Sprawa sądowa księcia Laurenta, która dotyczyła jego starań o dostęp do systemu ubezpieczeń społecznych, wywołała niespotykaną falę zainteresowania w mediach na całym świecie. Brat króla Filipa wystąpił na drogę sądową, domagając się prawa do korzystania z pełnej ochrony socjalnej, identycznej jak w przypadku zwykłych obywateli. Mimo otrzymywanej już dotacji państwowej, książę zabiegał dodatkowo o gwarancję świadczeń emerytalnych.
Sąd pracy w Brukseli wydał niekorzystny dla księcia Laurenta wyrok w poniedziałek 7 kwietnia. Informacja ta błyskawicznie przekroczyła granice Belgii, stając się tematem licznych publikacji w międzynarodowych mediach.
Prestiżowy New York Times opatrzył swoją analizę wymownym tytułem sugerującym fundamentalne pytanie: „Bycie członkiem rodziny królewskiej to zawód? Ten książę twierdzi, że tak i domaga się emerytury”. W dalszej części materiału amerykańska gazeta przedstawia szerszy kontekst finansowej sytuacji belgijskiego księcia, przypominając jego kontrowersyjną przeszłość: „Proces jest kolejnym z serii spektakli, które przyniosły księciu Laurentowi przydomek 'przeklęty książę’.”
Określenie „przeklęty książę” nie jest przypadkowe – pojawia się konsekwentnie również w relacjach BBC News oraz The Times. Brytyjski The Guardian rozszerza analizę, wskazując na systemowy problem finansowania belgijskiej monarchii: „Laurent nie jest jedynym członkiem belgijskiej rodziny królewskiej niezadowolonym ze swoich finansów. Kiedy król Albert abdykował w 2013 roku po 20 latach panowania na rzecz syna Filipa, były monarcha uznał swój roczny dochód w wysokości 923 000 euro za niewystarczający.” Co znamienne, nawet chiński gigant medialny Sina Corporation zdecydował się na publikację dotyczącą tej sprawy.
Sprawa odbiła się szerokim echem w mediach krajów sąsiadujących z Belgią – we Francji, Luksemburgu, Niemczech i Holandii. Niemiecki Der Spiegel nie szczędził krytycznych uwag: „Otrzymuje setki tysięcy euro z budżetu państwa i narzeka, że nie może wykonywać normalnej pracy. Książę Laurent chciał otrzymywać zasiłek, i nie jest to pierwszy szalony pomysł Belga.”