Powrót Nizara Trabelsiego do Belgii w piątkowy poranek ponownie rozbudził jedną z najbardziej kontrowersyjnych spraw w historii międzynarodowej współpracy w dziedzinie prawa karnego. Przewodniczący partii MR, Georges-Louis Bouchez, jasno określił stanowisko swojego ugrupowania, podkreślając, że Belgia nie powinna stawać się miejscem schronienia dla osób o podobnym profilu.
55-letni Tunezyjczyk, były członek Al-Kaidy, został odesłany do Belgii po 12 latach spędzonych w więzieniu w Stanach Zjednoczonych, gdzie – jak podkreślają media – przebywał bez formalnej podstawy prawnej. Belgijski wymiar sprawiedliwości skazał go wcześniej na 10 lat więzienia za planowanie zamachu na belgijsko-amerykańską bazę wojskową w Limburgii w 2001 roku.
Skomplikowana ścieżka ekstradycji
Historia tej sprawy pokazuje złożoność międzynarodowej współpracy sądowej. W 2008 roku Stany Zjednoczone wystąpiły o ekstradycję Trabelsiego, by sądzić go za te same czyny, co narusza zasadę non bis in idem, zakazującą dwukrotnego sądzenia za ten sam czyn. Mimo sprzeciwu Sądu Apelacyjnego w Brukseli oraz Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, Belgia ostatecznie przekazała go sojusznikowi zza oceanu.
Amerykański sąd uniewinnił go w lipcu 2023 roku, co poddało w wątpliwość zasadność całego procesu ekstradycyjnego i unaoczniło trudności w godzeniu zobowiązań sojuszniczych z ochroną integralności własnego systemu prawnego.
Deportacja a prawa człowieka
Sytuacja prawna Trabelsiego jest dziś pełna sprzeczności. Zarówno sądy w Europie, jak i w USA zakazały jego deportacji do Tunezji, obawiając się, że grozi mu tam nieludzkie traktowanie. Trybunały nałożyły również kary finansowe za ewentualne złamanie tego zakazu.
W 2005 roku tuniski sąd skazał Trabelsiego zaocznie na 20 lat więzienia w procesie, który – według organizacji międzynarodowych – odbył się w pośpiechu i z naruszeniem standardów rzetelnego postępowania.
Polityczne i administracyjne dylematy
Mimo ograniczeń prawnych, zaraz po przylocie na lotnisko Zaventem Trabelsi trafił do ośrodka zamkniętego, co sugeruje, że władze rozważają jego wydalenie do Tunezji. Taki krok stawia jednak rząd przed koniecznością znalezienia balansu między bezpieczeństwem państwa a zobowiązaniami w zakresie ochrony praw człowieka.
Georges-Louis Bouchez podkreślił, że w jego ocenie sprawa nie dotyczy już współpracy sądowej, lecz faktu nielegalnego pobytu na terytorium Belgii. – Osoba przebywająca w kraju bez zezwolenia powinna zostać odesłana do swojego państwa zgodnie z obowiązującymi procedurami – zaznaczył.
Lider MR zapowiedział, że zarówno jego partia, jak i rząd będą uważnie śledzić rozwój sytuacji. Wypowiedź ta odzwierciedla szerszy problem belgijskiej polityki migracyjnej – konieczność pogodzenia wymogów bezpieczeństwa narodowego z międzynarodowymi zobowiązaniami prawnymi i humanitarnymi.