Belgijska rodzina od piątkowego wieczoru pozostaje uwięziona na lotnisku w Rovaniemi w północnej Finlandii po całkowitym wstrzymaniu ruchu lotniczego. Powodem jest gwałtowna burza śnieżna Johannes, która w weekend uderzyła w Skandynawię i Finlandię. Żywioł okazał się na tyle silny, że zaskoczył nawet mieszkańców regionu przyzwyczajonych do surowych warunków pogodowych. Lot powrotny do Belgii był już kilkukrotnie przekładany, a rodzina wciąż czeka na możliwość opuszczenia lotniska.
Nagłe załamanie pogody po spokojnych dniach
Dla Berta Prenena i jego bliskich powrót z wakacji miał przebiec bez komplikacji. Po kilku dniach słonecznej i spokojnej pogody rodzina przybyła na lotnisko w Rovaniemi, skąd planowała wylot o godzinie 20:15. Prognozy nie zapowiadały poważnych zakłóceń, dlatego decyzja o wyjeździe na lotnisko nie budziła obaw.
Sytuacja zmieniła się jednak bardzo szybko. Około godziny 16:00 nad regionem pojawiły się intensywne opady śniegu połączone z silnym wiatrem. W krótkim czasie lotnisko zaczęło odwoływać kolejne rejsy, aż w końcu zdecydowano się na całkowite wstrzymanie operacji lotniczych. Według relacji Berta Prenena, nawet lokalni mieszkańcy byli zaskoczeni skalą zjawiska. Jak dodał, na innym lotnisku oddalonym o około 100 kilometrów samolot został zepchnięty z pasa startowego przez porywy wiatru, co tylko potwierdziło powagę sytuacji.
Noc spędzona na podłodze terminalu
Brak lotów zmusił pasażerów do pozostania na lotnisku na noc. Czerwony Krzyż rozdawał koce, aby pomóc podróżnym przetrwać długie godziny w terminalu. Belgijska rodzina, podobnie jak inni pasażerowie, musiała położyć się na podłodze, tuż obok taśmy bagażowej.
Znalezienie noclegu poza lotniskiem okazało się niemożliwe. Wszystkie hotele w okolicy były w pełni obłożone, a pojedyncze dostępne pokoje oferowane były w cenach przekraczających 1 000 euro za noc. Dla rodziny była to opcja nie do przyjęcia, dlatego zdecydowali się pozostać na lotnisku i czekać na dalsze informacje.
Prenen liczy, że powrót do Belgii będzie możliwy jeszcze tego samego dnia. Kolejny planowany wylot wyznaczono na godzinę 17:00, jednak mężczyzna przyznaje, że podchodzi do tego z dużą ostrożnością. Ich lot był już bowiem kilkukrotnie przekładany, a wszystko zależy od dalszego rozwoju sytuacji pogodowej.
Skutki burzy odczuwalne także w Szwecji
Burza Johannes daje się we znaki nie tylko w Finlandii. Również w Szwecji silny wiatr i opady śniegu powodują liczne problemy. Flamandzki turysta Gillis Verbist, przebywający w regionie Härjedalen, relacjonuje, że choć same opady nie są wyjątkowo intensywne, to ekstremalnie silny wiatr stanowi największe zagrożenie.
Służby drogowe nieustannie posypują drogi żwirem, próbując utrzymać ich przejezdność. Największym problemem są jednak powalone drzewa, które uszkadzają linie energetyczne. W efekcie dziesiątki tysięcy gospodarstw domowych pozostają bez prądu, a służby nie zawsze nadążają z usuwaniem awarii.
Verbist przyznaje, że jego rodzina uniknęła poważniejszych konsekwencji burzy. Doświadczyli jedynie czasowych przerw w działaniu sieci komórkowej oraz zakłóceń w odbiorze telewizji. W ostatnich dniach w regionie obowiązywał pomarańczowy alert pogodowy, który został już zniesiony, jednak skutki burzy Johannes są nadal odczuwalne w wielu częściach Skandynawii.