Szkoły frankofońskie w Belgii przygotowują się na poważne zakłócenia w funkcjonowaniu. Cztery z pięciu związków zawodowych reprezentujących nauczycieli i pracowników oświaty wezwały swoich członków do udziału w strajku 10 listopada, a następnie do przyłączenia się do ogólnokrajowych protestów 25 listopada. To kolejny etap narastającego konfliktu między środowiskiem nauczycielskim a władzami Federacji Walonii-Bruksela, który może znacząco wpłynąć na życie tysięcy rodzin, w tym polskich mieszkańców regionów frankofońskich.
Mobilizacja na 10 listopada
Sekretarz generalny CSC-Enseignement, Roland Lahaye, potwierdził w czwartek informacje dziennika „L’Echo” o planowanym strajku nauczycieli w poniedziałek 10 listopada. Funkcjonowanie szkół Federacji Walonii-Bruksela może tego dnia zostać poważnie zakłócone. Decyzję o przeprowadzeniu akcji podjęły cztery z pięciu organizacji reprezentujących pracowników oświaty.
Przed strajkiem w szkołach odbędą się zebrania ogólne personelu, które mają posłużyć do mobilizacji i koordynacji działań. Dla rodziców, w tym polskich rodzin z dziećmi uczącymi się w belgijskich szkołach frankofońskich, oznacza to konieczność przygotowania się na zamknięcie placówek lub znacznie ograniczony zakres zajęć.
Powody protestu – oszczędności i reformy edukacyjne
Związki zawodowe jednoznacznie wskazują źródło niezadowolenia – środki oszczędnościowe ogłoszone 10 października przez rząd Federacji Walonii-Bruksela po zakończeniu konklawium budżetowego. Nauczyciele sprzeciwiają się również pakietowi reform edukacyjnych wprowadzanych przez rządzącą koalicję MR-Engagés.
Według związków proponowane cięcia uderzą w jakość nauczania i warunki pracy w szkołach. Obawy dotyczą m.in. redukcji etatów, zamrożenia płac, ograniczenia funduszy na materiały dydaktyczne i wsparcie uczniów ze specjalnymi potrzebami. W regionach o dużej różnorodności kulturowej, jak Bruksela, takie oszczędności mogą szczególnie dotknąć programy integracyjne i językowe, z których korzystają dzieci imigrantów, w tym polskich rodzin.
Poparcie większości związków zawodowych
Do akcji strajkowej 10 listopada przyłączą się CSC-Enseignement, CGSP-Enseignement, Setca-SEL oraz SLFP-Enseignement (Wolny Związek Zawodowy Funkcji Publicznej – Edukacja). To szeroka koalicja, obejmująca organizacje o różnych orientacjach ideologicznych – od chrześcijańskich po socjalistyczne – co podkreśla skalę niezadowolenia w środowisku oświatowym.
Jedynym związkiem, który nie dołączył, jest L’Appel – liberalna organizacja zrzeszająca pracowników szkolnictwa wolnego (prywatnego, głównie katolickiego). Jej decyzja może wynikać z bliskości z partią liberalną MR, współtworzącą rząd Federacji, lub z innego spojrzenia na skutki planowanych reform. Mimo to poparcie czterech głównych związków sugeruje wysoką frekwencję w strajku i możliwe zamknięcie wielu placówek edukacyjnych.
Drugie wezwanie – 25 listopada
Oprócz akcji zaplanowanej na 10 listopada, nauczyciele zostali wezwani do udziału w ogólnokrajowym strajku sektora publicznego 25 listopada. Wpisuje się on w trzydniowy cykl protestów (24–26 listopada), organizowanych przez front związkowy w reakcji na reformy i cięcia ogłaszane przez rząd federalny.
Udział środowiska nauczycielskiego w tej szerszej mobilizacji podkreśla solidarność między różnymi grupami pracowników sektora publicznego. Problemy edukacji stają się częścią ogólnej debaty o przyszłości belgijskiego państwa dobrobytu. Koniec listopada może przynieść największą falę strajków w kraju od wielu lat – obejmującą transport, administrację, służbę zdrowia i oświatę.
Protesty nauczycieli w 2025 roku
To nie pierwsze w tym roku napięcia w belgijskiej oświacie. Już w styczniu nauczyciele zorganizowali dwudniowy strajk oraz wielką manifestację w Brukseli, w której uczestniczyło ponad 30 000 osób. Protestujący sprzeciwiali się wówczas reformom edukacyjnym nowej większości rządowej w Federacji Walonii-Bruksela. Choć tamte demonstracje nie przyniosły ustępstw, pokazały determinację środowiska i jego zdolność do mobilizacji.
Dzisiejsze wezwania do strajku są więc kontynuacją tego konfliktu, który ma charakter strukturalny i wynika z głębokich różnic między nauczycielami a władzami w sprawie finansowania i kierunku reform edukacyjnych.
Wiele perspektyw – jedna trudna równowaga
Z punktu widzenia rządu Federacji Walonii-Bruksela cięcia i reformy to konieczność wynikająca z trudnej sytuacji budżetowej regionu. Władze podkreślają, że zmiany są niezbędne, by dostosować system edukacji do nowych realiów – cyfryzacji, demografii i różnorodności kulturowej.
Związki zawodowe odpowiadają, że jakość edukacji nie może być ofiarą oszczędności. Wskazują na przeciążenie nauczycieli, przepełnione klasy i brak wsparcia dla uczniów wymagających dodatkowej pomocy. W ich ocenie planowane reformy mogą pogłębić te problemy, co w dłuższej perspektywie uderzy w całe społeczeństwo.
Rodzice z kolei znajdują się w trudnym położeniu – rozumieją postulaty nauczycieli, ale strajki oznaczają dla nich konieczność zorganizowania opieki nad dziećmi, utrudnienia w pracy i zakłócenia w realizacji programu nauczania.
Znaczenie dla polskiej społeczności
Dla polskich rodzin mieszkających w regionach frankofońskich nadchodzące strajki będą wyzwaniem organizacyjnym. Dzieci uczęszczające do belgijskich szkół mogą stracić dni nauki, co wymaga elastyczności rodziców. Osoby zatrudnione w sektorze edukacji staną z kolei przed decyzją, czy przyłączyć się do strajku, czy kontynuować pracę mimo presji środowiska.
Strajki mają także szerszy wymiar – to protest w obronie jakości edukacji i programów wsparcia językowego, z których korzystają dzieci imigrantów. Ich ograniczenie mogłoby szczególnie uderzyć w rodziny niefrankofoniczne, w tym polskie.
Najbliższe tygodnie pokażą, czy władze Federacji i środowisko nauczycielskie znajdą płaszczyznę porozumienia, czy też jesień 2025 roku zapisze się jako okres otwartego konfliktu w belgijskiej oświacie.