Zapowiedź kolejnego strajku na 26 listopada na lotnisku Brussels Airport wywołała ostrą reakcję Brussels Airlines. W środę przewoźnik ogłosił, że tego dnia wszystkie jego loty zostaną odwołane – to już siódmy raz w tym roku, kiedy ogólnokrajowe protesty paraliżują jego działalność. Firma apeluje do rządu i związków zawodowych o znalezienie alternatywnych form dialogu, które nie będą uderzały w drugi co do wielkości motor gospodarczy kraju.
Siódmy strajk w ciągu roku – narastająca frustracja przewoźnika
„W pewnym momencie staje się to trudne do zniesienia” – tymi słowami Brussels Airlines wyraża narastającą frustrację wobec sytuacji, w której spór między związkami zawodowymi a rządem regularnie wpływa na działalność przewoźnika. Firma podkreśla, że pozostaje całkowicie zewnętrzna wobec konfliktu i nie ma na niego wpływu.
Strajk zaplanowany na 26 listopada będzie już siódmym w tym roku, który znacząco wpływa na funkcjonowanie Brussels Airport oraz operacje przewoźnika. W wyniku poprzednich sześciu dni protestów ucierpiało ponad 100 000 pasażerów, a straty Brussels Airlines oszacowano na 14 milionów euro.
Na najbliższy dzień strajkowy odwołanych zostanie 90 procent z około 200 lotów przewoźnika. Na tablicach przylotów pozostanie jedynie około dwudziestu rejsów – głównie loty powrotne, które muszą zakończyć rozpoczęte operacje.
Przewoźnik jako ofiara cudzego sporu
Rzecznik Brussels Airlines, Nico Cardone, przyznaje, że firma znalazła się w trudnej sytuacji. „Mamy do czynienia z konfliktem między związkami zawodowymi a rządem. Jesteśmy całkowicie poza tym sporem i nikt u nas nie strajkuje”, podkreśla. „A mimo to, po raz siódmy, musimy praktycznie zatrzymać operacje”.
Przewoźnik zwraca uwagę, że jego pracownicy są gotowi do pracy, samoloty przygotowane, a pasażerowie mają wykupione bilety. Mimo to loty nie mogą odbyć się z powodu protestów personelu naziemnego i służb lotniskowych zatrudnionych przez inne podmioty.
Apel o nowe formy dialogu społecznego
W stanowisku opublikowanym w środę Brussels Airlines wystosowała apel zarówno do związków zawodowych, jak i do rządu. „Wzywamy do znalezienia innej formy komunikacji niż powtarzające się akcje, które paraliżują lotnisko”, mówi Cardone. „Usiądźcie do rozmów i szukajcie rozwiązań. A jeśli nie znajdziecie, poszukajcie innych metod niż zatrzymywanie funkcjonowania drugiego motoru gospodarczego kraju”.
Brussels Airport to kluczowy element belgijskiej gospodarki, generujący tysiące miejsc pracy oraz wpływający na handel i inwestycje zagraniczne. Regularne blokowanie jego działalności ma konsekwencje wykraczające poza branżę lotniczą.
Narastające skutki operacyjne i finansowe
Straty związane z odwoływanymi lotami są dla Brussels Airlines coraz trudniejsze do udźwignięcia. Suma 14 milionów euro straconych w wyniku sześciu poprzednich strajków to dopiero część problemu. Do tego dochodzą koszty obsługi odwołanych rejsów, odszkodowania, konieczność przekierowań oraz długofalowe szkody reputacyjne.
Pasażerowie, którzy wielokrotnie doświadczają odwołanych lotów, mogą w przyszłości wybierać innych przewoźników lub inne porty tranzytowe, co stanowi poważne zagrożenie dla długoterminowej pozycji firmy.
Wezwanie do systemowych rozwiązań
Brussels Airlines kończy swoje stanowisko apelem o „alternatywne rozwiązania, które pozwolą dalej inwestować w personel, operacje i pasażerów”. Przewoźnik sugeruje, że obecny model prowadzenia sporów społecznych poprzez paraliżowanie kluczowej infrastruktury transportowej jest nieskuteczny i szkodliwy dla całego kraju.
Sytuacja rodzi pytania o skuteczność belgijskich mechanizmów dialogu społecznego i o możliwość wprowadzenia formuły minimalnych usług w sektorach krytycznych. Dla tysięcy rezydentów Belgii – w tym Polaków – regularnie korzystających z połączeń lotniczych, powtarzające się strajki oznaczają nie tylko niedogodności, lecz także realne problemy zawodowe i rodzinne.
Teraz pozostaje pytanie, czy strony konfliktu odpowiedzą na apel przewoźnika i wypracują sposób prowadzenia negocjacji, który nie będzie sparaliżował jednego z najważniejszych węzłów transportowych w kraju.