Rząd Flandrii znacząco zwiększył pomoc finansową dla największych emitentów dwutlenku węgla w regionie, podnosząc wysokość dotacji z 36 milionów euro w 2019 roku do rekordowych niemal 270 milionów euro w roku 2025. Informacje te ujawnił we wtorek dziennik De Standaard, powołując się na interpelację parlamentarną złożoną przez deputowanego Aimena Horcha (Groen) do minister-prezydenta (premiera Flandrii) Matthiasa Diependaele (N-VA), odpowiedzialnego za politykę przemysłową Flandrii.
Mechanizm finansowy, określany jako kompensacja kosztów pośrednich związanych z emisjami, stanowi formę wsparcia dla przedsiębiorstw energochłonnych, których rachunki za energię elektryczną rosną w związku z funkcjonowaniem europejskiego systemu handlu uprawnieniami do emisji (ETS-1). System ten zobowiązuje firmy do zakupu uprawnień do emisji za każdą tonę wyemitowanego dwutlenku węgla. Dochody z tego systemu zasilają budżet Flandrii, z którego część środków trafia następnie z powrotem do przedsiębiorstw w formie rekompensat.
Minister-prezydent Diependaele broni tej polityki, argumentując, że jest ona niezbędna dla utrzymania konkurencyjności przemysłu. Jego zdaniem rezygnacja z finansowego wsparcia mogłaby doprowadzić do zamykania fabryk i przenoszenia produkcji poza granice regionu. W ramach obowiązującego systemu, beneficjenci dotacji zobowiązani są do przedłożenia planów klimatycznych zawierających konkretne działania na rzecz efektywności energetycznej, co ma zapewnić rzeczywistą redukcję emisji.
Krytycznie o skuteczności tego rozwiązania wypowiada się jednak Aimen Horch, który kwestionuje, czy rząd skutecznie monitoruje realizację zobowiązań ze strony beneficjentów. W jego ocenie brak realnej kontroli nad wykorzystaniem publicznych środków podważa sens istnienia całego systemu dotacyjnego. Krytyka ta staje się jeszcze bardziej znacząca w świetle listy największych odbiorców wsparcia, wśród których dominują globalne koncerny osiągające wysokie zyski.
Analiza beneficjentów pokazuje, że w pierwszej dziesiątce znajdują się takie korporacje jak ArcelorMittal, BASF, ExxonMobil i TotalEnergies. Horch dostrzega różnice w zasadności udzielania wsparcia poszczególnym firmom – pozytywnie ocenia inwestycje ArcelorMittal w produkcję zielonej stali, które mogą stanowić realny krok w stronę dekarbonizacji przemysłu. Jednocześnie wyraża wątpliwości wobec dotowania gigantów sektora naftowego, którzy osiągają wysokie zyski na rynku belgijskim.
Szczególnie kontrowersyjny jest przypadek firmy ExxonMobil, której emisje gazów cieplarnianych wzrosły o niemal 10% w latach 2018–2023, mimo że w 2024 roku otrzymała ponad 15 milionów euro wsparcia w ramach dotacji klimatycznych. Taki przykład unaocznia paradoks systemu, w którym środki publiczne przeznaczone na walkę ze zmianami klimatycznymi trafiają do firm zwiększających emisję zanieczyszczeń.
Dynamiczny wzrost wartości dotacji odzwierciedla szersze tendencje w europejskiej polityce klimatycznej, w której mechanizmy kompensacyjne mają na celu przeciwdziałanie ucieczce przemysłu do krajów o mniej rygorystycznych normach środowiskowych. Rodzi to jednak pytania o długofalową skuteczność tego podejścia w realizacji celów klimatycznych oraz o sprawiedliwość systemową, w której podatnicy finansują dotacje dla zyskownych korporacji.
Debata nad systemem flamandzkich dotacji klimatycznych wpisuje się w szerszy europejski kontekst dyskusji o równoważeniu interesów gospodarczych z koniecznością ochrony klimatu. Kwestia przejrzystości, odpowiedzialności i skutecznego egzekwowania warunków przyznawania dotacji pozostaje kluczowa dla utrzymania społecznego poparcia dla polityk transformacji energetycznej – zwłaszcza w obliczu rosnących kosztów życia, z którymi borykają się zwykli mieszkańcy.