Dziś rano samolot linii Ryanair znajdujący się na płycie lotniska w Charleroi znalazł się w centrum uwagi służb bezpieczeństwa. Ogłoszono alarm bombowy, co doprowadziło do całkowitego paraliżu operacji lotniczych. Wokół maszyny ustanowiono strefę bezpieczeństwa o promieniu 500 metrów. Jeden z pasażerów na pokładzie opisuje to doświadczenie jako wyjątkowo stresujące i szokujące.
Chronologia wydarzeń
Dziś przed południem wszystkie oczy zwrócone były na samolot stojący na płycie lotniska w Charleroi. Po południu prokuratura w Charleroi poinformowała, że alarm został ogłoszony po otrzymaniu wiadomości od Interpolu z Anglii i że w rzeczywistości był to… „fałszywy alarm”.
Rzeczniczka Brussels South Charleroi Airport (BSCA) potwierdziła zdarzenie. Samolot obsługiwał połączenie z Portugalią. „Dziś rano, krótko przed godziną 11, zgłoszono alarm bombowy na pokładzie lotu z Porto. Samolot wylądował zgodnie z planem na lotnisku w Charleroi, gdzie został odizolowany od pozostałych operacji.”
Jeden z pasażerów, wciąż wstrząśnięty, relacjonuje przebieg sytuacji: „Zauważyliśmy, że samolot został otoczony przez policję i siły specjalne, które weszły na pokład. W tym momencie wybuchła całkowita panika. Zaczęli krzyczeć 'Wszyscy głowy w dół'”. Pasażer dodaje: „Pomyśleliśmy wtedy, że zaraz dojdzie do wybuchu, przez głowę przebiega tyle myśli”. Zaznacza jednak, że wsiadł do samolotu w Faro, a nie w Porto, jak podały władze lotniska. Rozbieżność ta mogła być celowa, aby nie wywoływać paniki wśród pasażerów.
Działania służb i konsekwencje
Operacja ewakuacji 166 pasażerów była w toku tuż przed godziną 13. Ustanowiono strefę bezpieczeństwa o promieniu 500 metrów, co spowodowało zamknięcie jedynego pasa startowego oraz drogi krajowej znajdującej się za lotniskiem.
Według relacji świadka i niektórych nagrań z wnętrza samolotu, policja przeszukała bagaż podręczny. Podczas ewakuacji pasażerów psy tropiące kolejno kontrolowały wszystkie bagaże.
Oficjalne wyjaśnienie
Prokuratura w Charleroi wydała komunikat wyjaśniający, że wszystko zaczęło się od informacji przekazanej przez Interpol z Anglii, „wskazującej, że zidentyfikowana osoba, która wypowiadała niepokojące groźby, mogła wejść na pokład lotu z Faro do Charleroi z materiałami wybuchowymi, co wzbudziło obawy o możliwy atak na pokładzie samolotu”.
Policja i służby bezpieczeństwa lotniska zastosowały przewidzianą procedurę: „Samolot został odizolowany zaraz po przybyciu na zabezpieczony pas startowy i przeprowadzono kompleksowe przeszukanie maszyny przy wsparciu psów wyspecjalizowanych w wykrywaniu materiałów wybuchowych. Podejrzany pasażer został szybko zidentyfikowany i zatrzymany”.
Ostatecznie nic nie znaleziono: „Przeszukanie zatrzymanej osoby i jej bagażu nie wykazało niczego podejrzanego. Jednakże, ze względu na zgłoszenie przekazane przez Interpol, prokuratura zdecydowała o przesłuchaniu tej osoby, które jest obecnie w toku.”
Prokuratura ostatecznie oświadczyła, że „otrzymane zgłoszenie było w rzeczywistości fałszywym alarmem”, a „sprawca fałszywego alarmu został zidentyfikowany i zatrzymany w Anglii”. Osoba zatrzymana na pokładzie samolotu została zwolniona.
Ze względów bezpieczeństwa skontrolowano również wszystkich pozostałych użytkowników lotniska.
Operacje lotnicze wznowiono tuż przed godziną 14, jednak BSCA informuje, że „przez całe popołudnie należy spodziewać się opóźnień”.