„Sprzedawałem narkotyki, żeby móc finansować własne zażywanie” – tak przed sądem tłumaczył się jeden z oskarżonych w głośnej sprawie narkotykowej, którą media w Belgii określają kryptonimem „Clinique”. W poniedziałkowe popołudnie przed brukselskim sądem karnym prokuratura zażądała surowych kar dla 22 młodych mężczyzn zamieszanych w handel substancjami odurzającymi w okolicach placu Clemenceau na Anderlechcie.
Przedstawicielka oskarżenia nie miała wątpliwości co do winy wszystkich zatrzymanych w trakcie trzech fal przeszukań, które miały miejsce w styczniu, kwietniu i maju ubiegłego roku. Wnioski o wymiar kary są zróżnicowane i odzwierciedlają hierarchię wewnątrz grupy przestępczej. Dla czwórki głównych organizatorów procederu prokurator zażądała najsurowszych wyroków – od sześciu do nawet dziesięciu lat pozbawienia wolności. Niżej w strukturze znalazło się czterech „małych przywódców”, dla których przewidziano kary od czterech do sześciu lat. Pozostałych 14 członków gangu, pełniących mniej znaczące funkcje, może spodziewać się wyroków od dwóch lat do 50 miesięcy więzienia.
Oprócz zarzutów dotyczących posiadania i dystrybucji narkotyków w zorganizowanej grupie, oskarżeni muszą zmierzyć się również z oskarżeniami o nielegalne posiadanie broni, pobicia oraz nieludzkie traktowanie.
Kierował siatką zza krat
Szczególną uwagę sądu zwrócił przypadek jednego z głównych oskarżonych, który – jak twierdzi prokuratura – kierował całą operacją będąc osadzonym w więzieniu w Haren. Podczas rozprawy mężczyzna bagatelizował doniesienia o brutalnych metodach działania grupy. „To były tylko plotki, że łamaliśmy ręce” – stwierdził podczas przesłuchania.
Z jego zeznań wyłania się obraz osoby dobrze znanej belgijskiemu wymiarowi sprawiedliwości, której problemy z prawem zaczęły się już po porzuceniu edukacji w wieku 17 lat. „Nie jestem kimś, kto szybko się uczy” – przyznał przed przewodniczącą składu sędziowskiego. Zapytany o plany na przyszłość, wyraził pragnienie prowadzenia normalnego życia: „Chcę być jak wszyscy inni, znaleźć pracę i zaręczyć się”.
Magazynier narkotyków
Wśród oskarżonych znalazł się również 21-latek, którego rola polegała na przechowywaniu narkotyków i zaopatrywaniu w nie ulicznych sprzedawców. W żargonie przestępczym taką osobę określa się mianem „przechowalni” lub „magazyniera”. Młody człowiek bez ogródek przyznał się do handlu substancjami psychoaktywnymi, tłumacząc swoje działania koniecznością finansowania własnego nałogu.
Został zatrzymany wraz z dwoma braćmi (w tym jednym niepełnoletnim) w mieszkaniu przy ulicy Brogniez, gdzie znaleziono znaczne ilości narkotyków i gotówki. Jak wyjaśnił w sądzie, lokal wynajęli przez platformę internetową po tym, jak rodzina została eksmitowana z dotychczasowego mieszkania: „Wyrzucono nas z domu. Matka zamieszkała u naszej ciotki, a ja z braćmi wynajęliśmy to mieszkanie”.
Co ciekawe, 21-latek miał już na koncie wyrok w podobnej sprawie – został skazany w lipcu 2023 roku i otrzymał wyrok w zawieszeniu z obowiązkiem kontynuowania edukacji. Jednak, jak pokazało śledztwo, nigdy nie podjął żadnych kroków w tym kierunku.
Proces będzie kontynuowany w nadchodzących dniach, a o jego przebiegu będziemy informować na bieżąco.