskursu publicznego.
Belgijska specyfika – współistnienie dwóch wspólnot językowych z odrębnymi systemami partyjnymi, odmienne ścieżki rozwoju skrajnej prawicy po obu stronach granicy językowej i złożona architektura instytucjonalna – sprawia, że kraj ten staje się swoistym laboratorium dla demokracji liberalnej.
Rozpoczynająca się debata nie przyniesie szybkich rozwiązań, ale może stać się impulsem do głębszej refleksji nad kondycją demokracji w epoce cyfrowej i jej zdolnością do obrony własnych wartości w warunkach rosnącej polaryzacji. Od tego, jak Belgia odpowie na to wyzwanie, zależeć może nie tylko kształt krajowej sceny politycznej, ale też przyszłość europejskich modeli obrony przed autorytaryzmem.