W ubiegłym tygodniu mężczyzna w wieku od 35 do 40 lat, żyjący bez stałego miejsca zamieszkania, został potrącony przez samochód na terenie Brukseli. Szukając pomocy medycznej, trafił kolejno do dwóch brukselskich izb przyjęć, skąd został odesłany po pobieżnym badaniu. Ostatecznie znalazł ratunek w dyżurce medycznej prowadzonej przez organizację non-profit Dune, gdzie załamał się tuż przed wejściem. Jak się okazało, cierpiał na krwotok wewnętrzny zagrażający życiu.
Sytuację opisała organizacja Dune w rozmowie z dziennikiem La Dernière Heure, wskazując na poważne zaniedbania w systemie pomocy medycznej dla osób bezdomnych. Sprawa rodzi pytania o równy dostęp do opieki zdrowotnej i o istnienie mechanizmów dyskryminacji w belgijskim systemie medycznym.
Przebieg dramatycznych zdarzeń
Po wypadku drogowym mężczyzna udał się do jednej z brukselskich izb przyjęć w poszukiwaniu pomocy. Personel medyczny przeprowadził jednak jedynie pobieżne badanie parametrów życiowych, po czym odesłał pacjenta. Według relacji organizacji Dune, personel izby przyjęć miał zwrócić się do policji o dostęp do nagrań z monitoringu, by „upewnić się, że wersja pacjenta jest wiarygodna”.
Taka reakcja sugeruje, że zgłoszenie potraktowano z nieufnością, prawdopodobnie kierując się uprzedzeniami wobec osoby bezdomnej. Zamiast skoncentrować się na ocenie stanu zdrowia pacjenta, personel skupił się na weryfikacji jego historii.
Po opuszczeniu pierwszego szpitala mężczyzna, nadal w złym stanie, trafił do drugiej izby przyjęć. Według Charlotte Bonbled, rzeczniczki stowarzyszenia Dune, scenariusz się powtórzył – pacjent został potraktowany powierzchownie i ponownie odesłany bez diagnozy i leczenia.
Interwencja organizacji pozarządowej
Zdesperowany mężczyzna udał się następnie do dyżurki medycznej prowadzonej wieczorami przez stowarzyszenie Dune. Tam, tuż przed drzwiami placówki, stracił przytomność. Dopiero wówczas wezwano służby ratunkowe SMUR (Service Mobile d’Urgence et de Réanimation – Mobilna Służba Ratunkowa i Reanimacyjna), które po przeprowadzeniu badań stwierdziły krwotok wewnętrzny i rozpoczęły ratujące życie leczenie.
Fakt, że organizacja pozarządowa faktycznie przejęła funkcję szpitalnych izb przyjęć, ratując życie pacjenta, podważa skuteczność systemu opieki zdrowotnej wobec najbardziej wrażliwych grup społecznych.
Systemowy problem dostępu do opieki
Doktor Nawal Zeroual, lekarka pracująca w stowarzyszeniu Dune, ujawniła w rozmowie z La Dernière Heure, że podobne przypadki zdarzają się regularnie. Przyznała, że w wyniku braku właściwej reakcji izb przyjęć w Brukseli już wcześniej doszło do śmierci jednego z pacjentów.
„Struktury organizacji pozarządowych, takie jak nasza, muszą radzić sobie z sytuacjami zagrożenia życia, które powinny być obsługiwane przez szpitale publiczne” – podkreśliła. Jej słowa wskazują na przenoszenie odpowiedzialności za najtrudniejsze przypadki z instytucji publicznych na organizacje charytatywne, które nie dysponują odpowiednimi zasobami ani zapleczem do leczenia stanów nagłych.
Dyskryminacja strukturalna w systemie zdrowotnym
Lekarka zwróciła również uwagę na szerszy problem społeczny. „Musimy towarzyszyć pacjentom na ich wizyty lekarskie czy do izb przyjęć, by uprawomocnić ich sytuację” – wyjaśniła. „Istnieje pewna kultura instytucjonalna, która sprawia, że osoby cierpiące na uzależnienia są pozostawiane same sobie”.
Te obserwacje wskazują na istnienie dyskryminacji strukturalnej w belgijskim systemie opieki zdrowotnej. Osoby bezdomne, często zmagające się z uzależnieniami lub problemami psychicznymi, spotykają się z nieufnością i lekceważeniem. Brak właściwej oceny ich stanu zdrowia prowadzi do opóźnień w diagnostyce i leczeniu, które w niektórych przypadkach kończą się tragicznie.
Kontekst społeczny i polityczny
Sprawa wpisuje się w szerszą debatę o finansowaniu opieki zdrowotnej i pomocy społecznej w Belgii. Niedawno organizacje wspierające osoby bezdomne protestowały przeciwko cięciom budżetowym w ramach Planu Wielkich Mrozów – programu zapewniającego schronienie i pomoc w okresie zimowym.
Aktywiści podkreślają, że „oszczędności dokonywane są kosztem najbiedniejszych”, a redukcje finansowania uderzają w najbardziej wrażliwe grupy mieszkańców. Historia mężczyzny, któremu odmówiono pomocy mimo zagrażającego życiu krwotoku, dramatycznie potwierdza te obawy.
Pytania o odpowiedzialność i reformy
Sytuacja rodzi fundamentalne pytania o funkcjonowanie belgijskiego systemu opieki zdrowotnej i o przestrzeganie zasad etyki medycznej. Prawo do opieki zdrowotnej, gwarantowane przez międzynarodowe konwencje, w praktyce nie zawsze obejmuje osoby znajdujące się na marginesie społecznym.
Organizacje pomocowe apelują o systemowe zmiany zapewniające równy dostęp do opieki, niezależnie od statusu społecznego pacjenta. Postulują obowiązkowe szkolenia dla personelu medycznego dotyczące pracy z osobami w kryzysie oraz wzmocnienie mechanizmów kontroli przeciwdziałających dyskryminacji w placówkach zdrowotnych.
Sprawa wymaga też wyjaśnienia przez szpitale, które odesłały pacjenta cierpiącego na krwotok wewnętrzny. Bez konsekwencji i zmian systemowych podobne sytuacje będą się powtarzać, a organizacje pozarządowe nadal będą zmuszone zastępować publiczną służbę zdrowia w ratowaniu życia najbardziej potrzebujących.