Flamandzka Inspekcja Społeczna alarmuje, że oszustwa polegające na wynajmowaniu dowodów tożsamości osobom bez uregulowanego statusu pobytowego stają się w Belgii coraz poważniejszym problemem. W ostatnich latach służby prowadziły około 50 podobnych spraw. Schemat działania jest prosty: osoba posiadająca legalne dokumenty udostępnia swoją tożsamość komuś bez prawa pobytu, w zamian otrzymując część jego wynagrodzenia. Dzięki temu osoby przebywające nielegalnie w kraju mogą podjąć pracę w oficjalnym obiegu, choć odbywa się to kosztem daleko idącej eksploatacji finansowej. Proceder ten nagłośnił reportaż flamandzkiej telewizji publicznej VRT Nieuws, który opisał historię mężczyzny pracującego przez siedem lat pod cudzym nazwiskiem.
Historia jednego z poszkodowanych
Mężczyzna, którego losy przedstawiono w reportażu, przybył do Belgii w 2015 r. z Afryki Zachodniej. Jego droga wiodła przez Niger, libijską pustynię, a następnie łodzią do Włoch. Stamtąd pieszo przekroczył granicę z Francją i pociągiem dotarł do Belgii. Jak sam przyznaje, nie złożył wniosku o azyl, ponieważ nie wiedział, jak wygląda procedura. Początkowo mieszkał w kościele, gdzie otrzymywał pomoc żywnościową od wspólnoty parafialnej.
Wkrótce poznał mężczyznę posiadającego legalne dokumenty. Na dworcu Gent-Dampoort zawarli nieformalną umowę: miał pracować, posługując się cudzą tożsamością, a w zamian oddawać znaczną część swoich zarobków. Za pośrednictwem agencji pracy tymczasowej znajdował zatrudnienie u różnych pracodawców w okolicach Gandawy, między innymi w laboratorium firmy spożywczej. Początkowo otrzymywał około 800 euro miesięcznie w gotówce, później kwota ta wzrosła do 1 000 euro. Aby móc się utrzymać, dorabiał dodatkowo przy roznoszeniu gazet, rozpoczynając pracę już o godzinie 2:30 w nocy.
Wypadek przy pracy i jego konsekwencje
W lutym 2018 r. doszło do poważnego wypadku przy pracy. Mężczyzna spadł z drabiny podczas czyszczenia rur i stracił część palca. Lekarzom nie udało się przyszyć utraconego fragmentu. Ta fizyczna różnica między nim a właścicielem dokumentów odegrała później istotną rolę w śledztwie.
Życie pod cudzą tożsamością prowadziło także do absurdalnych sytuacji. Mężczyzna musiał obchodzić urodziny w dniu urodzin osoby, której dokumentów używał. Zdarzało się, że współpracownicy składali mu życzenia, a on sam gubił się, zapominając, kiedy przypadają jego prawdziwe urodziny.
Wykrycie oszustwa po siedmiu latach
Proceder trwał aż do czerwca 2023 r., kiedy inspektorzy przeprowadzili kontrolę w firmie logistycznej w Gandawie. Już na pierwszy rzut oka zauważyli, że jeden z pracowników nie przypomina osoby widniejącej na zdjęciu w dowodzie tożsamości. Podczas wielogodzinnego przesłuchania mężczyzna nie potrafił podać daty ślubu ani imienia żony osoby, za którą się podawał.
Śledczy dotarli również do faktycznego właściciela dokumentów, który mieszkał i pracował w Królestwie Niderlandów u dwóch pracodawców jednocześnie. Początkowo zaprzeczał, jakoby wynajmował swoją tożsamość, jednak zgromadzone dowody nie pozostawiały wątpliwości. Kluczowe okazało się również to, że w przeciwieństwie do osoby pracującej pod jego nazwiskiem, miał komplet palców u obu dłoni.
Skala zjawiska i sposób działania
Jak wyjaśnia Willem Van Parys z Flamandzkiej Inspekcji Społecznej, tego rodzaju oszustwa są wyjątkowo trudne do wykrycia, ponieważ na papierze wszystko wygląda na zgodne z prawem. Wynajmujący tożsamość to często osoby zameldowane jednocześnie w dwóch krajach, na przykład w Belgii i w Królestwie Niderlandów. Dzięki temu mogą mieszkać w jednym państwie, a swoją tożsamość „udostępniać” w drugim.
Obecnie brakuje automatycznej wymiany informacji między państwami, która pozwalałaby wychwycić podejrzane sytuacje, gdy jedna osoba oficjalnie pracuje w dwóch miejscach jednocześnie. Nie istnieje również jednolita europejska baza danych dotycząca zatrudnienia.
W praktyce najemca tożsamości otrzymuje zwykle około dwóch trzecich wynagrodzenia netto, wypłacanego w gotówce. Nie jest informowany o premiach świątecznych, bonach żywieniowych ani innych świadczeniach. Co więcej, to właściciel dokumentów buduje prawa emerytalne za pracę, której faktycznie nie wykonał.
Głos organizacji broniących praw pracowników
Zdaniem Jana Knockaerta, dyrektora organizacji Fairwork Belgium, zajmującej się ochroną praw pracowników bez uregulowanego statusu pobytowego, w tego typu sprawach prawdziwą ofiarą jest najemca tożsamości. W przeciwieństwie do pracy na czarno, podatki i składki są odprowadzane prawidłowo, więc państwo nie ponosi strat. Tymczasem wynajmujący dokumenty otrzymuje wynagrodzenie i gromadzi prawa emerytalne za cudzą pracę.
Fairwork Belgium apeluje, by surowo karać przede wszystkim osoby wynajmujące swoją tożsamość, uznając to za jedyny skuteczny sposób przerwania tego procederu. Organizacja wzywa także do większego zrozumienia sytuacji osób bez legalnego pobytu. Jak podkreśla Knockaert, dla takich ludzi realne opcje przetrwania są bardzo ograniczone: żebranie, działalność przestępcza, praca seksualna albo praca – na czarno lub z wykorzystaniem cudzej tożsamości.
Wyrok sądu i odpowiedzialność pracodawców
We wrześniu sąd orzekł, że osoba wynajmująca tożsamość musi zwrócić poszkodowanemu 47 500 euro zaległego wynagrodzenia oraz niemal 8 600 euro odszkodowania za wypadek przy pracy. Jak jednak twierdzi poszkodowany, do tej pory nie otrzymał żadnych pieniędzy. Sam nie został ukarany ani nie otrzymał nakazu opuszczenia kraju. W innych podobnych sprawach rozstrzygnięcia bywają jednak odmienne – zdarza się, że wynajmujący unika odpowiedzialności, a najemca zostaje skazany na prace społeczne.
Jeden z pracodawców, firma spożywcza z okolic Gandawy, zapewnia, że nie miał świadomości fałszywej tożsamości pracownika. Mężczyzna pracował niemal na pełen etat jako pracownik tymczasowy i był oceniany jako solidny i wartościowy. Pracodawca wyraża żal, że otrzymywał on tak niskie wynagrodzenie i nie dostał należnego odszkodowania po wypadku. Firma zapraszała go na imprezy integracyjne i wręczała prezenty urodzinowe, traktując go jak każdego innego pracownika.
Dlaczego proceder tak trudno wykryć
Flamandzka Inspekcja Społeczna przyznaje, że oszustwa związane z wynajmem tożsamości należą do najtrudniejszych do wykrycia. Kontrole skupiają się głównie na sektorach uznawanych za wysokiego ryzyka, takich jak gastronomia, przemysł mięsny czy transport. Tymczasem do tego typu nadużyć często dochodzi w dużych przedsiębiorstwach zatrudniających wielu pracowników tymczasowych poprzez renomowane agencje.
Wiele umów, przy których dochodzi do oszustw, zawieranych jest właśnie za pośrednictwem agencji pracy tymczasowej. Po reportażu telewizyjnym z 2021 r. świadomość problemu w branży wzrosła i agencje częściej zgłaszają podejrzane przypadki, na przykład gdy osoba zameldowana w Lommel podejmuje pracę w odległym Roeselare. Oszuści nauczyli się jednak omijać te mechanizmy: to właściciel dokumentów rejestruje się w agencji, a najemca pojawia się dopiero pierwszego dnia pracy.