W niedzielę wieczorem w Marcinelle, spokojnej dzielnicy na południu Charleroi, doszło do kolejnego tragicznego aktu przemocy domowej. 28-letnia Alison D. została śmiertelnie ugodzona nożem w swoim domu. Jej mąż, H.E., został zatrzymany po nieudanej próbie ucieczki.
Dramatyczna noc i ucieczka sprawcy
Według śledczych do ataku doszło około godziny 22:00. Kiedy na miejsce przybyła policja, podejrzany już się oddalił. Ostatecznie został zatrzymany w Nivelles po tym, jak spowodował wypadek samochodowy podczas próby ucieczki przed funkcjonariuszami. Ranny, został przewieziony do szpitala, gdzie pozostaje pod nadzorem policji. Śledztwo prowadzone przez prokuraturę w Charleroi ma ustalić dokładne okoliczności tragedii.
„Gdy zobaczyliśmy zakład pogrzebowy, wiedzieliśmy, że nie żyje”
Sąsiedzi pary są wstrząśnięci. Relacjonują, że około godziny 2:00 w nocy na miejsce przyjechała policja, a chwilę później także zakład pogrzebowy. „Wtedy zrozumieliśmy, że Lily nie żyje” – wspominają.
Znany z agresji, niepokojące sygnały od lat
Choć H.E. sprawiał wrażenie spokojnego mężczyzny, jego zachowanie zmieniało się po alkoholu. „Na co dzień był uprzejmy, ale gdy pił, zmieniał się nie do poznania. Jego twarz robiła się czerwona, wpadał w furię” – opowiadają sąsiedzi.
Przemoc w jego domu nie była nowością – już poprzednia partnerka miała doświadczać agresji. „Kilka razy prosiła nas, byśmy dzwonili na policję, kiedy słyszeliśmy awantury. Robiliśmy to. Czasami jego rodzice przyjeżdżali w nocy, żeby ją zabrać. Ostatecznie go zostawiła” – mówią mieszkańcy.
Podobny scenariusz miał powtórzyć się z Alison, choć – jak zauważają sąsiedzi – „nie dawała się łatwo zastraszyć”.
Kłótnia, SMS i tragiczny finał
W niedzielny wieczór w domu pary ponownie rozległy się krzyki i odgłosy tłuczonego szkła. Sąsiedzi, zaniepokojeni, wysłali do Alison wiadomość z pytaniem, czy wszystko w porządku. Otrzymali odpowiedź, ale – jak mówią – była chaotyczna i niezrozumiała, co sugeruje, że mógł ją napisać sprawca. Po chwili usłyszeli płacz dziecka, a potem ciszę. „Myśleliśmy, że sytuacja się uspokoiła… Biedna Lily. Nie zasłużyła na to” – dodają.
Dzieci pod opieką dziadków, społeczność w żałobie
Para miała trzymiesięczne dziecko, a H.E. wychowywał także 11-letniego syna z poprzedniego związku. Po tragedii oboje trafili pod opiekę dziadków.
Cała społeczność Marcinelle jest w szoku. Sąsiedzi, choć podejrzewali, że w tym domu nie dzieje się dobrze, nie przewidywali tak dramatycznego finału. Śledztwo ma teraz wyjaśnić wszystkie okoliczności tragedii, a H.E. stanie przed sądem, gdy tylko jego stan zdrowia na to pozwoli.