Belgijski sektor ziemniaczany przeżywa bezprecedensową katastrofę cenową, która stawia pod znakiem zapytania rentowność produkcji dla tysięcy rolników. Cena tony wczesnych ziemniaków na wolnym rynku spadła ze 150 euro w ubiegłym sezonie do zaledwie 15 euro obecnie, co oznacza załamanie o dziewięćdziesiąt procent wartości surowca będącego podstawą belgijskiej gospodarki rolnej.
Rolnicy w zachodniej Flandrii obserwują z niepokojem skutki tego, co branża określa mianem „krachu ziemniaczanego”. Na wielohektarowych polach doświadczają konsekwencji załamania rynku, gdzie część plonów sprzedawana jest po cenach kontraktowych, a pozostała – przeznaczona głównie do przemysłu mrożonek – pozostaje w znacznej mierze uzależniona od wahań wolnego rynku.
System kontraktacji w przemyśle ziemniaczanym tradycyjnie zapewniał producentom względną stabilność finansową poprzez wiosenne umowy z odbiorcami przemysłowymi, którzy zobowiązywali się do zakupu określonych ilości po ustalonej cenie. Obecny kryzys pokazuje jednak ograniczenia tego modelu, gdyż realne zyski koncentrują się właśnie w segmencie sprzedaży poza kontraktami.
Rolnicy podkreślają, że kontrakty pokrywają podstawowe koszty produkcji, ale rentowność gospodarstw zależy od cen uzyskiwanych na wolnym rynku. Przy obecnych stawkach działalność nie generuje zysku, co podważa możliwości inwestowania w rozwój produkcji.
Przyczyny spadku popytu na belgijskie ziemniaki mają charakter wieloczynnikowy i wykraczają poza lokalne realia. Wymienia się m.in. napięcia geopolityczne, wzmocnienie kursu euro ograniczające konkurencyjność eksportową czy zakłócenia w globalnych łańcuchach dostaw. Dodatkowo strukturalna nadprodukcja surowca, wynikająca z wieloletniej ekspansji belgijskiego przemysłu mrożonek na rynki światowe, ujawniła swoją słabość w momencie spadku eksportu.
Rolnicy zwracają uwagę na fundamentalny rozdźwięk między ich rolą jako dostawców a przemysłem przetwórczym kontrolującym dystrybucję i magazynowanie. Producent ziemniaków nie sprzedaje bowiem frytek – decyzje strategiczne podejmują koncerny spożywcze.
Analiza kosztów produkcji wskazuje na dramatyczną dysproporcję między wydatkami a przychodami. Koszt uprawy jednego hektara ziemniaków, obejmujący nawozy, środki ochrony roślin i zbiór, wynosi około sześciu tysięcy euro. Przy obecnych cenach rynkowych przychód z tego samego hektara sięga zaledwie sześciuset euro, co oznacza stratę przekraczającą dziewięćdziesiąt procent nakładów.
Sytuacja zmusza rolników do trudnych decyzji dotyczących dalszych losów tegorocznych zbiorów. Choć ekonomicznie zbiór wydaje się nieracjonalny, pozostawienie ziemniaków na polu wiąże się z ryzykiem gnicia, kiełkowania i degradacji gleby. Rolnicy stają więc przed koniecznością poniesienia kosztów zbioru bez gwarancji ich pokrycia ze sprzedaży.
Część ekspertów ocenia, że obecny kryzys może mieć charakter przejściowy, wskazując na analogiczne załamania w przeszłości, m.in. podczas pandemii COVID-19, gdy ograniczenia gastronomiczne i odwołanie festiwali spowodowały spadek konsumpcji frytek. Po ustąpieniu restrykcji sektor zdołał jednak odbudować swoją pozycję. Podkreśla się wzajemną zależność między rolnikami a przemysłem przetwórczym, której trwała stabilność wymaga nowego wyważenia interesów.
Konsekwencje obecnego kryzysu różnią się w zależności od kanału dystrybucji. Sieci handlowe zapowiadają obniżki cen ziemniaków dla konsumentów w związku z prognozowaną obfitością zbiorów, o ile warunki pogodowe pozostaną sprzyjające. Obecnie ziemniaki importowane z Europy Południowej są tańsze o dziesięć do piętnastu procent w porównaniu z rokiem ubiegłym.
Inaczej wygląda sytuacja w sektorze gastronomicznym. W przypadku frytek koszt surowca stanowi jedynie około dziesięciu procent ceny porcji, co oznacza, że nawet darmowe dostawy ziemniaków nie przełożyłyby się na znaczące obniżki dla klientów. Znacznie większy wpływ mają inne elementy – olej, energia czy dodatki. Choć w przeszłości wzrost cen ziemniaków bywał pretekstem do podwyżek cen frytek, obecnie przedsiębiorcy podchodzą do kalkulacji kosztów w sposób bardziej analityczny, regularnie monitorując wydatki i dostosowując ceny do wszystkich komponentów, a nie tylko do ceny surowca.
Mimo dramatycznej sytuacji wielu producentów nie zamierza rezygnować z upraw ziemniaków. Wynika to z długoterminowych inwestycji, takich jak magazyny przechowalnicze amortyzowane przez kilkanaście lat. Rolnictwo ma charakter cykliczny – okresy spadków cen są równoważone przez lata lepszej koniunktury. Dodatkowo niekorzystne warunki pogodowe w trakcie zbiorów mogą ograniczyć podaż i automatycznie podnieść ceny.
Perspektywa długoterminowa sektora pozostaje pozytywna, gdyż popyt na produkty ziemniaczane ma charakter strukturalny i opiera się na trwałych nawykach konsumenckich. Dla rolników oznacza to, że mimo obecnych strat i frustracji cykl produkcyjny będzie kontynuowany – bo, jak podkreślają sami zainteresowani, rok bez ziemniaków jest niemożliwy, a frytki zawsze będą częścią belgijskiej kuchni.