Unia Europejska przesunęła decyzję dotyczącą umowy handlowej z krajami Mercosur na styczeń przyszłego roku. Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen dążyła do sfinalizowania porozumienia podczas szczytu europejskiego w Brukseli, planując uroczyste podpisanie dokumentu w sobotę w Brazylii. Do tego jednak nie dojdzie. Kontrowersyjna umowa ponownie utknęła w martwym punkcie, a jej przyszłość pozostaje niepewna. Skąd bierze się sprzeciw i dlaczego protesty rolników mają tak duże znaczenie?
Czym jest Mercosur?
Mercosur, czyli Mercado Común del Sur, to południowoamerykańska unia celna obejmująca Argentynę, Brazylię, Paragwaj, Urugwaj oraz Boliwię, która uzyskała pełne członkostwo w lipcu 2024 r. Celem tego bloku jest swobodny przepływ towarów, osób i kapitału między państwami członkowskimi. Łącznie tworzą one piątą co do wielkości gospodarkę świata.
Unia Europejska osiągnęła polityczne porozumienie w sprawie umowy o wolnym handlu z Mercosur pod koniec ubiegłego roku, po trwających 25 lat negocjacjach. Zgodnie z pierwotnym harmonogramem podpisanie dokumentu miało nastąpić w ostatni weekend, jednak ostatecznie zdecydowano o przesunięciu decyzji na styczeń 2026 r.
Na czym polega umowa o wolnym handlu?
Umowa ma ułatwić wymianę handlową między Unią Europejską a krajami Ameryki Południowej. Zakłada stopniowe znoszenie lub istotne obniżanie ceł importowych oraz uproszczenie procedur administracyjnych po obu stronach Atlantyku.
Państwa Mercosur zobowiązałyby się do obniżenia często bardzo wysokich ceł na europejskie samochody, tekstylia, produkty chemiczne, obuwie, czekoladę, wino, technologie oraz maszyny przemysłowe. W zamian kraje południowoamerykańskie uzyskałyby szerszy i tańszy dostęp do rynku UE dla swoich produktów rolnych.
Porozumienie zawiera również zapisy dotyczące standardów jakościowych oraz zobowiązania w zakresie ochrony środowiska i realizacji celów klimatycznych.
Dlaczego Komisja Europejska tak naciska na umowę?
Dla Komisji Europejskiej umowa z Mercosur ma znaczenie strategiczne w kontekście rosnącej konkurencji gospodarczej ze strony Chin i Stanów Zjednoczonych. Otwarcie rynku liczącego około 270 milionów konsumentów postrzegane jest jako szansa na pobudzenie europejskiego eksportu, w szczególności w sektorze motoryzacyjnym, który od kilku lat zmaga się z poważnymi trudnościami.
Porozumienie ma również istotny wymiar surowcowy. Kraje Mercosur dysponują zasobami krytycznych surowców, w tym litu wykorzystywanego do produkcji baterii. Dostęp do tych materiałów mógłby zmniejszyć zależność Unii Europejskiej od dostaw z Chin i wesprzeć transformację energetyczną.
Co blokuje podpisanie porozumienia?
Zanim umowa zostanie podpisana, Komisja Europejska musi uzyskać zgodę państw członkowskich. W Radzie UE wymagana jest większość kwalifikowana, czyli poparcie co najmniej 55 procent krajów reprezentujących minimum 65 procent ludności Unii. Następnie dokument musi jeszcze zostać zatwierdzony przez Parlament Europejski.
Proces ponownie hamuje Francja, która domaga się odroczenia decyzji. Belgia zapowiada wstrzymanie się od głosu z powodu braku politycznej jednomyślności. Partie N-VA i Vooruit opowiadają się za umową, natomiast CD&V, MR oraz Les Engagés wyrażają sprzeciw.
Protesty rolników kluczowym czynnikiem
Największym problemem pozostaje sprzeciw środowisk rolniczych, które w ostatnich tygodniach organizowały liczne manifestacje, także w Brukseli. Rolnicy obawiają się napływu tanich produktów rolnych wytwarzanych według niższych standardów, co mogłoby doprowadzić do wyparcia europejskiej produkcji.
Szczególne obawy dotyczą importu południowoamerykańskiej wołowiny, drobiu oraz soi, które są znacznie tańsze od produktów europejskich. Argumenty te znajdują podatny grunt zwłaszcza we Francji i w Polsce, gdzie sektor rolny ma duże znaczenie polityczne.
Rolnicy podnoszą również kwestie pozostałości pestycydów oraz niższych norm środowiskowych obowiązujących w Ameryce Południowej. Komisja Europejska zapewnia jednak, że wszystkie importowane produkty musiałyby spełniać europejskie normy jakościowe i bezpieczeństwa. Te gwarancje nie przekonują jednak protestujących, którzy obawiają się, że w praktyce kontrola będzie niewystarczająca.