Pomysł przeprowadzania przez policję tzw. wizyt domowych – kontroli w mieszkaniach cudzoziemców objętych nakazem opuszczenia terytorium – który w 2018 roku wywołał masowe protesty i został odrzucony przez rząd Charlesa Michela, powraca w nowej wersji w ramach letniego porozumienia koalicji Arizona pod przewodnictwem Barta De Wevera. Tym razem jednak propozycja nie spotyka się z takim oporem, co skłania komentatorów do refleksji nad przesunięciem się belgijskiej sceny politycznej w prawo, szczególnie w sprawach migracyjnych.
Nowy projekt ustawy, przygotowany przez minister ds. azylu i migracji Anneleen Van Bossuyt (N-VA) oraz minister sprawiedliwości Annelies Verlinden (CD&V), przewiduje możliwość przeprowadzania kontroli w prywatnych domach we współpracy z Urzędem ds. Cudzoziemców, w celu odnalezienia osób, które powinny opuścić kraj. Celem ma być skuteczniejsze egzekwowanie decyzji o wydaleniu z Belgii.
Polityczna zmiana kierunku
Politolog Jean Faniel z Centrum Badań i Informacji Społeczno-Politycznych zauważa wyraźną zmianę w podejściu politycznym w porównaniu do roku 2018. Wówczas projekt wywołał silne kontrowersje nawet w obozie rządzącym – wielu polityków Partii Reformatorów (MR) otwarcie krytykowało pomysł jako zagrożenie dla zasady nietykalności mieszkania, kluczowej dla liberalnej tradycji.
Dziś nastroje są inne. Faniel wskazuje na prawicowy zwrot nie tylko wśród partii flamandzkich, ale również w MR pod przewodnictwem Georges’a-Louisa Boucheza. Również socjaliści flamandzcy z Vooruit postulują obecnie uzależnienie dostępu do mieszkań socjalnych od znajomości języka niderlandzkiego. Nawet CD&V – której politycy Nicole de Moor i Sammy Mahdi wcześniej twardo prowadzili resort migracji – oraz tradycyjnie umiarkowani Les Engagés wydają się bardziej otwarci na restrykcyjne rozwiązania.
Kompromis poprzez zabezpieczenia proceduralne
Minister spraw zagranicznych Maxime Prévot (Les Engagés) tłumaczy, że jego partia zgodziła się na projekt pod warunkiem wprowadzenia wyraźnych ograniczeń: kontrole miałyby być możliwe jedynie w przypadku zagrożenia dla porządku publicznego lub bezpieczeństwa państwa, wykluczono objęcie nimi dzieci, a każda wizyta musiałaby zostać zatwierdzona przez sędziego śledczego.
Tymczasem środowisko sędziowskie nie ukrywa sceptycyzmu. Jean-Louis Doyen, współprzewodniczący Stowarzyszenia Sędziów Śledczych, ostrzega, że angażowanie sądów w egzekwowanie decyzji administracyjnych to niebezpieczny precedens i wykracza poza kompetencje sędziów śledczych.
Zmiana nastrojów społecznych
Benoît Van der Meerschen z Centrum Akcji Laickiej zwraca uwagę, że obecna sytuacja społeczna znacząco różni się od tej z 2018 roku. Wtedy protesty obywatelskie, m.in. w parku Maximilien w Brukseli, cieszyły się dużym poparciem społecznym. Dziś – jak zauważa – poziom solidarności z osobami migrującymi znacznie osłabł, a sektor organizacji pozarządowych został poważnie dotknięty przez rządowe cięcia budżetowe i ograniczenie ulg podatkowych od darowizn.
Słaby sprzeciw i ograniczony zasięg debaty
Mehdi Kassou z Platformy Obywatelskiej sugeruje, że moment ogłoszenia projektu – tuż przed świętem narodowym – nie był przypadkowy i ograniczył reakcję społeczną. Lato to czas zmniejszonej aktywności organizacji społecznych, a projekt ma obecnie jedynie charakter wstępny.
Coralie Hublau z Koordynacji i Inicjatyw dla Uchodźców i Cudzoziemców zapewnia jednak, że trwają przygotowania do zorganizowanej odpowiedzi – zarówno w parlamencie, jak i w przestrzeni publicznej. Przedstawiciele sektora obywatelskiego przyznają jednak, że tradycyjne formy protestu są dziś mniej skuteczne niż kilka lat temu.
Jean Faniel przypomina, że w 2018 roku projekt został storpedowany m.in. przez dziesiątki gmin, które formalnie sprzeciwiły się jego realizacji na swoim terenie. Możliwe, że podobny opór pojawi się także teraz, szczególnie po publikacji opinii Rady Stanu i wznowieniu prac parlamentarnych po wakacjach.
Nowy test dla belgijskiej demokracji
Powrót pomysłu wizyt domowych to nie tylko kolejny projekt migracyjny – to symbol szerszych przemian w belgijskiej polityce, gdzie dawne podziały ideologiczne ustępują miejsca pragmatyzmowi i rosnącej akceptacji dla rozwiązań o charakterze represyjnym. Ostateczny kształt ustawy pokaże, czy władze zdołają zachować równowagę między wymogami bezpieczeństwa a poszanowaniem podstawowych praw obywatelskich.