Belgijska policja odnotowuje wyraźny wzrost liczby mandatów nakładanych na rowerzystów korzystających z telefonów komórkowych podczas jazdy. Z najnowszych danych parlamentarnych wynika, że średnio ośmiu cyklistów dziennie otrzymuje karę za to wykroczenie. Od przyszłego roku wysokość mandatu wzrośnie z obecnych 174 euro do 201 euro. Sprawa wywołuje debatę polityczną, ponieważ poseł Francky Demon z partii Cd&V, który zwrócił się o statystyki do ministra mobilności Jean-Luca Crucke, kwestionuje zasadność nakładania identycznych kar na rowerzystów i kierowców pojazdów mechanicznych.
Dane przekazane przez ministra obejmują pierwszą połowę 2024 roku i pokazują skalę zjawiska w całej Belgii. W tym okresie policja zarejestrowała łącznie 1 628 przypadków rowerzystów przyłapanych na używaniu telefonu komórkowego podczas jazdy. Statystyki te wskazują zarówno na częstotliwość wykroczeń, jak i na intensywność kontroli prowadzonych przez służby porządkowe w różnych częściach kraju.
Wyraźne różnice regionalne
Rozkład mandatów według regionów ujawnia znaczące dysproporcje. Prowincja Antwerpia zdecydowanie przoduje w statystykach – odnotowano tam 609 przypadków, co stanowi ponad jedną trzecią wszystkich wykroczeń w Belgii. Na drugim miejscu znalazła się Flandria Wschodnia z 301 mandatami.
Na drugim krańcu zestawienia znajduje się prowincja Luksemburg, gdzie w ciągu sześciu miesięcy zanotowano tylko jeden przypadek ukarania rowerzysty za używanie telefonu. Zdaniem posła Demona tak duże różnice nie wynikają z odmiennego zachowania rowerzystów, lecz raczej z różnego podejścia stref policyjnych do kontroli i ustalania priorytetów działań.
Część jednostek policji prowadzi bowiem intensywne akcje skoncentrowane na bezpieczeństwie ruchu rowerowego, podczas gdy inne skupiają się na odmiennych aspektach bezpieczeństwa drogowego. Taka nierównomierność w egzekwowaniu przepisów może rodzić poczucie niesprawiedliwości wśród mieszkańców poszczególnych regionów.
Kim są ukarani rowerzyści
Statystyki pokazują także wyraźne różnice demograficzne. Zdecydowaną większość ukaranych stanowią mężczyźni. W prowincji Antwerpia aż 71,4 procent mandatów trafiło do rowerzystów płci męskiej, a we Flandrii Wschodniej odsetek ten wyniósł 74,7 procent.
Jeśli chodzi o wiek, szczególnie widoczna jest grupa młodych dorosłych. W Antwerpii osoby w wieku 18–25 lat otrzymały 179 mandatów, co czyni je najczęściej karaną kategorią wiekową. W Regionie Stołecznym Brukseli sytuacja wygląda nieco inaczej – tam najwięcej wykroczeń dotyczy osób w wieku 26–35 lat.
Eksperci zwracają uwagę, że w Brukseli rower jest popularnym środkiem transportu wśród młodych pracowników dojeżdżających do pracy, co może sprzyjać sięganiu po telefon w trakcie jazdy, na przykład w celu odebrania połączeń służbowych lub sprawdzenia wiadomości.
Brak świadomości przepisów wśród młodych
Francky Demon wskazuje na problem niedostatecznej świadomości przepisów wśród młodych rowerzystów. Jak podkreśla, sami młodzi ludzie przyznają, że często nie wiedzą o obowiązującym zakazie używania telefonu podczas jazdy rowerem ani o wysokości grożących kar, mimo prowadzonych kampanii informacyjnych.
Zdaniem parlamentarzysty pokazuje to, że tradycyjne działania edukacyjne nie zawsze trafiają do najbardziej narażonej grupy. Demon apeluje o kontynuowanie edukacji, ale zaznacza, że nie powinna ona ograniczać się wyłącznie do standardowych kampanii. Jego zdaniem potrzebne są nowe, bardziej angażujące formy dotarcia do młodych użytkowników rowerów, między innymi poprzez media społecznościowe czy działania skierowane bezpośrednio do szkół i środowisk akademickich.
Wyższe kary i spór o proporcjonalność
Od stycznia 2026 roku mandat za używanie telefonu komórkowego podczas jazdy wzrośnie do 201 euro. Podwyżka obejmie wszystkich uczestników ruchu drogowego, niezależnie od tego, czy poruszają się rowerem, samochodem osobowym czy ciężarówką. Oznacza to, że rowerzysta i kierowca pojazdu mechanicznego zapłacą identyczną karę za to samo wykroczenie.
To właśnie ten element wzbudza największe kontrowersje. Francky Demon kwestionuje zasadność takiego rozwiązania, argumentując, że rowerzysta stwarza inne, zazwyczaj mniejsze zagrożenie niż kierowca samochodu lub ciężarówki. Jego zdaniem wysokość kary powinna być dostosowana do poziomu ryzyka, jakie dany uczestnik ruchu stwarza dla innych.
Parlamentarzysta wskazuje, że rozproszony telefonem rowerzysta przede wszystkim naraża samego siebie, natomiast kierowca wielotonowego pojazdu mechanicznego, jadącego z większą prędkością, może doprowadzić do wypadku o znacznie poważniejszych konsekwencjach. Postulat ten wpisuje się w szerszą debatę na temat proporcjonalności kar drogowych i dostosowania systemu sankcji do realnego zagrożenia.
Pozostaje pytanie, czy władze zdecydują się na wprowadzenie zróżnicowanych kar przed planowaną podwyżką mandatów w 2026 roku, czy też obecne zasady pozostaną bez zmian.