Branża kolejowa w Belgii pogrąża się w chaosie. Pracownicy SNCB zapowiadają kolejne fale strajków, jednak brak spójnej strategii między związkami zawodowymi prowadzi do dezorganizacji i niepewności zarówno wśród kolejarzy, jak i pasażerów.
Rozbieżne strategie, brak koordynacji
Związki zawodowe zapowiedziały różne formy protestu, co prowadzi do zamieszania. Syndicat indépendant des cheminots (SIC) ogłosił dziewięciodniowy strajk od 21 lutego do 2 marca, sprzeciwiając się reformie emerytalnej, likwidacji HR Rail oraz ograniczeniu funduszy dla SNCB. Syndicat autonome des conducteurs de trains (SACT) planuje strajk od 23 do 28 lutego, co zbiegło się z okresem ferii karnawałowych, co może mocno sparaliżować ruch pociągów.
Tymczasem SLFP Cheminots postanowił odwołać swój strajk po „konstruktywnym” spotkaniu z zarządem SNCB, co spotkało się z dezaprobatą pozostałych organizacji.
Z kolei dwa główne związki – CGSP Cheminots i CSC-Transcom – planują bardziej skoordynowane działania, zapowiadając regularne strajki dwa dni w miesiącu aż do lipca oraz wielką akcję protestacyjną 31 marca. Uważają, że rozproszone strajki osłabiają ruch związkowy i negatywnie wpływają na jego skuteczność.
Reforma emerytalna – punkt zapalny protestów
Jednym z kluczowych powodów niezadowolenia kolejarzy jest podniesienie wieku emerytalnego dla personelu SNCB. Obecnie maszynistom i innym pracownikom mobilnym przysługuje prawo do przejścia na emeryturę w wieku 55 lat, jednak od 2027 roku wiek ten będzie stopniowo podnoszony do 67 lat, aby wyrównać go z ogólnymi przepisami dla pracowników sektora publicznego.
Dla wielu kolejarzy oznacza to konieczność pracy przez dodatkowe kilkanaście lat w wymagających warunkach. SIC i SACT podkreślają, że ta reforma stawia pod znakiem zapytania przyszłość zawodu, a czekanie na dalsze negocjacje nie jest opcją.
Pasażerowie w potrzasku
Największym problemem dla podróżnych jest brak jasnej komunikacji na temat skali i terminów strajków. „Jeśli strajk zostaje ogłoszony na ostatnią chwilę i nie mamy pewności co do minimalnego poziomu usług, to dla podróżnych oznacza totalny chaos” – mówi Gery Baele z organizacji Navetteurs.be.
Dla wielu osób dojazdy do pracy czy na ważne wizyty staną się ogromnym wyzwaniem. „Nie każdy może pracować zdalnie, a w takich sytuacjach kolejny raz to pasażerowie płacą najwyższą cenę” – dodaje Baele.
Niebezpieczeństwo osłabienia ruchu związkowego
Zarówno CGSP Cheminots, jak i CSC-Transcom ostrzegają przed brakiem strategii i nadmiernym rozproszeniem działań, które mogą osłabić skuteczność protestów. „Nie możemy prowadzić walki w sposób chaotyczny i skazany na porażkę” – zaznacza Pierre Lejeune, przewodniczący CGSP Cheminots.
Jego zdaniem zbyt długie i intensywne strajki mogą doprowadzić do wyczerpania finansowego pracowników i osłabić ich mobilizację na kolejne miesiące. „Jeśli teraz damy z siebie wszystko i nie osiągniemy nic konkretnego, to jak będziemy w stanie walczyć dalej w kwietniu, maju, czerwcu czy we wrześniu?” – pyta Lejeune.
Pracodawcy: „Strajki są przedwczesne”
SNCB, HR Rail i Infrabel wyraziły sprzeciw wobec ogłoszonych strajków, określając je jako „przedwczesne i nieproporcjonalne”. Zdaniem przewoźników działania te są wymierzone w politykę, której szczegóły wciąż nie są w pełni znane.
W obecnej sytuacji przyszłość protestów jest niepewna. Jedno jest jednak pewne – pasażerowie belgijskich kolei muszą przygotować się na miesiące pełne zakłóceń i utrudnień.