Decyzja publicznego nadawcy RTBF o udziale w przyszłorocznym Konkursie Piosenki Eurowizji wywołała we wtorek burzliwą debatę w belgijskim parlamencie. Minister mediów Jacqueline Galant z partii MR jednoznacznie opowiedziała się za poszanowaniem niezależności redakcyjnej nadawcy, odpowiadając na krytykę formułowaną przez opozycję. Spór rozgrywa się w szerszym kontekście bojkotu konkursu przez pięć państw, które protestują przeciwko obecności Izraela w gronie uczestników.
Zarzuty o selektywne oburzenie
Podczas wtorkowego posiedzenia komisji parlamentarnej minister Galant odpierała zarzuty posłów dotyczące decyzji RTBF, określanej przez część opozycji jako kontrowersyjna. Liberalna polityk nie szczędziła ostrych słów pod adresem krytyków z lewej strony sceny politycznej, zarzucając im hipokryzję w podejściu do zasad niezależności mediów publicznych.
Jak przypomniała minister, te same ugrupowania, które dziś domagają się podporządkowania RTBF określonej linii politycznej, wcześniej gwałtownie reagowały, gdy sama zgłaszała wątpliwości wobec decyzji redakcyjnych nadawcy. Zdaniem Galant, w przypadku Izraela niektórzy uznają polityczną presję na media publiczne za dopuszczalną, choć w innych sprawach byłaby ona dla nich nie do przyjęcia. Taką postawę minister określiła jako oburzenie o zmiennej geometrii.
Decyzja redakcyjna, nie polityczna
Minister podkreśliła, że udział w Eurowizji leży wyłącznie w kompetencjach kierownictwa RTBF i ma charakter decyzji stricte redakcyjnej. Pochodząca z Jurbise polityk ponownie wyraziła poparcie dla tego wyboru, określając go jako odważny i oparty na racjonalnej analizie, a nie na emocjach.
Galant przedstawiła także praktyczne argumenty przeciwko ewentualnemu bojkotowi. Jej zdaniem jedynym realnym skutkiem wycofania się Belgii byłoby odebranie francuskojęzycznemu artyście szansy występu przed około dwustumilionową publicznością. Bojkot ze strony Belgii nie zablokowałby udziału Izraela w konkursie ani nie przyczyniłby się do zakończenia konfliktu na Bliskim Wschodzie.
Belgia znalazła się w gronie 35 państw, które potwierdziły udział w przyszłorocznej edycji Eurowizji, zaplanowanej w Wiedniu.
Opozycja zapowiada dalsze działania
Przedstawiciele opozycji zdecydowanie odrzucili zarzuty o hipokryzję, podkreślając, że nie zamierzają przyjmować lekcji demokracji od minister. Posłanka Partii Socjalistycznej Sabine Roberty argumentowała, że decyzje o bojkocie mają służyć wysłaniu politycznego sygnału potępiającego ludobójstwo oraz ciągłe łamanie prawa międzynarodowego.
Jeszcze ostrzej wypowiedziała się Manon Vidal z Partii Pracy Belgii. Posłanka zarzuciła minister brak odwagi i zastanawiała się, jak za pięćdziesiąt lat podręczniki historii będą wyjaśniać fakt, że w czasie trwającego ludobójstwa organizowano i legitymizowano konkurs piosenki z udziałem państwa oskarżanego o tak poważne zbrodnie.
Debata wokół udziału RTBF w Eurowizji ma powrócić na forum parlamentu w najbliższym czasie. Opozycja zapowiedziała złożenie projektu rezolucji w tej sprawie.