Rząd wycofał się z najbardziej kontrowersyjnych zapisów planowanej reformy dopłat lekarskich. Minister zdrowia Frank Vandenbroucke, po fali krytyki ze strony środowiska medycznego i sprzeciwu ze strony koalicjantów, zrezygnował z narzucenia konkretnych limitów cenowych i przekazał odpowiedzialność za ich ustalenie samemu sektorowi. Branża otrzymała dwa i pół roku na wypracowanie kompromisu.
Kryzys zaufania w sektorze zdrowia
Propozycja ministra, ogłoszona na początku czerwca, zakładała ustawowe ograniczenie dodatkowych opłat pobieranych przez lekarzy niestosujących się do umów taryfowych. Projekt przewidywał maksymalny poziom dopłat w wysokości 125 procent dla usług szpitalnych i 25 procent dla konsultacji ambulatoryjnych. Decyzja ta została podjęta bez wcześniejszych konsultacji z partnerami społecznymi, co wywołało burzliwą reakcję.
Federacje szpitalne oskarżyły rząd o pozbawienie placówek jednego z kluczowych źródeł dochodu. Lekarze zarzucili ministrowi próbę ingerencji w niezależność zawodu, a towarzystwa ubezpieczeń wzajemnych – brak poszanowania mechanizmów dialogu społecznego. Kulminacją sprzeciwu był ogólnokrajowy strajk lekarzy 7 lipca – pierwszy od dwóch dekad.
Wewnętrzny opór pojawił się także w rządzie. Partie Les Engagés, MR i N-VA wyraziły zastrzeżenia wobec formy i treści reformy, co dodatkowo osłabiło pozycję ministra.
Zamiast sztywnych reguł – szansa na samoregulację
W wyniku nocnych negocjacji z 20 na 21 lipca projekt ustawy został zasadniczo zmodyfikowany. Zrezygnowano z narzucenia odgórnych limitów. Zamiast tego, sektor zdrowia – lekarze i towarzystwa ubezpieczeń wzajemnych – otrzymali czas do końca lipca 2027 roku na wspólne określenie pułapów dopłat. Jeśli porozumienie nie zostanie osiągnięte, minister zastrzegł sobie prawo powrotu do pierwotnych założeń.
Zadowolenia z obrotu spraw nie kryją przedstawiciele środowiska lekarskiego. Jak podkreśla przewodniczący Absym Patrick Emonts, projekt został gruntownie zmieniony, a jego najbardziej kontrowersyjne elementy – usunięte.
Szpitale i ubezpieczyciele zyskują czas
Z ulgą na modyfikację projektu zareagowała również federacja szpitalna Unessa. Jej dyrektor generalny Philippe Devos wskazuje, że wprowadzenie ograniczeń bez wcześniejszej reformy finansowania szpitali mogło doprowadzić do poważnych problemów budżetowych. Jego zdaniem jednoczesne wdrożenie trzech reform – dotyczących finansowania, nomenklatury i umów taryfowych – to jedyne sensowne rozwiązanie.
W podobnym tonie wypowiada się Elise Derroitte z chrześcijańskich towarzystw ubezpieczeń wzajemnych. Jej zdaniem sektor już wielokrotnie pokazywał, że potrafi dojść do porozumienia, i zrobi to ponownie. Zaznacza jednak, że pomimo rezygnacji z narzucanych limitów, zasada kontroli nad dopłatami została zachowana, co uznaje za krok milowy w ochronie pacjentów.
Zachęty do stosowania umów taryfowych
Jednym z filarów reformy pozostały mechanizmy zachęcające lekarzy do pełnego przestrzegania umów taryfowych. Tylko ci specjaliści, którzy nie pobierają dopłat, będą mogli liczyć na wsparcie finansowe w formie premii – zarówno za cyfryzację praktyki, jak i jej prowadzenie.
Minister Vandenbroucke zapowiada również nowy model taryf wskazywanych, umożliwiający czasowe podwyżki w uzasadnionych przypadkach – ale tylko w uzgodnieniu z towarzystwami ubezpieczeniowymi. Celem jest większa elastyczność systemu bez narażania pacjentów na nadmierne koszty.
Reforma wymaga koordynacji wszystkich stron
Porozumienie w sprawie dopłat zamyka całościowy pakiet reform sektora zdrowia, którego wdrożenie zaplanowano na 1 stycznia 2028 roku. Zmiany mają objąć również sposób finansowania szpitali i zasady rozliczania świadczeń.
Choć sektor zyskał czas na przygotowania, wyzwanie pozostaje ogromne – zarówno pod względem skali reformy, jak i napięć budżetowych, z jakimi już dziś mierzą się placówki ochrony zdrowia.