Przed brukselskim sądem karnym toczy się sprawa 36-letniego mieszkańca Anderlechtu, któremu prokuratura zarzuca bezprawne pozbawienie wolności i wielokrotny gwałt na kobiecie świadczącej usługi seksualne. Oskarżony stanowczo zaprzecza, twierdząc, że zdarzenie było wynikiem nieporozumienia podczas spotkania, w którym oboje mieli pozostawać pod wpływem narkotyków. Dwa lata po wydarzeniach sąd musi rozstrzygnąć sprawę opartą na skrajnie odmiennych relacjach stron.
Interwencja po alarmie od sąsiadów
Do zdarzenia doszło w nocy z 19 na 20 listopada 2023 roku. Wczesnym rankiem sąsiedzi zauważyli na balkonie mężczyznę zadającego cios kobiecie i natychmiast zawiadomili policję. Jeden ze świadków nagrał całe zajście telefonem, a materiał wideo stał się później istotnym dowodem.
Po przyjeździe na miejsce mężczyzna utrzymywał, że to on padł ofiarą agresji – według jego relacji pracownica seksualna próbowała sprzedać mu narkotyki i zachowywała się napastliwie. Policjanci zastali jednak w mieszkaniu niemal nagą kobietę w stanie silnego szoku, krzyczącą o pomoc. Opowiedziała im o nocnym zatrzymaniu wbrew swojej woli oraz o przemocy, przed którą miała uciec przez okno. Jedna z osób mieszkających w budynku potwierdziła tę wersję wydarzeń. Lekarze odnotowali ślady uderzeń na jej twarzy i ramionach oraz uraz kostki.
Przebieg wydarzeń według prokuratury
Z ustaleń śledczych wynika, że mężczyzna zamówił trzygodzinne spotkanie za 450 euro. Kobieta, będąca osobą transpłciową, zeznała, że klient wiedział o jej tożsamości i nie zgłaszał żadnych zastrzeżeń. Napięcie pojawiło się dopiero po godzinie, gdy poprosiła o zakończenie wizyty.
Według jej relacji mężczyzna zamknął drzwi na klucz, schował go, a następnie groził jej nożem, zmuszał do zażywania narkotyków i wielokrotnie dopuszczał się gwałtu. Między kolejnymi aktami przemocy miał nakazywać jej branie prysznica, by usuwać ślady. Cały cykl przemocy miał trwać około dziewięciu godzin.
Prokuratura uważa, że nagranie wideo oraz dokumentacja medyczna stanowią obiektywne potwierdzenie pozbawienia wolności i stosowania przemocy. Oskarżyciele podkreślają również spójność zeznań kobiety, uznając je za podstawę do postawienia zarzutu gwałtu.
Stanowisko obrony
W pierwszej instancji oskarżony został zaocznie skazany na sześć lat więzienia. Obecnie, stając przed sądem, podtrzymuje niewinność i przedstawia się jako ofiara chaotycznych wydarzeń, które – jak twierdzi – wymknęły się spod kontroli z powodu narkotyków.
Obrońca przyznaje, że doszło do przemocy, ale opisuje ją jako wzajemną. Zwraca uwagę na rozbieżności w zeznaniach kobiety, dotyczące liczby gwałtów, brak materiału biologicznego potwierdzającego stosunki seksualne, fakt że sąsiedzi nie słyszeli niepokojących odgłosów, a także na brak obrażeń, które odpowiadałyby relacji o wielogodzinnych torturach. W ocenie obrony materiał dowodowy nie uzasadnia surowej kary, dlatego wnioskuje ona o orzeczenie prac społecznych.
Oskarżony, składając krótkie i niespójne oświadczenie, utrzymuje, że nigdy nie dopuszczał się żadnych czynów bez zgody drugiej osoby.
Wyrok ma zostać ogłoszony 16 stycznia 2026 roku.