Zatrzymanie algierskiego pracownika konsularnego we Francji doprowadziło do odnowienia kryzysu między oboma krajami. Nie brakuje punktów spornych w ich relacjach.
Kryzysy w stosunkach między Francją a Algierią od dawna są zbyt liczne, by je zliczyć. Ten, który odżył w tym tygodniu, wydaje się jednak szczególnie niepokojący, choć całkowite zerwanie stosunków dyplomatycznych – wydarzenie, które nigdy nie miało miejsca od uzyskania niepodległości przez Algierię w 1962 roku – nie jest jeszcze rozważane przez żadną ze stron konfliktu.
We wtorek, 15 kwietnia, Pałac Elizejski ogłosił wydalenie z Francji dwunastu algierskich pracowników konsularnych oraz wezwanie „na konsultacje” swojego ambasadora urzędującego w Algierze. Dzień wcześniej władze Algierii uznały za persona non grata dwunastu francuskich urzędników ministerstwa spraw wewnętrznych. Był to odwet za aresztowanie we Francji algierskiego pracownika konsularnego oskarżonego o udział w kilkudniowym porwaniu influencera i opozycjonisty algierskiego, który znalazł schronienie we Francji – Amira Boukhorsa, znanego jako Amir DZ.
Nikt nie przewidział tego kolejnego zwrotu akcji, ponieważ kryzys, choć głęboki, który dotyka relacje między oboma krajami, wydawał się znajdować na drodze do prawdziwego złagodzenia, gdy prezydent Emmanuel Macron i jego algierski odpowiednik Abdelmajid Tebboune rozmawiali telefonicznie na początku kwietnia, a wizyta francuskiego ministra spraw zagranicznych Jeana-Noëla Barrota w Algierze 6 kwietnia zdawała się potwierdzać spadek napięcia.
Ton i słownictwo użyte tym razem przez zaangażowane strony mówią wiele o wzajemnej niechęci. W ostatnią sobotę, po aresztowaniu pracownika konsularnego we Francji, algierskie ministerstwo spraw zagranicznych potępiło „przegniłe i niedorzeczne argumenty” francuskiego ministerstwa spraw wewnętrznych, mówiąc o „niedopuszczalnej zmowie sądowej”. Komunikat stwierdza, że Algieria „przypomina, iż ten niegodny czyn jest konsekwencją negatywnej, żałosnej i stałej postawy francuskiego ministra spraw wewnętrznych wobec Algierii. Ten minister, który celuje w brudnych zagrywkach dla czysto osobistych celów, wykazuje rażący brak politycznego rozeznania”.
Komunikat Pałacu Elizejskiego wykazuje podobną stanowczość, choć język jest mniej agresywny: „Władze algierskie biorą odpowiedzialność za gwałtowne pogorszenie naszych stosunków dwustronnych. W tym trudnym kontekście Francja będzie bronić swoich interesów i nadal wymagać od Algierii pełnego przestrzegania zobowiązań wobec niej, szczególnie w odniesieniu do naszego bezpieczeństwa narodowego i współpracy w kwestiach migracyjnych”.
Wyraźne i agresywne obwinianie francuskiego ministra spraw wewnętrznych przez Algier, który ostentacyjnie oszczędza, przynajmniej na razie, Pałac Elizejski i Quai d’Orsay (francuskie MSZ), pokazuje, że Algieria koncentruje swoją złość na Bruno Retailleau (LR, prawica), ministrze uosabiającym chęć zaostrzenia francuskiej polityki migracyjnej, zgodnie z linią prawicy i skrajnej prawicy we Francji. Algieria odmawia między innymi przyjęcia z powrotem zdecydowanej większości swoich obywateli objętych we Francji nakazami opuszczenia terytorium (OQTF), co irytuje francuski rząd. Dla algierskiego reżimu cel, jakim jest Retailleau, narzuca się sam.
Mosty między Algierem a Paryżem nie zostały całkowicie zerwane. Jednak poza obecnym kryzysem, różne spory pozostają poważne, nawet jeśli wykluczymy nigdy naprawdę nierozliczoną w Algierii kolonialną przeszłość. Szczególnie od ogłoszenia 30 lipca 2024 roku przez Emmanuela Macrona decyzji o dostosowaniu stanowiska Francji do pozycji Maroka w sprawie Sahary Zachodniej. To rozległe terytorium, w 80% okupowane przez królestwo marokańskie, które uważa się za jego właściciela, jest również przedmiotem roszczeń ze strony Frontu Polisario, saharyjskiego ruchu niepodległościowego wspieranego ze wszystkich sił przez… Algierię.
Sprawa Sansala, od nazwiska francusko-algierskiego pisarza Boualema Sansala, ilustruje te napięcia. Siedemdziesięciolatek, aresztowany na lotnisku w Algierze w listopadzie ubiegłego roku, został skazany na pięć lat więzienia za „naruszenie integralności terytorium narodowego”, ponieważ zakwestionował granicę między Algierią a Marokiem w wywiadzie dla francuskiego medium skrajnie prawicowego. Mężczyzna, jak się wydaje, służy w pewien sposób jako zakładnik algierskiego reżimu, który zapewne zdecyduje o jego uwolnieniu, gdy prawdziwa wola załagodzenia sytuacji pojawi się u osób odpowiedzialnych za ten konflikt po obu stronach Morza Śródziemnego.