Belgijski system opieki nad małoletnimi zmaga się z kolejnym dramatycznym przypadkiem, który ujawnia głębokie braki w zakresie wsparcia dzieci w kryzysie. We wtorek ojciec odnalazł swoją 11-letnią córkę na stacji metra Porte de Hal w Brukseli. Według adwokata rodziny dziewczynka miała zamiar odebrać sobie życie, rzucając się pod nadjeżdżający pociąg. To kolejny tragiczny rozdział w jej historii – w maju br. dziecko padło ofiarą gwałtu i od tego czasu nie otrzymało adekwatnej pomocy ze strony wyspecjalizowanych instytucji.
Dziewczynka regularnie ucieka z miejsc tymczasowego pobytu, co świadczy o poważnym kryzysie psychicznym i braku skutecznej interwencji. W środę została zatrzymana podczas policyjnej interwencji na jarmarku Midi – przebywała w grupie młodocianych zamieszanych w kradzieże i przemoc. Mecenas Mike De Witte, reprezentujący rodzinę, potwierdził, że wśród zatrzymanych były osoby posługujące się bronią automatyczną typu kałasznikow.
Z powodu braku miejsc w wyspecjalizowanych ośrodkach dziewczynkę umieszczono w szpitalu, mimo że placówka nie dysponuje ani odpowiednimi zasobami, ani kadrą do udzielania kompleksowej pomocy psychologicznej i pedagogicznej. Personel medyczny, obciążony codziennymi obowiązkami, nie jest w stanie zapewnić dziecku potrzebnego wsparcia. Adwokat opisuje narastające zachowania agresywne – dziewczynka miała rzucać sztućcami w pielęgniarki – co potęguje bezradność personelu.
Mimo trudności i sprzeciwu zarówno ze strony szpitala, jak i samego dziecka, w środę wieczorem dziewczynka ponownie trafiła na oddział. Mecenas De Witte ostrzega, że bez natychmiastowej pomocy psychologicznej istnieje wysokie ryzyko kolejnych ucieczek i tragedii.
Już w maju Prokurator Królewski Julien Moinil sygnalizował przypadek tej dziewczynki jako przykład tzw. maltretowania instytucjonalnego. Wyjaśniał, że hospitalizacja była rozwiązaniem awaryjnym, wymuszonym całkowitym brakiem miejsc w placówkach pomocy młodzieży. Problem ma charakter systemowy – w regionie brukselskim około 400 nieletnich pozostaje bez dostępu do odpowiedniego wsparcia instytucjonalnego.
Sytuację dodatkowo komplikuje prawo. Ze względu na wiek – poniżej 12 lat – dziewczynka nie może zostać umieszczona w placówce zamkniętej. Powrót do rodziny jest niemożliwy z powodu sytuacji domowej, a bardziej restrykcyjne formy opieki będą dostępne dopiero po jej 12. urodzinach, co oznacza konieczność czekania jeszcze kilka tygodni.
Do tego czasu dziewczynka przemieszcza się między szpitalem, ulicą a komisariatami, co pokazuje, że system nie jest w stanie zapewnić jej stabilnego i bezpiecznego środowiska. To przykład poważnej porażki w ochronie praw dziecka i sygnał o pilnej potrzebie reformy belgijskiej opieki nad małoletnimi w kryzysie.