Najnowszy sondaż przeprowadzony przez Het Laatste Nieuws i VTM NIEUWS pokazuje, że mieszkańcy Flandrii nie są entuzjastami prezydentury Donalda Trumpa. Co więcej, budzi ona w nich poważne obawy.
Badanie, w którym wzięło udział tysiąc osób, wykazało, że jedynie 10 procent respondentów ocenia pozytywnie fakt, że Trump rządzi Stanami Zjednoczonymi. Aż 76 procent ma o nim negatywne zdanie, a 12 procent nie potrafi się jednoznacznie określić. Wyniki różnią się w zależności od płci: wśród mężczyzn 15 procent postrzega Trumpa pozytywnie, podczas gdy 70 procent wyraża negatywną opinię. Wśród kobiet odsetek aprobaty spada do zaledwie 6 procent, a aż 82 procent deklaruje brak poparcia.
Profesor David Criekemans z Uniwersytetu w Antwerpii, specjalizujący się w polityce amerykańskiej, zwraca uwagę na zasadność tych obaw. – Nie chcę być alarmistą, ale fakty są niepodważalne: nikt nie wie, co przyniesie przyszłość. Niepewność zawsze wywołuje lęk, co jest zupełnie naturalne. Wkraczamy w nową rzeczywistość, w której obowiązują inne zasady, a Europa będzie musiała szybko się dostosować – zarówno w kontekście gospodarczym, jak i obronnym. To nieuchronnie pociągnie za sobą konsekwencje. Większe wydatki na wojsko oznaczają mniejsze środki na edukację czy zabezpieczenia społeczne. Jeśli eksport stanie się droższy, przedsiębiorstwa odnotują straty. Ludzie nie wiedzą jeszcze, co dokładnie się wydarzy, ale instynktownie czują, że zmiany nadchodzą – tłumaczy ekspert.
Niepokój przed wojną handlową
Aż 80 procent mieszkańców Flandrii obawia się, że Trump doprowadzi do wojny handlowej, której skutki dotkną także Europę. – Jest niemal pewne, że dojdzie do jakiejś zmiany – zauważa Criekemans. – Problem polega na tym, że nie wiadomo jakiej. Trump często zapowiada drastyczne podwyżki ceł, by później się z nich wycofywać, gdy uzyska ustępstwa w innych obszarach. Takie taktyki były już stosowane wobec Kanady, Meksyku, Kolumbii i Panamy, które zgodziły się na pewne kompromisy, unikając w ten sposób nowych barier handlowych.
Zdaniem eksperta Europa może spróbować podobnej strategii, na przykład zwiększając zamówienia na amerykański sprzęt wojskowy, aby złagodzić napięcia. Może jednak także odpowiedzieć stanowczo, uderzając w towary pochodzące z politycznie kluczowych dla Trumpa stanów, takie jak motocykle Harley-Davidson czy bourbon z Kentucky. – Unia Europejska już przygotowuje swoją reakcję – podkreśla Criekemans.
Obawy o Grenlandię
Jedna trzecia mieszkańców Flandrii obawia się, że Trump może nawet sprowokować konflikt z Danią, aby przejąć kontrolę nad Grenlandią. Choć brzmi to jak scenariusz z filmu politycznego, eksperci zwracają uwagę, że koncepcja ta nie jest nowa. – W rzeczywistości idea zwiększenia amerykańskiego wpływu na Grenlandię krąży wśród republikańskich elit od dawna. Trump jedynie głośno mówi o czymś, co już wcześniej było rozważane – wyjaśnia Criekemans.
Arktyka zyskuje coraz większe znaczenie geopolityczne, zwłaszcza że Chiny planują tamtędy poprowadzić nową trasę Jedwabnego Szlaku. Stany Zjednoczone już teraz mają szeroki dostęp do duńskich zasobów i wpływ na decyzje Kopenhagi, co oznacza, że nie muszą sięgać po skrajne środki. Jednak nadchodzące wybory w Grenlandii mogą dać Trumpowi okazję do politycznego manewru. – Istnieje możliwość, że zaoferuje Grenlandczykom korzystne warunki ekonomiczne w zamian za poparcie ugrupowań dążących do oderwania wyspy od Danii – spekuluje ekspert.
Wiele wskazuje na to, że polityka Trumpa będzie miała długofalowe konsekwencje dla Europy, a mieszkańcy Flandrii już teraz dostrzegają zagrożenia związane z jego działaniami. Jakie dokładnie skutki przyniosą te zmiany? Tego, jak dotąd, nie wie nikt.