Trzech na dziesięciu pracowników straci średnio jedną czwartą wysokości swojej emerytury w konsekwencji zmian wprowadzanych przez rząd federalny. Tak wynika z najnowszej analizy Federalnego urzędu ds. Emerytur (MyPension), którą w poniedziałek przedstawiły związki zawodowe. Z danych wynika, że najbardziej dotkliwe skutki reformy odczują kobiety, które częściej pracują w niepełnym wymiarze godzin.
Federalny urząd ds. Emerytur przeprowadził symulację planowanych przepisów emerytalnych na grupie osób, które niedawno przeszły na emeryturę. Analiza objęła kluczowe elementy reformy: system kar emerytalnych, retrospektywne ograniczenie okresów zrównanych oraz powiązanie minimalnej emerytury z wymogiem przepracowania 5 000 dni. Wyniki badania pokazują, że negatywne konsekwencje zmian odczułoby 29 procent pracowników.
Skala finansowych strat jest znaczna. Średnio świadczenie emerytalne spadłoby o jedną czwartą całkowitej kwoty, co oznacza utratę 318 euro miesięcznie. W praktyce przekłada się to na obniżenie przeciętnej emerytury z 1 390 do 1 072 euro miesięcznie. Związki zawodowe ostrzegają, że takie obniżenie spowoduje, iż świadczenia wielu osób znajdą się znacznie poniżej europejskiego progu ubóstwa.
Kobiety i najniższe emerytury najbardziej zagrożone
Szczegółowa analiza danych ujawnia wyraźne zróżnicowanie skutków reformy. Kobiety oraz osoby otrzymujące najniższe emerytury zostaną dotknięte w największym stopniu. Dysproporcja ta wynika z częstszego zatrudnienia kobiet w niepełnym wymiarze czasu pracy oraz przerw w karierze zawodowej spowodowanych opieką nad dziećmi i obowiązkami rodzinnymi.
Związki zawodowe zgłaszają również poważne zastrzeżenia prawne wobec projektowanych zmian. Ich zdaniem reforma narusza zasadę pewności prawa, ponieważ przewiduje retrospektywne cięcia w okresach zrównanych za lata przepracowane w przeszłości. Pracownicy planowali swoje kariery w oparciu o obowiązujące wówczas przepisy, a teraz mają zostać pozbawieni uprawnień nabytych zgodnie z dawnymi regulacjami.
Związki podkreślają też, że kobiety poniosą nieproporcjonalnie wysokie koszty reformy. Ich zdaniem stwarza to ryzyko bezpośredniej lub pośredniej dyskryminacji ze względu na płeć, co może stanowić naruszenie zasad równego traktowania gwarantowanych przez prawo europejskie i belgijskie.
Związki zawodowe ostrzegają przed „druzgocącym ciosem”
Przedstawiciele związków zawodowych określają planowane zmiany jako „druzgocący cios” dla przyszłych emerytów. Ich zdaniem w obliczu wydłużania się karier zawodowych wysokość świadczeń emerytalnych będzie systematycznie maleć. To fundamentalna zmiana filozofii systemu emerytalnego, która odwraca dotychczasowy model zabezpieczenia społecznego.
Obecnie przeciętna emerytura stanowi 48 procent ostatniego wynagrodzenia pracownika. Prognozy wskazują, że w wyniku reformy do 2070 roku odsetek ten spadnie do 44 procent. Związki zawodowe ABVV, ACV i ACLVB ostrzegają, że oznacza to stopniowy demontaż systemu emerytalnego dla przyszłych pokoleń.
W reakcji na te dane centrale związkowe zapowiadają mobilizację społeczną. Podkreślają, że pogorszenie warunków emerytalnych jest wystarczającym powodem do zdecydowanych działań protestacyjnych. Organizacje związkowe wzywają do udziału w manifestacji zaplanowanej na 14 października.
Jambon: reforma jest niezbędna
Minister ds. emerytur Jan Jambon odpowiedział na zarzuty związków zawodowych, wskazując na konieczność przeprowadzenia głębokich zmian systemowych. Rzecznik ministra przyznaje, że reforma stawia przed administracją liczne wyzwania w zakresie praktycznej implementacji nowych zasad.
Minister podkreśla fundamentalną zmianę w podejściu do rozliczania okresów składkowych. W przeciwieństwie do dotychczasowej praktyki, długotrwałe okresy bezrobocia lub przerwy w karierze zawodowej podejmowane bez uzasadnionego powodu – na przykład w celu podróży dookoła świata czy wykorzystania roku sabatycznego – nie będą już automatycznie zaliczane do stażu emerytalnego.
Zdaniem resortu reforma jest konieczna, aby wzmocnić powiązanie między faktycznie przepracowanymi okresami a wysokością świadczenia. Rząd zwraca uwagę, że obecnie aż jedna trzecia uprawnień emerytalnych opiera się na okresach, w których beneficjent faktycznie nie pracował. Zdaniem autorów reformy taka proporcja jest niemożliwa do utrzymania w dłuższej perspektywie demograficznej i fiskalnej.
Ochrona dla urlopów macierzyńskich i opiekuńczych
Ministerstwo zapewnia jednak, że nie wszystkie okresy nieobecności w pracy zostaną potraktowane jednakowo. Urlopy macierzyńskie i opiekuńcze nadal będą w pełni zaliczane do stażu emerytalnego. Deklaracja ta ma rozwiać obawy dotyczące dyskryminacji osób, które przerywały karierę zawodową z uzasadnionych powodów rodzinnych.
Aby dokładniej rozróżnić różne kategorie okresów nieobecności w pracy, rząd rozważa połączenie baz danych – między innymi tych dotyczących składu gospodarstwa domowego i liczby dzieci na utrzymaniu. Takie rozwiązanie miałoby umożliwić automatyczne rozpoznawanie przypadków, w których przerwy w pracy powinny być w pełni wliczane do stażu emerytalnego.
Debata wokół reformy emerytalnej ujawnia głębokie różnice w postrzeganiu przyszłości systemu zabezpieczenia społecznego w Belgii. Rząd podkreśla konieczność dostosowania zasad do realiów demograficznych i ekonomicznych, podczas gdy związki zawodowe ostrzegają przed pogłębianiem się nierówności i zagrożeniem dla poziomu życia przyszłych emerytów. Konflikt ten będzie jednym z kluczowych sporów społecznych najbliższych miesięcy.