Mężczyzna odbywający karę pozbawienia wolności do 2029 roku może otrzymać dodatkową karę oraz wysoką grzywnę za atak, do którego doszło pięć lat temu w jednym z zakładów karnych we Flandrii. W szczycie pandemii COVID-19 osadzony miał pogryźć palec strażnika i wykręcić pozostałe, ponieważ – jak twierdzi – nie mógł zaakceptować tego, że funkcjonariusz rozdawał posiłki bez maseczki. Sprawa pokazuje napięcia panujące w więzieniach podczas kryzysu zdrowotnego oraz długotrwałe konsekwencje przemocy wobec personelu penitencjarnego.
Wszystko wydarzyło się 2 listopada 2020 roku w pomocniczym więzieniu w Leuven. Jonathan H., przebywający w zakładach karnych okresowo od 2006 roku, zaatakował strażnika w momencie, gdy ten rozdawał jedzenie. Według dziennika HLN osadzony najpierw pogryzł palec funkcjonariusza, a następnie wykręcił mu pozostałe. Prokuratura informuje, że wynikające z tego obrażenia spowodowały 13-procentowy trwały uszczerbek na zdrowiu.
Tło pandemiczne ma w tej sprawie duże znaczenie. Jesienią 2020 roku Belgia mierzyła się z drugą falą koronawirusa, a w więzieniach obowiązywały surowe zasady sanitarne. Osadzeni musieli nosić maseczki przez cały dzień, co – zdaniem Jonathana H. – czyniło brak maseczki u strażnika szczególnie irytującym i „niesprawiedliwym”.
Eskalacja przemocy i próba wywołania zamieszek
Po ataku Jonathan H. miał próbować wzniecić bunt. Krzyczał i obrażał funkcjonariuszy, starając się wywołać chaos w całym skrzydle. Jeden z strażników, który otworzył drzwi celi, także został zaatakowany – tym razem środkami czystości. Dopiero po uruchomieniu alarmu i interwencji kilku funkcjonariuszy sprawcę obezwładniono. „Musieliśmy nosić maseczki, więc dlaczego on nie?” – tłumaczył później swoje zachowanie.
Sposób działania oraz próba eskalacji świadczą o próbie wykorzystania pandemicznych napięć do wywołania szerszego konfliktu w zakładzie karnym.
Kim jest Jonathan H.?
Oskarżony odbywa obecnie szereg kar, których łączny koniec przewidziano na 2029 rok. Za atak z 2020 roku prokuratura żąda dla niego dodatkowej kary dwóch lat pozbawienia wolności oraz grzywny w wysokości 1 600 euro. Strażnik domaga się natomiast 81 000 euro odszkodowania za obrażenia dłoni oraz trwały uszczerbek.
Obrona wnosi o uniewinnienie, utrzymując, że to strażnik miał jako pierwszy zachować się agresywnie. To twierdzenie jest jednak szeroko kwestionowane, również ze względu na oczywistą asymetrię w relacji władzy między personelem a osadzonymi.
Historia przemocy – sprawca i jednocześnie ofiara
W sprawie przypomniano także, że Jonathan H. sam był wcześniej ofiarą poważnej przemocy. W 2014 roku w Landen został dwukrotnie ugodzony nożem – jeden cios trafił między żebra, drugi w okolice serca. Choć nie usprawiedliwia to późniejszych zachowań, doświadczenia traumatyczne mogą sprzyjać rozwinięciu agresywnych mechanizmów obronnych i trudności w kontrolowaniu impulsów, zwłaszcza w środowisku tak obciążającym psychicznie jak więzienie.
Systemowe problemy belgijskiego więziennictwa
Atak Jonathana H. wpisuje się w szerszy problem przemocy wobec personelu penitencjarnego. Związki zawodowe ostrzegają od lat, że belgijskie zakłady karne są przepełnione, a personel pracuje w warunkach znacznego przeciążenia. Pandemia dodatkowo zwiększyła napięcia – ograniczenia w kontaktach z bliskimi, obawy o zdrowie i nierówne stosowanie zasad sanitarnych wpływały na nastroje zarówno wśród osadzonych, jak i funkcjonariuszy.
Sytuacja, w której strażnik nie nosił maseczki podczas rozdawania posiłków, mogła być odbierana jako lekceważenie zasad ochrony zdrowia, co wzmacniało poczucie niesprawiedliwości wśród osadzonych.
Wyrok w sprawie Jonathana H. zapadnie 12 grudnia. Decyzja sądu może stać się ważnym punktem odniesienia dla oceny przemocy w więzieniach w czasie pandemii oraz dla ustalenia standardów dotyczących odpowiedzialności zarówno osadzonych, jak i personelu w sytuacjach kryzysowych.