Premier Belgii potwierdził w Nowym Jorku uznanie Palestyny przez swój kraj podczas konferencji zorganizowanej w poniedziałek po południu. Uznanie to ma charakter polityczny i dyplomatyczny, ponieważ warunki prawne nie zostały jeszcze spełnione, by decyzja mogła wejść w życie w pełnej formie.
Polityczny sygnał bez prawnych konsekwencji
Finezja belgijskiego kompromisu wokół uznania Palestyny przez ONZ nie przebiła się szerzej za ocean. W poniedziałek po południu w Nowym Jorku, pod koniec wieczoru czasu belgijskiego, Belgia oficjalnie uznała Państwo Palestyńskie w obecności przedstawicieli 141 innych sygnatariuszy Deklaracji Nowojorskiej.
Na mównicy, pod okiem Emmanuela Macrona z Francji i ministra spraw zagranicznych Arabii Saudyjskiej – dwóch krajów stojących za tym historycznym przedsięwzięciem, które ma na celu zgromadzenie jak największej liczby państw wokół rozwiązania dwupaństwowego w konflikcie izraelsko-palestyńskim – Bart De Wever oświadczył: „Belgia przekazuje dziś światu mocny sygnał polityczny i dyplomatyczny, dołączając do grupy krajów ogłaszających uznanie Państwa Palestyńskiego”.
Warunki dla pełnego uznania
Jak już wcześniej podkreślał w parlamencie, De Wever powtórzył, że ten krok nie może być postrzegany jako nagroda dla Hamasu. „Mając świadomość traumy spowodowanej terrorystycznymi atakami Hamasu z 7 października 2023 roku, Belgia przystąpi do prawnego uznania Państwa Palestyńskiego dopiero wtedy, gdy zakładnicy zostaną uwolnieni, a wszystkie organizacje terrorystyczne, takie jak Hamas, zostaną odsunięte od instytucji rządowych Palestyny”.
Podczas konferencji prasowej z ministrem spraw zagranicznych Maxime’em Prévotem z Les Engagés doprecyzował, że Belgia nie uznała Palestyny na płaszczyźnie prawnej. „To uznanie polityczne, wysłane jako sygnał społeczności międzynarodowej w obliczu ekspansjonistycznych zapędów Izraela, które grożą podważeniem rozwiązania dwupaństwowego. Faktyczne uznanie pozostaje uzależnione od wspomnianych warunków”.
Kompromis w koalicji
Premier, zachowując stoicki spokój, przyznał, że to stanowisko nie jest w pełni klarowne. „Ale to takie, z którym wszyscy mogą żyć. Ten konflikt wywołuje w społeczeństwie więcej emocji niż sytuacja w Jemenie czy Kongu, co przekłada się na napięcia polityczne”. Było to odniesienie do wewnętrznych sporów w koalicji, gdzie MR – ustami swojego przewodniczącego – nadal twierdzi, że „faktycznie fałszywe” jest stwierdzenie, iż Belgia uznała Palestynę.
„Każdy musi zaakceptować, że to kompromis i że nie wszyscy zawsze uzyskują pozycję początkowo pożądaną” – dodał Maxime Prévot, nie kryjąc irytacji wobec swojego partnera koalicyjnego.
Realizm wobec skuteczności
„To uznanie nic nie zmieni w obecnej sytuacji na miejscu” – przyznał na zakończenie Bart De Wever. „Nie rozumiem, dlaczego nie mówi się o sankcjach, które wprowadziliśmy, o pomocy humanitarnej wysłanej tego lata i o dzieciach, które uratowaliśmy. Nikt o tym nie wspomniał w parlamencie, to trochę smutne. Uważam za dziwne, że reflektory skupiły się wyłącznie na uznaniu. Jeśli nie będzie już państwa do uznania, nic to nie zmieni… Nie należy być utopijnym i muszę powiedzieć, że nie jestem zbyt optymistyczny”.