Region Stołeczny Brukseli od miesięcy pozostaje bez pełnoprawnego rządu, a kolejne próby sformowania koalicji kończą się niepowodzeniem. Ostatnia tura negocjacji, prowadzona przez Davida Leisterha (MR), miała być „ostatnią szansą” na przełamanie politycznego impasu, jednak szanse na sukces pozostają niewielkie.
Bruksela w kryzysie – polityczny pat i gigantyczny deficyt
Region brukselski znajduje się w wyjątkowo trudnej sytuacji. Po pierwsze, deficyt budżetowy wynosi aż 2 miliardy euro przy rocznych dochodach na poziomie 7 miliardów. Po drugie, od czerwca 2024 roku region nie ma pełnoprawnego rządu, co poważnie utrudnia zarządzanie i podejmowanie kluczowych decyzji.
Negocjacje dotyczące nowej koalicji nigdy tak naprawdę nie ruszyły z miejsca z powodu wzajemnych wet i politycznych kalkulacji. W zeszłym tygodniu David Leisterh ogłosił ostatnią rundę rozmów, licząc na przełom. W piątek zakończył cykl spotkań, jednak nie ogłosił jeszcze konkretnych wyników. Zapowiedział, że na razie kontynuuje nieformalne konsultacje, a w przyszłym tygodniu przedstawi stanowisko w tej sprawie.
CD&V otwiera drzwi, ale żąda stanowiska
Jednym z głównych punktów spornych pozostaje weto Partii Socjalistycznej (PS) wobec N-VA. W obecnej sytuacji jedyną realną opcją dla nowej koalicji wydaje się włączenie CD&V. Partia Sammy’ego Mahdiego w ostatnich dniach zadeklarowała gotowość do negocjacji, nawet bez udziału N-VA, co stanowi istotną zmianę w ich wcześniejszym stanowisku.
CD&V, jako niewielka formacja (mająca tylko jednego posła regionalnego), domaga się jednak konkretnej gwarancji – stanowiska sekretarza stanu w nowym rządzie. Jest to kluczowe, ponieważ zgodnie z podziałem w rządzie Brukseli, flamandzka część koalicji ma prawo do trzech stanowisk w regionalnym rządzie. Problem w tym, że obecna konfiguracja wymagałaby udziału aż czterech flamandzkich partii, co jeszcze bardziej komplikuje sytuację.
Napięcia wśród flamandzkich koalicjantów
Od listopada 2024 roku flamandzka część koalicji została już sformowana – obejmuje Groen, N-VA, Open VLD i Vooruit. Teraz pojawia się pytanie: kto miałby wyeliminować N-VA z tego układu? Ani Leisterh, ani Elke Van den Brandt (Groen), która pełniła rolę formatorki dla partii flamandzkich, nie są skłonni do tego kroku.
Dodatkowym problemem jest kategoryczna odmowa Open VLD wobec jakiejkolwiek koalicji bez N-VA. Zdaniem komentatorów to część strategii tej partii, która w obliczu wyborczych porażek skręca w stronę bardziej prawicowych postulatów, bliskich N-VA.
MR i PS – konflikt, który utrudnia porozumienie
Kolejnym elementem układanki jest niepewna strategia MR. Prezes partii, Georges-Louis Bouchez, w ostatnich dniach otwarcie atakował lidera PS, Ahmeda Laaoueja, co może utrudnić ewentualny kompromis. Część obserwatorów spekuluje, że Bouchez obawia się symbolicznej „porażki” wobec socjalistów i dlatego przeciąga negocjacje.
Co dalej?
Choć ostatnia runda rozmów miała przynieść przełom, wzajemne weta i napięcia polityczne sprawiają, że wyjście z impasu wydaje się mało prawdopodobne. David Leisterh zapowiedział, że w przyszłym tygodniu ogłosi wyniki swoich rozmów. Bruksela jednak wciąż czeka na rząd, który będzie w stanie skutecznie zarządzać regionem.