Belgijskie organizacje pracodawców stanowczo sprzeciwiają się planowanemu regionalnemu podatkowi od dzikich odpadów, zarzucając władzom przerzucenie nieproporcjonalnych kosztów na sektor prywatny. Federacja Przedsiębiorstw Belgii oraz Federacja Przemysłu Spożywczego ostrzegają, że nowa danina może kosztować producentów i dystrybutorów opakowań co najmniej 102 miliony euro rocznie.
Podatek wynika z wdrożenia unijnej dyrektywy dotyczącej plastików jednorazowego użytku, która nakłada na firmy odpowiedzialność za odpady pochodzące m.in. z opakowań napojów, niedopałków papierosów czy balonów. Organizacje pracodawców podkreślają jednak, że belgijskie rozwiązanie znacząco wykracza poza wymogi unijne – przedsiębiorstwa miałyby finansować nie tylko zbiórkę i utylizację odpadów, ale również szeroko rozumiane utrzymanie czystości przestrzeni publicznej.
Krytycy nowego podatku zwracają uwagę na brak systemów kontroli oraz marginalizowanie roli władz publicznych i konsumentów w procesie gospodarowania odpadami. Zdaniem FEB, obowiązki tradycyjnie spoczywające na administracji publicznej zostały w całości przeniesione na sektor prywatny, co stwarza niebezpieczny precedens dla relacji państwo–biznes.
Porównania z krajami sąsiadującymi wskazują na znaczące różnice w wysokości obciążeń. Belgijskie przedsiębiorstwa mogą zapłacić nawet cztery razy więcej niż konkurenci z państw ościennych. Organizacje ostrzegają, że taka dysproporcja uderzy w konkurencyjność firm i może zachęcać konsumentów do zakupów transgranicznych.
Dodatkowym problemem jest brak spójności między regionami. Każdy planuje zastosować inną metodę obliczania podatku, a szczególną krytykę budzi Bruksela, gdzie przewidziano znacznie wyższe obciążenia mimo wspólnej podstawy prawnej wynikającej z dyrektyw unijnych. Fragmentacja regulacyjna utrudnia planowanie działalności przedsiębiorstw działających na terenie całego kraju.
Federacja Przemysłu Spożywczego zwraca także uwagę na retroaktywny charakter regulacji – podatek miałby objąć produkty wprowadzone na rynek już w 2025 roku. Zdaniem Fevii takie rozwiązanie narusza zasady pewności prawa i stabilności regulacyjnej, które są fundamentem funkcjonowania sektora prywatnego.
W obliczu tych kontrowersji Fevia zapowiada możliwość skierowania sprawy na drogę sądową, jeśli projekty podatkowe zostaną przyjęte bez zmian. Groźba postępowania prawnego pokazuje skalę napięć i zwiastuje potencjalnie długotrwały konflikt między przedsiębiorcami a władzami regionalnymi.
Spór wokół podatku od dzikich odpadów obrazuje trudności związane z implementacją unijnych dyrektyw środowiskowych na poziomie krajowym. Zderzenie celów ekologicznych z obawami ekonomicznymi wymaga znalezienia kompromisu, który pozwoli na realizację ambicji klimatycznych UE bez osłabienia konkurencyjności belgijskich firm.
Dalszy rozwój sprawy prawdopodobnie będzie przedmiotem intensywnych negocjacji między organizacjami pracodawców a władzami regionalnymi, z możliwym włączeniem poziomu federalnego, aby wypracować rozwiązanie równoważące interesy gospodarcze i środowiskowe.