W liberalnym ugrupowaniu MR narasta napięcie między przewodniczącym partii a jedną z jej najbardziej rozpoznawalnych postaci. Sophie Wilmès, była premier Belgii i obecna europosłanka, publicznie skrytykowała styl przywództwa Georges-Louis Bouchez. W miniony weekend przewodniczący odniósł się do tych zarzutów, broniąc swojego sposobu kierowania partią i apelując o większą jedność wewnątrz ugrupowania.
Apel o więcej umiaru
W wywiadzie dla tygodnika „Le Soir”, udzielonym w ubiegłym tygodniu, Wilmès otwarcie wyraziła niezadowolenie z polaryzującego stylu obecnego przewodniczącego. Jej zdaniem MR zyskałaby na bardziej stonowanej i poważnej komunikacji publicznej. Była szefowa rządu zwróciła uwagę na zbyt „prezydencki” model zarządzania partią, który – w jej ocenie – nie sprzyja wizerunkowi liberałów. Podkreśliła przy tym, że sama opowiada się za pracą zespołową, a nie za skoncentrowanym w jednym ręku przywództwem.
Przewodniczący odpowiada
Bouchez zareagował na krytykę na łamach flamandzkiego dziennika „Nieuwsblad”. Przyznał, że każdy ma prawo do własnej opinii, jednak jasno zaznaczył, że nie podziela oceny Wilmès. Według niego partia zachowuje wystarczający umiar w debacie publicznej, a jej przedstawiciele mają prawo stanowczo bronić kolegów w obliczu częstych ataków z zewnątrz. Jednocześnie zasugerował, że rozmowy o strategii i stylu przywództwa powinny odbywać się przede wszystkim podczas spotkań wewnętrznych, a nie za pośrednictwem mediów.
Przewodniczący MR nie ukrywał rozczarowania faktem, że była premier zdecydowała się poruszyć swoje zastrzeżenia publicznie. Podkreślił, że sam nie zamierza postępować w sposób, który krytykuje u innych, i ewentualne uwagi woli przekazywać bezpośrednio zainteresowanym. W tym kontekście zaapelował o solidarność, lojalność i spójność w szeregach partii, deklarując, że sam stara się dawać w tym zakresie przykład.
Spór wewnętrzny a rywale polityczni
Bouchez próbował także przenieść akcent debaty na zewnętrznych przeciwników politycznych. Przypomniał, że Partia Socjalistyczna konsekwentnie dąży do osłabienia pozycji liberałów w Brukseli, co – jego zdaniem – powinno skłaniać działaczy MR do kierowania krytyki przede wszystkim wobec rywali, a nie do własnych struktur. Jednocześnie złagodził ton wobec samej Wilmès, podkreślając jej znaczenie dla ugrupowania i przypominając jej dorobek z okresu kierowania rządem.
Odnosząc się do zarzutu o nadmiernie prezydencki styl zarządzania, Bouchez nie tylko nie wycofał się ze swojego podejścia, ale wręcz je uzasadnił. Argumentował, że skoro jako przewodniczący ponosi pełną odpowiedzialność za partię, naturalne jest skupienie w jego rękach istotnych kompetencji decyzyjnych. Jednocześnie zapewnił, że w MR jest miejsce dla różnych opinii i nurtów, pod warunkiem że zostaną one odpowiednio włączone w funkcjonowanie ugrupowania.
Publiczna wymiana zdań między dwojgiem czołowych polityków MR odsłania głębsze napięcia dotyczące kierunku i stylu działania partii w okresie trudnych negocjacji koalicyjnych, prowadzonych zarówno na szczeblu federalnym, jak i regionalnym.