Sara, 31-letnia córka Katrien De Paep, sama pracowała jako pielęgniarka na oddziale szpitalnym, gdzie jej matka podała babci śmiertelny zastrzyk insuliny. Potępia czyn matki, ale go rozumie. – Nie mogę pogodzić się z myślą, że mama musi wrócić do więzienia – powiedziała podczas procesu przed sądem przysięgłych.
Katrien De Paep, 63-letnia pielęgniarka, stanęła przed sądem przysięgłych we Flandrii Wschodniej oskarżona o usiłowanie otrucia oraz otrucie swojej matki, 85-letniej Marii Verhofstede. Do zdarzeń doszło w szpitalu w Sint-Niklaas we wtorek 28 grudnia 2021 r. oraz w poniedziałek 17 stycznia 2022 r. Według oskarżonej znajdowała się w stanie depresji i nie mogła dłużej patrzeć na cierpienie matki. Bronią ją adwokaci Nina Van Eeckhaut oraz Raan Colman.
Złożona sytuacja rodzinna i zawodowa
– Na początku nie wiedzieliśmy, że mama podała babci insulinę. Gdy śmierć została uznana za podejrzaną, miałam poczucie, że to mnie oskarżają. Byłam w panice – zeznała Sara.
Pracowała wtedy od niemal dziesięciu lat na oddziale geriatrycznym, gdzie jej babcia spędziła ostatnie dni życia. Po ujawnieniu przyczyny zgonu nie mogła już tam pracować. – Kontynuowanie pracy w tym miejscu byłoby zbyt trudne, to nie byłoby zdrowe – wyjaśniła.
Obecnie zatrudniona jest w domu opieki Het Hof w Sint-Niklaas, gdzie wcześniej przez lata pracowała również jej matka. – Nasza więź wciąż jest bardzo silna. Mama nie powinna była tego robić, absolutnie nie. Ale rozumiem, że pękła pod presją – podsumowała swoje zeznania.
Historia choroby i dylematów medycznych
Sara szczegółowo przedstawiła historię chorób babci. – Miała niewydolność serca i nerek, nowotwór, była wielokrotnie hospitalizowana. Jej nerki coraz bardziej się pogarszały. Jako rodzina musieliśmy zapytać siebie: czego babcia jeszcze chce? – mówiła.
Pod koniec 2021 r. Katrien De Paep kilkakrotnie pytała personel, czy lekarz ustalił z pacjentką kod DNR (rezygnację z resuscytacji w przypadku zagrożenia życia). – To bardzo ważne, zwłaszcza w geriatrii. Mama miała z tego powodu ogromny stres – podkreśliła Sara.
W ostatnich tygodniach życia babci Katrien De Paep całkowicie poświęciła się opiece nad nią. – Nic innego się nie liczyło. Nawet jeśli coś działo się z moim synkiem, nie mogłam się tym podzielić. Mama skupiała się wyłącznie na babci – zeznała Sara.
Dramatyczne okoliczności ostatnich dni
Podczas pobytu Marii Verhofstede na oddziale geriatrycznym córka musiała opiekować się jej raną wokół stomii. – Była głęboka, płynny stolec ciągle wyciekał. To była tortura, nieludzkie cierpienie. Babcia krzyczała i jęczała z bólu – relacjonowała.
W dniu śmierci koleżanka Sary zadzwoniła, że babcia może umrzeć. – Poprosiłam o morfinę. Chciałam, żeby miała komfort. Mama już wcześniej mówiła o sedacji paliatywnej. Zbywałam ją wtedy, ale jej pytanie było zasadne. Musiała czuć się strasznie samotna – zeznała.
Sara krytykowała też komunikację w szpitalu i wskazała na problem uporczywej terapii. – Trzeba się zastanowić, czy leczenie ma sens, gdy pacjent jest w stanie terminalnym – podkreśliła.
Rozbieżność perspektyw medycznych
Lekarz prowadzący miał jednak inną opinię. – Pani Verhofstede miała poważne problemy z bólem i raną, ale nie znaczy to, że miała umrzeć. Nie rozumiem, że oskarżona nie dała jej szansy na uśmierzenie bólu lub leczenie – powiedział.
Jedna z pielęgniarek zeznała inaczej: – Rana wokół stomii była nieludzka. To było naprawdę dla niej bolesne. Czułyśmy się przy tym bardzo bezsilne.
Różnica w relacjach lekarzy i pielęgniarek pokazuje odmienne spojrzenie na cierpienie pacjenta – z jednej strony perspektywę terapeutyczną, z drugiej codzienną opiekę przy łóżku chorego.
Konsekwencje i perspektywy kary
Adwokat Katrien De Paep zapytała córkę, co myśli o możliwej karze więzienia. Sara rozpłakała się: – Mama przeszła długą drogę z psychologiem i psychiatrą. W końcu trochę się pozbierała. Nie mogę się pogodzić, że wróci do więzienia. Mój syn ma pięć lat, jest zakochany w babci. Mam nadzieję, że będzie mógł z nią kiedyś po prostu wyjść na spacer, bez opaski elektronicznej.
W środę zeznawać będą mąż i syn Katrien De Paep, co może dostarczyć dodatkowych informacji o jej stanie psychicznym przed zdarzeniami i o konsekwencjach dla całej rodziny.
Szerszy kontekst etyczny i prawny
Sprawa Katrien De Paep stawia fundamentalne pytania o granice opieki medycznej i autonomię pacjenta. Dotyka problemu, gdzie kończy się profesjonalny obowiązek, a zaczyna dramat rodziny konfrontowanej z cierpieniem bliskiej osoby.
Prawo w Belgii dopuszcza eutanazję pod określonymi warunkami, ale pielęgniarka nie miała prawa samodzielnie decydować o zakończeniu życia pacjentki – nawet jeśli była to jej matka. Jednocześnie świadectwa rodziny i pielęgniarek ukazują ogrom cierpienia oraz poczucie bezsilności.
Proces podnosi też pytania o komunikację w szpitalach i o to, czy system zdrowia zapewnia wystarczające wsparcie dla rodzin w sytuacjach terminalnych. Wyrok w tej sprawie może mieć znaczenie nie tylko dla samej oskarżonej, ale i dla szerszej debaty społecznej w Belgii na temat godnej śmierci i granic interwencji medycznych.