Frédéric De Gucht, lider Open VLD w stolicy, przedstawił w środę zaskakujące dane dotyczące sytuacji uchodźców w Brukseli. Jego twierdzenia wywołały jednak poważne wątpliwości wśród ekspertów i organizacji działających w mieście.
Kontrowersyjne liczby wzbudzają niepokój
W wywiadzie dla prasy De Gucht stwierdził, że spośród 14 tysięcy uchodźców w Brukseli aż 13 tysięcy to osoby bezdomne. Argumentował, że problem wymaga interwencji władz federalnych, ponieważ to one odpowiadają za centrum przyjęć znajdujące się w stolicy.
Słowa polityka spotkały się natychmiast z falą krytyki ze strony instytucji i organizacji zajmujących się pomocą migrantom oraz osobom w kryzysie bezdomności.
Jednogłośne zaprzeczenie organizacji działających w terenie
Organizacje i instytucje stanowczo podważyły dane przedstawione przez De Guchta. Urząd ds. Cudzoziemców oświadczył, że nie zna źródła tych liczb. Koordynacja i Inicjatywy dla Uchodźców i Cudzoziemców stwierdziła, że nie mają one żadnego oparcia w rzeczywistości.
Samusocial uznał słowa polityka za niewiarygodne, Bruss’Help nazwał je „absurdalnymi”, a zarówno Federalna Agencja ds. Przyjmowania Osób Ubiegających się o Azyl (Fedasil), jak i Refugee Legal Helpdesk zdementowały jego twierdzenia. Flamandzka organizacja Vluchtelingenwerk Vlaanderen podsumowała sprawę słowami: „Polityk się myli”.
Próba korekty nie przynosi wyjaśnień
Po krytyce De Gucht próbował doprecyzować swoje słowa, twierdząc, że chodziło mu o „14 tysięcy bezdomnych, z czego 13 tysięcy to osoby bez dokumentów”. Ta interpretacja również została odrzucona przez ekspertów.
Morgane Rousseau z Bruss’Help przypomniała, że w czasie ostatniego spisu z końca 2024 roku zidentyfikowano nieco poniżej 10 tysięcy osób bezdomnych lub źle zakwaterowanych – i to we wszystkich kategoriach społecznych, nie tylko wśród uchodźców czy osób bez dokumentów.
Rzeczywiste rozmiary kryzysu mieszkaniowego
Choć dane De Guchta były nieprawdziwe, problem kryzysu mieszkaniowego w Brukseli pozostaje poważny. Pod koniec sierpnia Fedasil odnotował blisko 2 tysiące samotnych mężczyzn oczekujących na przyjęcie do systemu opieki państwowej.
Eksperci zaznaczają jednak, że nie wszyscy ci ludzie dosłownie śpią na ulicy – część znajduje tymczasowe schronienie w pustostanach albo u znajomych. Ponadto fakt, że biuro rejestracji wniosków azylowych znajduje się w Brukseli, nie oznacza, że wszystkie te osoby przebywają fizycznie w stolicy.
Odpowiedzialność władz federalnych pozostaje kwestią sporną
Druga część wypowiedzi De Guchta, dotycząca roli władz federalnych, spotkała się z większym zrozumieniem. Thomas Willekens z Vluchtelingenwerk Vlaanderen przyznał, że argument o znaczącej odpowiedzialności rządu federalnego za narastanie bezdomności jest słuszny.
Wskazał przy tym na wprowadzoną cztery lata temu politykę „nie-przyjmowania” osób ubiegających się o azyl, która od tego czasu pogłębia zapotrzebowanie na zakwaterowanie i obciąża organizacje pomocowe.
Przesunięcie obowiązków między poziomami władzy
Sébastien Roy, dyrektor generalny Samusocial, już wcześniej zwracał uwagę na paradoks, że choć kwestie azylowe i migracyjne należą do kompetencji władz federalnych, to właśnie poziom regionalny – odpowiedzialny za walkę z bezdomnością – musi łatać luki w systemie.
Taki podział obowiązków prowadzi do powstawania luk systemowych, które pogarszają sytuację najbardziej wrażliwych grup społecznych. Problem wymaga zatem lepszej koordynacji między szczeblami władzy i oparcia debaty publicznej na rzetelnych danych.
Sprawa pokazuje, jak duże znaczenie ma precyzyjne posługiwanie się faktami, szczególnie gdy dotyczy to tak wrażliwych tematów, jak sytuacja uchodźców i osób bezdomnych w Brukseli.