Gmina Etterbeek oraz radna Colette Njomgang Fonkeu złożyły skargę przeciwko Souleymane B., który miał wielokrotnie podszywać się pod radną podczas pracy w administracji gminnej. Oskarżony stanowczo zaprzecza większości zarzutów, twierdząc, że padł ofiarą kampanii opartej na sfabrykowanych zeznaniach. Sprawa rzuca światło na napięcia w lokalnej polityce oraz na słabości systemu kontroli zatrudnienia w belgijskich gminach.
Według dziennika La Capitale, młody mężczyzna był od początku roku zatrudniony na część etatu przez gminę Etterbeek jako asystent polityczny radnej Colette Njomgang Fonkeu (PS), odpowiedzialnej za równość szans i edukację. Miał podszywać się pod radną przy różnych okazjach oraz zlecać wykonywanie swojej pracy innej osobie. Gmina złożyła skargę m.in. za bezprawne używanie tytułu urzędowego.
Souleymane B. zareagował na publikację, wskazując na nieścisłości w artykule i zapewniając, że nigdy nie zatrudnił nikogo do wykonywania swoich obowiązków. Przyznał, że nie miał mandatu do takich decyzji. Nie odniósł się jednak bezpośrednio do zarzutów o podpisywanie wiadomości w imieniu radnej ani o podszywanie się pod innych przedstawicieli władzy lokalnej.
Stanowisko radnej i gminy
Radna Njomgang Fonkeu przyznała w prasie, że została „oszukana” przez swojego współpracownika, którego poznała na pchlim targu i zatrudniła mimo braku kwalifikacji. Twierdzi, że przyjęła go nawet pod swój dach, zanim odkryła, że „mnoży oszustwa i kłamstwa”. „Ten chłopak jest chory, trzeba go umieścić w szpitalu psychiatrycznym. Budzi zaufanie ludzi i kłamie bez żadnych oznak” – powiedziała w rozmowie z La Capitale.
Gmina Etterbeek zapewnia, że zidentyfikowała wszystkie sprawy, w których mogło dojść do nieprawidłowości, i podjęła kroki w celu zabezpieczenia dokumentacji. Władze lokalne przyznają, że przypadek ten ujawnił braki w procedurach weryfikacji kandydatów do pracy w administracji publicznej.
Kontrowersyjna przeszłość i sprzeczne relacje
Souleymane B. jest opisywany jako osoba, która miała upiększać swoją historię zawodową, wykorzystując zdjęcia z wydarzeń publicznych jako dowód współpracy z politykami, m.in. z premierem Alexandrem De Croo. Twierdził, że odbywał staże u różnych przedstawicieli politycznych, z których część temu zaprzecza lub wskazuje, że były to jedynie „krótkie epizody”. Sam zainteresowany zaprzecza tym zarzutom i podkreśla, że nigdy nie był skazany ani ścigany.
Pojawiają się także doniesienia, że Souleymane B. miał mieszkać u radnej , sprzeniewierzyć środki przeznaczone na pielgrzymkę do Mekki i defraudować pieniądze z projektów humanitarnych. Oskarżony zdecydowanie zaprzecza tym informacjom, tłumacząc, że wszystkie problemy finansowe związane z pielgrzymką wynikały z opóźnionych płatności uczestników, a wynajem u radnej był opłacany regularnie. Twierdzi również, że przeciwko niemu zostały sfabrykowane zeznania.
Szczegółowe zaprzeczenia oskarżonego
W oświadczeniu Souleymane B. szczegółowo odnosi się do stawianych mu zarzutów:
W sprawie rzekomego zatrudniania innych osób w swoim imieniu zaprzecza, jakoby kiedykolwiek zlecał wykonywanie swoich obowiązków w gminie. Twierdzi, że nie posiadał żadnych kompetencji kadrowych.
W odniesieniu do zarzutów o manipulację i nadużycie zaufania polityków kategorycznie odrzuca twierdzenia, że wprowadzał kogokolwiek w błąd. Utrzymuje, że jego działalność publiczna opierała się na przejrzystości i dobrej wierze.
Co do zakwaterowania u radnej – zapewnia, że wynajmował niezależne studio w tym samym budynku i płacił czynsz, więc nie można mówić o „dobroczynności” ze strony Njomgang Fonkeu.
Zarzuty dotyczące projektów religijnych i humanitarnych
Souleymane B. zaprzecza również, jakoby sprzeniewierzył pieniądze z meczetu lub fałszywie powoływał się na działalność charytatywną. Twierdzi, że nigdy nie zbierał funduszy na cele religijne czy humanitarne, a jego rola ograniczała się do udziału w zajęciach w meczecie.
W kwestii pielgrzymki do Mekki podkreśla, że nie oszukał żadnych uczestników. Wyjaśnia, że problemy finansowe wynikały z braku terminowych wpłat, a jego znajoma, zajmująca się logistyką wyjazdu, pokryła część kosztów z wpłaconych zaliczek, oczekując na resztę środków.
Oskarżenia o próby manipulacji świadkami
Według Souleymane’a B., sytuacja została celowo zaostrzona przez jedną z osób zaangażowanych w sprawę, która miała kontaktować się z jego bliskimi i nakłaniać ich do złożenia fałszywych zeznań. Twierdzi, że niektóre osoby zostały zachęcone do „dołączenia się” do planowanej skargi, co – jego zdaniem – doprowadziło do rozprzestrzeniania się plotek i zniszczenia jego reputacji.
Szerszy kontekst i implikacje
Sprawa Souleymane B. obnaża słabości systemu rekrutacji i nadzoru nad asystentami politycznymi w belgijskich gminach. Władze Etterbeek przedstawiają go jako osobę, która nadużyła zaufania i działała w sposób nieuczciwy, podczas gdy sam zainteresowany kreśli obraz ofiary spisku i manipulacji.
Postępowanie jest w toku, a ostateczne ustalenia należeć będą do wymiaru sprawiedliwości. Niezależnie od wyniku, sprawa ta staje się kolejnym przykładem trudności w zapewnieniu przejrzystości i odpowiedzialności w lokalnej administracji. Dla mieszkańców Etterbeek, w tym społeczności polskojęzycznej, przypadek ten stanowi przypomnienie o potrzebie skutecznych procedur weryfikacji i kontroli zatrudnienia w instytucjach publicznych.