Flamandzka minister edukacji Zuhal Demir z partii N-VA zapowiedziała wprowadzenie od przyszłego roku szkolnego większej liczby dni nauki, uzasadniając to potrzebą poprawy jakości kształcenia. Dane OECD, na które powołuje się sama minister, pokazują jednak bardziej złożony obraz. Choć we Flandrii rzeczywiście jest mniej dni szkolnych, uczniowie spędzają w klasach więcej godzin niż wynosi średnia w krajach rozwiniętych. Związki zawodowe oceniają zapowiedzi minister jako działania o charakterze symbolicznym, które bez rozwiązania problemu niedoboru nauczycieli mogą przynieść skutek odwrotny do zamierzonego.
Mniej dni, więcej godzin
Minister Demir argumentuje, że we Flandrii realizuje się o 11% mniej zajęć niż wynosi średnia OECD, co w szkołach średnich oznacza nawet 22 dni mniej w roku szkolnym. Jej zdaniem negatywnie wpływa to na jakość nauczania, mimo że region zatrudnia relatywnie więcej pracowników oświaty niż inne kraje.
Nancy Libert z socjalistycznego związku zawodowego ACOD zwraca jednak uwagę na kluczowe rozróżnienie: mniejsza liczba dni nauki nie oznacza mniejszej liczby godzin lekcyjnych. We Flandrii w ciągu tygodnia szkolnego realizuje się więcej godzin zajęć niż w większości państw OECD.
Potwierdzają to dane z corocznego raportu OECD dotyczącego edukacji. Uczniowie szkół podstawowych we Flandrii mają 821 obowiązkowych godzin nauki rocznie, podczas gdy średnia OECD wynosi 804 godziny. Na niższym etapie szkoły średniej jest to 949 godzin, wobec średniej 826 godzin w krajach OECD.
Kontrowersyjne propozycje zmian
Plany minister Demir zakładają ograniczenie fakultatywnych dni wolnych, dni pedagogicznych oraz czasu przeznaczanego na rady klasowe. Celem jest zwiększenie realnego czasu przeznaczonego na naukę.
Związki zawodowe wskazują jednak na praktyczne ograniczenia takiego podejścia. Część dodatkowych dni nauki nie przełoży się na faktyczny czas lekcyjny – ostatni dzień roku szkolnego tradycyjnie służy podsumowaniom, a prowadzenie regularnych zajęć po zakończeniu egzaminów jest w praktyce nierealne. Libert przyznaje jednocześnie, że przegląd fakultatywnych dni wolnych, które narastały przez lata, może mieć swoje uzasadnienie.
Niedobór nauczycieli kluczowym problemem
Zgodnie z propozycjami minister, w sytuacjach gdy zajęcia nie mogą się odbyć, szkoły miałyby obowiązek zapewnić uczniom opiekę o charakterze pedagogicznym. Rodzice mieliby gwarancję, że dziecko może przebywać w szkole, poza przypadkami siły wyższej.
W praktyce taka opieka często musiałaby być zapewniana przez innych nauczycieli, co przy istniejących już niedoborach kadrowych może dodatkowo zwiększyć obciążenie pracą. W szkołach średnich nadal możliwe będzie wcześniejsze odsyłanie uczniów do domów, za pisemną zgodą rodziców, jeśli z powodu braków kadrowych nie ma nauczyciela na ostatnie godziny zajęć.
Czas lekcyjny coraz mniej efektywny
Dane z międzynarodowego badania TALIS dotyczącego szkolnictwa średniego wskazują na kolejny problem. Choć flamandzcy nauczyciele prowadzą więcej godzin zajęć niż ich odpowiednicy w innych krajach OECD, coraz większą część czasu w klasie pochłania utrzymywanie dyscypliny oraz obowiązki administracyjne. Efektywny czas poświęcony na właściwe nauczanie systematycznie się zmniejsza.
Stanowisko związków zawodowych
COV, największy związek zawodowy nauczycieli szkół podstawowych, ocenia proponowane zmiany jako krótkowzroczne. Sekretarz generalna Marianne Coopmans podkreśla, że sama liczba dni nauki czy godzin instruktażowych nie przekłada się automatycznie na wyższą jakość edukacji.
Zdaniem związków kluczowe są inne działania: odpowiednie wsparcie organizacyjne, wystarczająca liczba wykwalifikowanych nauczycieli, personel pomocniczy oraz systematyczny rozwój zawodowy kadry pedagogicznej. COV postuluje, aby dwie godziny tygodniowo przeznaczone na doskonalenie zawodowe zostały na stałe wpisane w podstawowe obowiązki nauczyciela.
Związki zawodowe apelują o dialog z partnerami społecznymi zamiast jednostronnego wprowadzania zmian, które w obecnych realiach kadrowych mogą okazać się nieskuteczne lub wręcz kontrproduktywne.